Trwają spory w Porozumieniu Jarosława Gowina. Po tym, jak część polityków z tej partii zakwestionowała przywództwo lidera w związku z wygaśnięciem jego mandatu. Władzę w partii zamierzał przejąć przewodniczący konwencji krajowej Adam Bielan i doprowadzić do wyborów władz ugrupowania.
Bielana poparło kilku posłów, w tym Kamil Bortniczuk. Decyzją sądu koleżeńskiego Porozumienia obaj zostali usunięci z partii, ale z tą decyzją się nie zgadzają.
Jak przyznał dziś Bartniczuk w Poranku TOK FM, fakt, że partia "przegapiła" nieważność mandatu swojego lidera można uznać za zabawny albo groteskowy, sam jednak nie poczuwa się do odpowiedzialności w tej kwestii. W 2018 roku, czyli roku, w którym powinny zostać przeprowadzone wybory władz partii, nie był członkiem Porozumienia, a nawet nie był wówczas politykiem.
Ponieważ jednak władz nie wybrano, ani on, ani Adam Bielan nie chcą przeprowadzać rebelii w Porozumieniu, a jedynie doprowadzić do wyborów.
Bortniczuk stwierdził, że ma wątpliwości co do intencji Jarosława Gowina. Uważa, że "wiosną Gowin był dogadany z opozycją".