Tak wynika z badań przeprowadzonych na Wyspach we wrześniu, jeszcze przed wizytą Donalda Tuska w Wielkiej Brytanii. Wykonał je Michał Garapich, polski socjolog pracujący na Uniwersytecie Roehampton i Uniwersytecie Surrey, na zlecenie firmy PR Crossmedia. Przebadano ponad tysiąc Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii i Irlandii, którzy odpowiadali napytania o preferencje wyborcze.
Platforma, LiD, PiS i Partia Kobiet
Swoich zwolenników, w stosunku do ostatniego głosowania w 2005 roku, straciły wszystkie partie. Najwięcej wyborców ubyło jednak Prawu i Sprawiedliwości. Z osób, które deklarują, że na wybory pójdą, najwięcej, bo aż 50 proc., ma zamiar poprzeć Platformę Obywatelską. Po około 13 proc. chce głosować na Prawo i Sprawiedliwość oraz Lewicę i Demokratów. Gdyby o wejściu do Sejmu decydowali wyborcy głosujący na Wyspach, znalazłaby się tam też Partia Kobiet, którą zamierza poprzeć ponad 5 proc. badanych. Natomiast progu wyborczego nie przekroczyłaby m.in. Liga Polskich Rodzin z wynikiem 1,5 proc. Michał Garapich zaznacza, że chociaż politycy namawiają młodych Polaków do powrotu do kraju, wyborcze obietnice nie mają wielkiego wpływu na decyzje podejmowane przez rodaków, którzy wyjechali zagranicę. - Duża część respondentów albo zajmuje postawę wyczekującą, albo dzieli życie między Wielką Brytanię a Polskę. Buduje swoją pozycję zawodową i życiową w obu krajach -mówi socjolog. Jego zdaniem "emigrant" staje się coraz bardziej anachronicznym pojęciem, bo ogromna liczba osób stale wędruje między dwoma krajami i tak naprawdę nigdy nie opuszcza ojczyzny na stałe. Z badań międzynarodowego rynku pracy wynika, że nie tylko młodzi Polacy chętnie wyjeżdżają. Decyzję taką podejmują również na szeroką skalę młodzi Brytyjczycy, jeśli tylko znajdują za granicą lepsze dla siebie warunki pracy i płacy. Polscy emigranci to przede wszystkim młodzi, około 30-letni ludzie. Wyjechali z kraju po naszym wejściu do Unii i otwarciu granic. Według różnych źródeł jest ich od 700 tysięcy do 2 milionów.
Na stołeczne listy
Polacy za granicą głosują na listy warszawskie, a więc ich głos może mieć duże znaczenie w rywalizacji między startującymi w stolicy Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. Pod warunkiem, że do urn pójdzie wielu emigrantów. Jednak według informacji uzyskanych przez Michała Garapicha, do piątku w punktach wyborczych w Wielkiej Brytanii zarejestrowało się około 5 tysięcy wyborców. Jego zdaniem do urn ostatecznie pójdzie nie więcej niż 100 tysięcy osób.