Od szacunku do wrogości

Obecny minister spraw zagranicznych jeszcze niedawno twierdził, że nikt nie wyprzedzi go w szacunku dla głowy państwa. To już przeszłość

Publikacja: 21.07.2008 04:14

Od szacunku do wrogości

Foto: Rzeczpospolita

Między zdaniami „nikt mnie nie wyprzedzi w szacunku dla pana prezydenta” a „można być prezydentem, ale i chamem” rozciąga się przepaść. Oba wypowiedział Radosław Sikorski. Przepaść między nimi pokazuje, jak głęboki jest konflikt między Pałacem Prezydenckim a MSZ.

Ludzie Sikorskiego oskarżają Lecha Kaczyńskiego o małostkowość. Szef MSZ też nie postępuje fair – np. gdy w marcu wybierał się do Iraku jeden z najbliższych współpracowników prezydenta – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak, Sikorski osobiście interweniował, by obniżyć rangę tej wizyty.

Związanie się Radosława Sikorskiego z PiS było uważane za wielki plus dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Polityk z jego biografią, ze świetną znajomością angielskiego, ze słynną żoną Anne Applebaum wyróżniał się na tle przeciętnych działaczy PiS. Liczono, że jako człowiek stosunkowo młody (rocznik 1963) będzie pracował głównie na liderów. We wrześniu 2005 r. został senatorem z ramienia PiS. Miesiąc później zaprzysiężono go na ministra obrony narodowej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.

Na początku stosunki z Lechem Kaczyńskim układały się znakomicie. – Pan prezydent przyjął zaproszenie do ośrodka reprezentacyjnego Wojska Polskiego w podwarszawskim Helenowie. Było dla mnie wielkim zaszczytem gościć pana prezydenta i panią prezydentową, która jest dobrym duchem tej ekipy. Miałem wrażenie, że polubili moją żonę. Panu prezydentowi przypadło chyba do gustu kilka moich dowcipów – wspominał Radosław Sikorski w książkowym wywiadzie „Strefa zdekomunizowana” udzielonym Łukaszowi Warzesze.

Prezydent zrewanżował się Sikorskiemu, zapraszając go latem 2006 r. do ośrodka w Juracie. Jedli tam razem kolację w słynnej wieży widokowej. Prawdopodobnie to na tej właśnie kolacji prezydent zażądał, by Sikorski zrzekł się obywatelstwa brytyjskiego.

– Trochę szkoda, bo akurat jechał do Anglii i mógł mnie wykorzystać jako rekwizyt w rodzaju: „Wasza Królewska Mość, proszę zobaczyć, my tak lubimy Wielką Brytanię, że nie przeszkadza mi, iż Twój poddany jest moim ministrem obrony” – mówił Sikorski.

Na linii minister obrony narodowej i Pałac Prezydencki zaczęło iskrzyć. Bracia Kaczyńscy zawsze byli zwolennikami budowy w Polsce tarczy antyrakietowej. Sikorski stał na stanowisku twardych negocjacji z USA. Jeszcze jako szef MON w nieoficjalnych rozmowach krytykował sposób, w jaki tarcza była negocjowana.

Pierwszym sygnałem, że stosunki między prezydentem a ówczesnym szefem MON zaczynają się psuć, była wizyta w USA, jaką Sikorski złożył jeszcze przed kolacją w Juracie – w maju 2006 r. Jak na prywatną wizytę, zgromadził całkiem wysokie grono rozmówców z sekretarzem obrony Donaldem Rumsfeldem na czele. Do pałacu zaczęły docierać sygnały, że Sikorski miał straszyć Amerykanów, iż jeśli nie zwiększą pomocy wojskowej, stracą najwierniejszego sojusznika w Europie. Po tej wizycie ochłodziły się stosunki z Białym Domem. Kiedy Lech Kaczyński udawał się do USA, z trudem udało się zaaranżować krótkie i jedynie kurtuazyjne spotkanie z George’em W. Bushem. Pałac zaczął podejrzewać, że to skutek prywatnej wizyty Sikorskiego.

Sygnały te poniekąd potwierdziły się w październiku 2006 r., kiedy do prasy przeciekła poufna notatka Leszka Jesienia, wiceministra w Kancelarii Premiera, z rozmowy z zastępcą amerykańskiego ambasadora Kennethem Hillasem. Pouczał on w dość obcesowy sposób Jesienia, że Polska powinna zgodzić się na instalację tarczy antyrakietowej. Notatka nosiła odręczny zapis Sikorskiego na temat Hillasa: „Tradycyjnie bezczelny”. Amerykanie byli wściekli.

Poprawie stosunków prezydent – szef MON nie służyły wspólne wyjazdy zagraniczne. – Lech Kaczyński nie znosi jego sposobu bycia. Uważa, że to niedorosły chłopak, którego interesowało, żeby dostać czapkę wojskową, w której potem chodził po pokładzie samolotu – mówi „Rz” jeden z dyplomatów.

Do eskalacji napięcia doszło na tle likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i przygotowań do wysłania polskich żołnierzy na misję do Afganistanu. Rozmówcy „Rz” opowiadają, że szef MON był gorącym zwolennikiem wysłania polskich wojsk na wojnę z talibami. Decyzja polityczna zapadła, ale przygotowanie polskiego kontyngentu szło z oporami. Żołnierze mieli wylądować w Afganistanie w lutym 2007 r., ale trafili tam dopiero kilka miesięcy później. Operacja ta zbiegła się z likwidacją WSI. Likwidatorem, a jednocześnie szefem kontrwywiadu wojskowego, był Antoni Macierewicz. Nie było tajemnicą, że Sikorski go nie znosił. Politycy PiS twierdzili, że Kaczyńscy umieścili Macierewicza w MON, by patrzył na ręce ministrowi. Nasi informatorzy z resortu obrony utrzymywali, że Sikorski bał się o losy polskich żołnierzy w Afganistanie. Obwiniał Macierewicza, że nie potrafi zapewnić im osłony wywiadowczej i kontrwywiadowczej. Napisał dwa wnioski o jego dymisję. Ostatni kilka dni przed złożeniem urzędu szefa MON.

Radosław Sikorski – jeszcze jako minister obrony narodowej – miał straszyć Amerykanów, że stracą najwierniejszego sojusznika w Europie

Do pałacu zaczęły docierać informacje, że Sikorski podczas nieformalnych spotkań, np. w Helenowie, krytykuje politykę głowy państwa.

Kaczyński miał mu też za złe zażyłość z byłym szefem WSI gen. Markiem Dukaczewskim. – Dukaczewski przesiadywał u niego w gabinecie, dzwonił po nocy. To bolało Lecha, bo miał nadzieję, że nastąpią zmiany. A dalej utrzymywały się wpływy WSI. Zaczął podejrzewać go o brak lojalności – mówi osoba z otoczenia prezydenta.

Sam Sikorski zażyłości z Dukaczewskim zaprzeczał, twierdząc, że chciał „zesłać” byłego szefa WSI do Chin na placówkę.

W „Strefie zdekomunizowanej” Sikorski utrzymuje, że jego stosunki z premierem Jarosławem Kaczyńskim początkowo układały się dobrze. Za wzrost napięcia, które doprowadziło do złożenia przez niego dymisji w lutym 2007 r., obwiniał Pałac Prezydencki. Jednak pytany, czy ma pretensje do prezydenta, mówił: – Tak. O to, że do dzisiaj nie oddał stówy, którą mu pożyczyłem na mszy w Radzyminie podczas obchodów święta Wojska Polskiego w 2006 r.

– Dla Radka to rzeczywiście musiało być bolesne. Rozstawanie się z własną gotówką sprawia mu ból – mówi jeden z ministrów Kancelarii Prezydenckiej.

Jak twierdzą osoby z otoczenia prezydenta, znacznie bardziej niż słynne „trzeba dorżnąć tę watahę” rzucone pod adresem PiS głowę państwa zbulwersowało zdanie o Nelli Rokicie, żonie polityka PO, która związała się z kancelarią Kaczyńskiego. Sikorski stwierdził, że gdyby jego żona mu zrobiła taki numer, wymieniłby zamki. – Takich odzywek pod adresem kobiet Lech Kaczyński nie wybacza – mówi urzędnik Kancelarii.

Ale oponując przeciw kandydaturze Sikorskiego na szefa MSZ w rządzie Donalda Tuska, prezydent twierdził, że ma zarzuty jeszcze cięższego kalibru. Jakie? Nie zdradził publicznie. Mimo oporu Lecha Kaczyńskiego Sikorski został szefem dyplomacji. Obawy, że przyczyni się to do napięć, na razie się potwierdzają.

lor

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

c.gmyz@rp.pl, e.zemla@rp.pl

Między zdaniami „nikt mnie nie wyprzedzi w szacunku dla pana prezydenta” a „można być prezydentem, ale i chamem” rozciąga się przepaść. Oba wypowiedział Radosław Sikorski. Przepaść między nimi pokazuje, jak głęboki jest konflikt między Pałacem Prezydenckim a MSZ.

Ludzie Sikorskiego oskarżają Lecha Kaczyńskiego o małostkowość. Szef MSZ też nie postępuje fair – np. gdy w marcu wybierał się do Iraku jeden z najbliższych współpracowników prezydenta – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak, Sikorski osobiście interweniował, by obniżyć rangę tej wizyty.

Pozostało 92% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Afera z polskimi wizami. Radosław Sikorski: Potwierdzamy, utracono kontrolę
Polityka
Radosław Sikorski liczy na występ w TV Trwam. I mówi, że Niemcy popełnili błąd
Polityka
Politycy powinni zarabiać więcej? Polacy są w tej sprawie niemal jednogłośni
Polityka
Prawie połowa posłów nie głosowała. Paulina Matysiak usunięta z komisji