Chciał być znany i podziwiany, więc przed dwoma laty kupił sobie pierwsze miejsce na liście kandydatów do Sejmu z Samoobrony i został parlamentarzystą. Na polityce się nie znał, ale wszyscy zwracali się do niego per „panie pośle”, a on przyjmował fotoreporterów, którzy zaglądali do jego barku, sypialni i łazienki.
W TVN chwalił się, że pod natryskiem ma dużo miejsca. – Lubię luz, tutaj można spokojnie w dwie osoby… figlować – żartował.
Pokazywał złoty łańcuch ważący chyba pół kilograma. – Kiedyś więcej chodziłem bardziej na sportowo, to nosiłem. Jestem bardzo za złotem – dodał, prezentując sygnet i zegarek.
„No to się nazywa skromny człowiek” – skomentował na forum Tauruss, a inni internauci prześcigali się w złośliwościach. Zadzioras: „Do tego łańcucha pewnie ma złoty kij bejsbolowy”. Quote: „A że Pan poseł zamienił dresy na garnitur i złote bransoletki… cóż, przynajmniej jest wesoło”.
Misztal chętnie opowiadał o swoich samochodach: hummerze z 6-litrowym silnikiem spalającym 35 litrów benzyny na 100 km oraz nowym cacku – maybachu (550 koni mechanicznych), którego kupił za okrągły milion zł. Z detektywem i byłym posłem Samoobrony Krzysztofem Rutkowskim założył się, że wygra wyścig na dystansie 2 km. Obaj próbowali się przechytrzyć. Rutkowski zamiast bmw z serii 6., którym szpanował na co dzień, chciał ściągnąć dogde’a, a Misztal zamierzał podrasować silnik maybacha do 1100 koni, żeby setkę osiągnąć w 2,5 sekundy. Nie mogli otrzymać zgody na zamknięcie drogi na organizację wyścigu, a potem zakład stał się nieaktualny, bo detektyw trafił do aresztu śledczego.