Szef resortu zdrowia był pytany, czy widzi różnicę między kampanią wyborczą prowadzoną w czasie epidemii koronawirusa a taką przeprowadzaną w normalnych warunkach. - Myślę, że początek był inny, tzn. były pełne obawy reakcje. Teraz ta obawa przed epidemią zniknęła i tak naprawdę wśród osób, które przychodzą na spotkania, nie widać jej w ogóle - odparł Łukasz Szumowski.
- Nie widać jej w wielu miejscach - dodał zaznaczając, że w sklepach i na ulicach widać, że ludzie nie noszą maseczek. - Co prawda faktycznie mamy znacznie więcej - w ten weekend dwukrotnie więcej osób wyzdrowiało niż zachorowało, to są dobre sygnały. Średnie spadły znacznie - powiedział.
Pytany o liczbę chorych Szumowski odparł, że przeprowadzone zostały badania przesiewowe, "niezwykle ciekawe". - Zrobiliśmy 15 tys. testów u osób starszych, średnio w wieku 62 lat, które jadą do sanatoriów. Okazało się, że na 15 tys. chorych jest 27 osób, czyli 1,8 promila, to są znikome liczby - poinformował. - Wydaje mi się, że to są najpełniejsze dane, jakie mamy - ocenił.
"Trzeba wykazywać pokorę i ostrożność"
Czy takie dane są podstawą do twierdzenia, że epidemia się kończy? Odpowiadając, minister przywołał opinię prof. Andrzeja Horbana, konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych, według której epidemia jest w kilku województwach - śląskim, łódzkim i mazowieckim - a w pozostałych rejonach liczba nowych zakażeń utrzymuje się na niskim poziomie.
- To, że (koronawirus - red.) jest w odwrocie to widzimy, bo maleją liczby, ale też trzeba wykazywać pokorę i ostrożność, bo widzimy kraje, nawet sąsiednie, gdzie nagle liczby (zakażeń - red.) wzrastają. Mam nadzieję, że do tego w Polsce nie dojdzie i będziemy mieli cały czas malejące te liczby - dodał Szumowski.