– PiS nie ma wyjścia. To jego problem, jak teraz wyjść z twarzą z zamieszania wokół traktatu – mówi Grzegorz Dolniak, wiceszef Klubu PO. Po wczorajszym spotkaniu prezydenta z premierem politycy Platformy zacierają ręce. PiS został tak przyparty do muru, że w sprawie traktatu musi przyjąć niemal każdą propozycję PO. W przeciwnym razie narazi się na kompromitację z powodu jego odrzucenia lub groźby rozłamu we własnym klubie. Posłowie PiS nieoficjalnie przyznają, że za wysoko licytowali i przegrywają sprawę.
PO ciągle jednak zależy na przekonaniu chociaż części posłów PiS do głosowania za ratyfikacją. Dlatego stara się dać ku temu jakiś pretekst – pójść na drobne ustępstwo. – Ratyfikacja została zakłócona przez polityczną awanturę wywołaną przez jedną z partii, ale zrobię wszystko, by tej partii teraz pomóc – deklaruje premier.
Wbrew oczekiwaniom jego wczorajsza półtoragodzinna rozmowa z prezydentem nie przyniosła przełomu. Obie strony podkreślały jedynie wolę znalezienia kompromisu.
– Prezydent też jest zainteresowany jak najszybszym przeprowadzeniem ratyfikacji przez parlament. Obaj chcielibyśmy uniknąć referendum – mówi szef rządu. – Prezydent poprosił o jeszcze kilkadziesiąt godzin, by mógł przekonać polityków PiS do jakiegoś wariantu umożliwiającego wspólne przegłosowanie traktatu.
Jaki to ma być wariant? Politycy PiS deklarują, że są w stanie zagłosować za ratyfikacją, ale tylko gdy dostaną gwarancje, że Polska nie wycofa się z kompromisu z Joaniny i protokołu brytyjskiego. Upierają się, by były one zapisane ustawowo. PO odrzuca takie rozwiązanie, a jako argument podaje niekonstytucyjność postulatu PiS. Opozycyjnej partii oferuje jedynie uchwałę.