Świeżo upieczona posłanka PSL jest w partii niemalże szarą eminencją. Należy do wąskiego grona najbliższych współpracowników wicepremiera Waldemara Pawlaka. Ma bezpośredni dostęp do ucha prezesa PSL. To ona decyduje kto, kiedy i jaką sprawę może mu przedstawić.
Dzień pracy Kierzkowskiej rozpoczyna się o 5 rano. W poniedziałek posłanka jedzie pociągiem do Torunia, do swojego okręgu, na spotkania z wyborcami. Wraca do Warszawy na godzinę 20, bo wtedy rozpoczyna się spotkanie w kierownictwie PSL, podczas którego ustalany jest plan pracy na cały tydzień.
– Kiedy wracam do mojego mieszkania, jest już wtorek – opowiada Kierzkowska.
A we wtorek trzeba nadrabiać zaległości z poniedziałku w biurze Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, którym posłanka kieruje, i znowu dzień pracy kończy się między 20 a 21.
– Brakuje mi godzin w zegarku i kartek w kalendarzu, tyle mam spraw na głowie – nie kryje Kierzkowska.