Termin wyboru elektorów minął wczoraj. Zmieniona głosami PO, PSL i SLD ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej dała bowiem na to instytucjom naukowym dwa miesiące (weszła w życie 27 maja). Naukowcy, z którymi rozmawiała „Rz”, tłumaczyli, że termin był zbyt krótki i zbiegł się z sesją egzaminacyjną oraz wakacjami akademickimi.
[srodtytul]PO daje nowy termin[/srodtytul]
– Ośmiu elektorów zamiast 24 rady Instytutu wybierać nie może, o ile przepisy na to wyraźnie nie zezwalają – mówi „Rz” prof. Bogusław Banaszak, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego. Ale ustawa przewiduje inne wyjście. Jak już informowała „Rz”, jeśli nie ma 24 elektorów, Radę Instytutu zamiast naukowców mogą wskazać sami politycy – posłowie i senatorowie. A to rada wybierze potem kandydata na prezesa IPN i przedstawi go Sejmowi.
Jak zaznaczał w rozmowie z „Rz” inny konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, politycy mają obowiązek skorzystania z tej dodatkowej procedury, zamiast naukowców. A problemu mogą uniknąć, jeśli szybko znowelizują przepisy.
Posłowie PO właśnie zebrali podpisy pod wnioskiem o nowelizację ustawy o IPN. – Projekt wydłuża termin wyłaniania elektorów do 27 października. Trafił do laski marszałkowskiej – mówi Wojciech Wilk z PO, szef podkomisji, która przygotowała ustawę. – Chcemy zacząć prace na najbliższym posiedzeniu Sejmu, w przyszłym tygodniu. Ponieważ pierwsze rady naukowe na uczelniach zbierają się we wrześniu, sądzę, że zdążą dokonać wyboru – dodaje. I zapewnia: – Nie było celowego zamysłu polityków, by dać naukowcom za mało czasu i zastąpić ich podczas wyborów władz IPN.