Kanclerz z ulicy Batorego

Szybko ostudził strajki policjantów i celników. Może być pewien, że jego resortu nie dotknie rekonstrukcja

Publikacja: 17.05.2008 03:12

Kanclerz z ulicy Batorego

Foto: Rzeczpospolita

Osiem lat temu, gdy jakiś polityk używał słowa „kanclerz”, miał na myśli Leszka Millera, który krótko trzymał SLD. Dziś coraz częściej mówi się tak o wicepremierze Grzegorzu Schetynie. Chociaż jego królestwo mieści się na ul. Batorego, a w Kancelarii Premiera nie ma nawet gabinetu.

Przydzielenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Schetynie było pewną niespodzianką dla polityków. Nigdy nie był nawet członkiem Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. A PO w swoich szeregach ma eksszefa tego resortu Marka Biernackiego. Jednak ten nie należy do najbliższego otoczenia Tuska. Za to Schetyna je właśnie wyznacza.

Tym bardziej zaskoczeniem dla kolegów było to, że Schetyna radzi sobie na stanowisku. Przyznają to nawet mniej przychylni mu politycy. – Jak się jest dobrym menedżerem, to można być lepszym ministrem niż ci, którzy przygotowują się do funkcji od dawna – kwituje Józef Oleksy, szef MSWiA w rządzie Millera. – A Schetyna jest dobrym menedżerem.

Schetyna postawił na sprawnych urzędników. Większość z nich pracowała w resorcie lub okolicach za rządów Jerzego Buzka. Do MSWiA wrócił Antoni Podolski, który był wiceministrem w rządzie AWS. W resorcie ma przygotować centrum zarządzania kryzysowego, które czeka na realizację jeszcze od czasów rządów PiS. Drugi z podwładnych – Piotr Stachańczyk – sprawował wcześniej urzędy podsekretarza stanu w MSWiA oraz szefa Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców.

Stachańczyk z kolei sprowadził do resortu dyrektora generalnego Jana Węgrzyna, który ministerstwo zna jak własną kieszeń, bo również wiele lat w nim pracował.

Politycy oby stron przyznają, że generał Adam Rapacki nadzorujący policję to strzał w dziesiątkę. – Rozmawiamy z nim z przyjemnością, jak zawsze z fachowcem. Za to pan minister Schetyna dotąd nie przyjął żadnego z naszych zaproszeń – mówi Antoni Duda, przewodniczący NSZZ Policjantów.Najbliższym współpracownikiem – sekretarzem stanu – został Tomasz Siemoniak. To przyjaciel wicepremiera, który jako jedyny z wiceministrów ma legitymację Platformy.

Poważnej czystki w resorcie nie było. – Bo i po co, ważne, aby wszystko się dobrze kręciło – mówi nam jeden z urzędników. Za to niektórzy wytykają, że w resorcie pojawił się były szef gabinetu Józefa Oleksego Mariusz Jabłoński.

– Chociaż ma niewysokie stanowisko, uchodzi za osobę o znacznej pozycji w ministerstwie – opowiada nam były pracownik MSWiA.

– To świetny urzędnik, zasługuje na wysokie stanowisko – chwali Oleksy.

Od swoich wiceministrów Grzegorz Schetyna odbiera raporty i co najmniej raz w tygodniu (przed posiedzeniem Rady Ministrów) zwołuje naradę. – Jest krótko i treściwie. Te spotkania daleko odbiegają od tych w Kancelarii Premiera, gdzie wszyscy się przekrzykują – opowiada osoba z otoczenia Schetyny.

– O dobrym szefie MSWiA świadczą przede wszystkim dwie sprawy: tempo decentralizacji oraz stan bezpieczeństwa państwa – ocenia Józef Oleksy. Dokończenie decentralizacji to sztandarowe hasło MSWiA. Czuwa nad nią Siemoniak. Jeszcze w maju do Sejmu trafi pakiet zmian w ponad stu ustawach. Dotyczą ograniczenia kompetencji wojewodów na rzecz samorządów i zmiany w ich finansowaniu. Jednym z filarów reformy będzie tzw. ustawa metropolitalna, która ma przyznać największym miastom specjalny status. Samorządy zgłosiły ponad 6 tys. postulatów zmian. Wśród nich pomysły kontrowersyjne, jak np. to, by oddziały terenowe Polskiego Radia i telewizji podlegały samorządom.

Schetyna chce również zwiększyć odpowiedzialność w zakresie bezpieczeństwa na niższych szczeblach służb i poprawić przepływ informacji. – Ale mundurowych, chociaż dostali podwyżki, trzyma krótko – mówi jeden z polityków PO.

W marcu, gdy policjanci protestowali przeciw rozdziałowi pieniędzy na podwyżki, wymienił komendanta głównego policji. Nowy – Andrzej Matejuk z Dolnego Śląska (tak jak Schetyna) – wyciszył protesty, dorzucając pieniędzy. – Szefowie służb wiedzą, że protesty oznaczają koniec ich kariery – komentuje polityk PO.

Strajkującym celnikom miał z uśmiechem powiedzieć, że jeśli natychmiast nie wrócą do pracy, rząd uważnie się przyjrzy ich majątkom. Wystarczyło. Schetyną straszy nawet PSL. – Jeśli będziecie narzekać, stracicie posady! Nie zawaham się użyć Schetyny – mieli usłyszeć samorządowcy od wiceministra rolnictwa Artura Ławniczaka na naradzie w Ministerstwie Rolnictwa.

– Kanclerz to dobre określenie, bo on rzeczywiście potrafi być bezkompromisowy i skutecznie załatwiać najtrudniejsze nawet sprawy, i to bez owijania w bawełnę – mówi Waldy Dzikowski, wiceszef Klubu PO.

Nie bez powodu Schetyna zatrzymał wpływową funkcję sekretarza generalnego partii, choć w praktyce trudno ją połączyć z urzędowaniem.

W Platformie się mawia, że ten, kto naraża się Schetynie, łamie zasady BHP – opowiada jeden z polityków. – Ja osobiście się go nie boję. Ale rzeczywiście u niektórych jego osoba może wzbudzać respekt – dodaje Dzikowski.

Relacja Schetyny z Tuskiem staje się źródłem anegdot. Jedna z nich mówi, że to nie jest człowiek numer dwa, lecz półtora w Platformie. Dziś pozycja szefa MSWiA jeszcze bardziej się wzmocniła. – Jeśli chcę coś załatwić, idę do Grzegorza, nikt inny nie ma takiego kontaktu z premierem – opowiada jeden z polityków.

– Bez Schetyny nie byłoby Tuska, i na odwrót – uważa jeden ze współpracowników obu polityków. Nic dziwnego, że w resorcie są pewni: – Przed wyborami prezydenckimi szef odejdzie. Albo zostanie premierem, albo stanie na czele kampanii Tuska – opowiada jeden z urzędników.Pierwszą wersję tej teorii potwierdzają politycy PO. Chociaż są i tacy, którzy nie widzą ministra w roli szefa rządu uśmiechającego się do kamer. Schetyna bardzo oszczędnie dawkuje swoją obecność w mediach. Jako wicepremier stoi w cieniu Tuska.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

d.kolakowska@rp.pl

k.manys@rp.pl

Osiem lat temu, gdy jakiś polityk używał słowa „kanclerz”, miał na myśli Leszka Millera, który krótko trzymał SLD. Dziś coraz częściej mówi się tak o wicepremierze Grzegorzu Schetynie. Chociaż jego królestwo mieści się na ul. Batorego, a w Kancelarii Premiera nie ma nawet gabinetu.

Przydzielenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Schetynie było pewną niespodzianką dla polityków. Nigdy nie był nawet członkiem Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. A PO w swoich szeregach ma eksszefa tego resortu Marka Biernackiego. Jednak ten nie należy do najbliższego otoczenia Tuska. Za to Schetyna je właśnie wyznacza.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Magdalena Biejat kandydatką Lewicy. „Dziewczyna z sąsiedztwa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni