Studium próżności Piotra Misztala

Fortuny szacowanej na 60 mln zł Piotr Misztal dorobił się w USA. Chwalił się, że pierwsze poważne pieniądze zarobił, prowadząc w Nowym Jorku firmę sprzątającą. Majątek nie zaspokajał jednak jego próżności.

Publikacja: 17.12.2007 03:33

Studium próżności Piotra Misztala

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Chciał być znany i podziwiany, więc przed dwoma laty kupił sobie pierwsze miejsce na liście kandydatów do Sejmu z Samoobrony i został parlamentarzystą. Na polityce się nie znał, ale wszyscy zwracali się do niego per „panie pośle”, a on przyjmował fotoreporterów, którzy zaglądali do jego barku, sypialni i łazienki.

W TVN chwalił się, że pod natryskiem ma dużo miejsca. – Lubię luz, tutaj można spokojnie w dwie osoby… figlować – żartował.

Pokazywał złoty łańcuch ważący chyba pół kilograma. – Kiedyś więcej chodziłem bardziej na sportowo, to nosiłem. Jestem bardzo za złotem – dodał, prezentując sygnet i zegarek.

„No to się nazywa skromny człowiek” – skomentował na forum Tauruss, a inni internauci prześcigali się w złośliwościach. Zadzioras: „Do tego łańcucha pewnie ma złoty kij bejsbolowy”. Quote: „A że Pan poseł zamienił dresy na garnitur i złote bransoletki… cóż, przynajmniej jest wesoło”.

Misztal chętnie opowiadał o swoich samochodach: hummerze z 6-litrowym silnikiem spalającym 35 litrów benzyny na 100 km oraz nowym cacku – maybachu (550 koni mechanicznych), którego kupił za okrągły milion zł. Z detektywem i byłym posłem Samoobrony Krzysztofem Rutkowskim założył się, że wygra wyścig na dystansie 2 km. Obaj próbowali się przechytrzyć. Rutkowski zamiast bmw z serii 6., którym szpanował na co dzień, chciał ściągnąć dogde’a, a Misztal zamierzał podrasować silnik maybacha do 1100 koni, żeby setkę osiągnąć w 2,5 sekundy. Nie mogli otrzymać zgody na zamknięcie drogi na organizację wyścigu, a potem zakład stał się nieaktualny, bo detektyw trafił do aresztu śledczego.

Poseł Misztal z czasem przestał się kojarzyć z Sejmem, w którym bywał od święta. Zarówno jako przedstawiciel Samoobrony, jak i potem poseł niezrzeszony ani razu nie wypowiedział się, nie złożył oświadczenia i nikogo o nic nie pytał. Przez dwa lata opuścił 70 ze 105 głosowań, a ostatnią interpelację złożył 10 października 2006 r.

On sam inaczej widział swoją misję jako poseł. – Pomagam ludziom, przyjąłem ich ponad 500 i rozdałem potrzebującym 130 tys. zł. Wolę w ten sposób się udzielać, zamiast mówić do pustej sali w Sejmie – tłumaczył. Na dyżur poselski do Misztala trzeba się było umawiać z sześciotygodniowym wyprzedzeniem, bo zajmował się nawet skradzionymi transformatorami na terenie ogródków działkowych w Justynowie pod Łodzią. W tegorocznych wyborach starał się o reelekcję, ale tym razem żadna z partii ludowych, z którymi rozmawiał, nie znalazła dla niego miejsca na liście do Sejmu.

Już w trakcie kampanii wyborczej Misztal wiedział, że urząd skarbowy prowadzi postępowanie o wyłudzenie ok. 2 mln zł VAT przez jego firmę. Lada dzień wygasał mu immunitet, więc wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Twierdzi, że co roku jeździ do Arizony jesienią, a teraz jego chora na raka matka wymaga szczególnej opieki. Przysłał do prokuratury dokumentację lekarską przetłumaczoną na polski. Choć zapewnia o swojej niewinności, przed wyjazdem wpłacił 1,5 mln zł, żeby zabezpieczyć ewentualne roszczenia Skarbu Państwa.

– Proponowaliśmy także wpłacenie 100 tys. zł z tytułu poręczenia majątkowego, ale widocznie prokuratura woli zakuć w kajdanki mojego klienta w obecności kamer telewizyjnych – mówi mecenas Michał Gąsecki. Jeśli były poseł wyląduje w Polsce, czeka na niego prycza w areszcie śledczym. – Na złość prokuraturze wrócę do kraju 21 stycznia – oświadcza Misztal, który wprawdzie stracił mandat parlamentarny i może stracić wolność, ale wciąż znajduje się w centrum uwagi, bo za pośrednictwem mediów polemizuje z prokuraturą przez ocean.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.goss@rp.pl

Chciał być znany i podziwiany, więc przed dwoma laty kupił sobie pierwsze miejsce na liście kandydatów do Sejmu z Samoobrony i został parlamentarzystą. Na polityce się nie znał, ale wszyscy zwracali się do niego per „panie pośle”, a on przyjmował fotoreporterów, którzy zaglądali do jego barku, sypialni i łazienki.

W TVN chwalił się, że pod natryskiem ma dużo miejsca. – Lubię luz, tutaj można spokojnie w dwie osoby… figlować – żartował.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora