Do konkursu o stanowisko szefa instytutu stanęli historycy: Łukasz Kamiński, szef Biura Edukacji Publicznej IPN, Marek Lasota, szef krakowskiego IPN, Kazimierz Wóycicki, były szef oddziału IPN w Szczecinie, i Janusz Wrona, profesor historii z Lublina. Rada zdecydowała, że kandydatem na prezesa IPN będzie Kamiński.
– Największym zwycięzcą jest Antoni Dudek – żartuje rozmówca "Rz" znający kulisy tajnego głosowania dziewięcioosobowej rady. Kandydaturę obecnego szefa BEP IPN wspierać miał właśnie prof. Dudek.
Kamiński otrzymał pięć głosów. Wrona, lansowany przez prof. Andrzeja Friszkego, o jeden głos mniej. Lasota i Wóycicki nie dostali ani jednego głosu.
Kamińskiego na pięcioletnią kadencję musi teraz powołać Sejm, za zgodą Senatu, zwykłą większością głosów. Kamiński ma spore szanse. – Nowelizacja ustawy o IPN została tak skonstruowana, by wpływ na wybór prezesa IPN mieli najwybitniejsi polscy historycy zasiadający w radzie instytutu. Nie znam dr. Kamińskiego, ale słyszałem o jego osiągnięciach wyłącznie dobre opinie. Moim zdaniem Sejm powinien uszanować decyzję rady – mówi "Rz" poseł PO Jarosław Gowin.
Powściągliwy na razie jest PiS. – Jeszcze nie wiemy, jak będziemy głosować, bo dr Kamiński nie jest osobą szeroko znaną – zastrzega poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.