Echa wewnętrznej walki w PO docierają już do Parlamentu Europejskiego. – Martin Schulz, szef frakcji socjalistów, publicznie żartował, że jego zdaniem przeciek do mediów o uzgodnionej kandydaturze Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego to dzieło Jacka Saryusza-Wolskiego – opowiada „Rz” Andrzej Szejna, europoseł SLD. – Schulz mówił, że Saryusz-Wolski sam ma ochotę na to stanowisko i próbuje spalić jedynego kandydata z frakcji chadeckiej, który może mu zagrozić.
Nieoficjalnie takie informacje potwierdzili nam dwaj polscy eurodeputowani z różnych ugrupowań.
Marcin Libicki, europoseł z PiS, uważa jednak, że to niemożliwe, by Saryusz-Wolski wymyślił piętrową intrygę tylko po to, by zaszkodzić koledze i zwiększyć swoje szanse na zdobycie stanowiska. Za całą intrygę obwinia raczej Schulza. – Od czasu gdy Saryusz-Wolski sprzątnął sprzed nosa Niemcowi przewodnictwo komisji zagranicznej, wszyscy niemieccy eurodeputowani go nie lubią i starają się zdyskredytować. – komentuje sprawę Libicki.
Europoseł PO naraził się deputowanym zza Odry przeszło rok temu. Niemcom wyjątkowo zależało na stanowisku szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Jednak to Polska miała pierwszeństwo wyboru stanowiska dla naszego polityka.
Platforma Obywatelska wahała się wówczas, czy nie wybrać funkcji przewodniczącego Komisji ds. Budżetu, którą objąłby Janusz Lewandowski. Władze zdecydowały się jednak na Komisję Spraw Zagranicznych dla Saryusza-Wolskiego, mimo że jego pozycja w partii już była słaba.