Za dwa lata ma zostać przeprowadzony przegląd funkcjonowania funduszy emerytalnych. Został on zapisany w prawie w ubiegłym roku, gdy rząd zdecydował o obniżeniu składek do OFE z7,3 do 2,3 proc. (docelowo od 2017 r. ma to być 3,5 proc.). Wczoraj w Sejmie w czasie debaty budżetowej minister finansów Jacek Rostowski przedstawił pomysł na kolejne zmiany w działalności funduszy.
Uważa on, że wraz z wiekiem ubezpieczonego powinna się zmniejszać jego składka przekazywana do funduszy emerytalnych. Takie rozwiązanie ma pomóc zmniejszyć ryzyko związane z wahaniami na rynku akcji.
To oznaczałoby, że Jacek Rostowski wraca do pomysłu forsowanego przez byłą minister pracy Jolantę Fedak z PSL. Chciała ona, by oszczędności osób w wieku przedemerytalnym wracały do ZUS. Przygotowała nawet projekt ustawy, który zakładał, że pieniądze zgromadzone w OFE miałyby dziesięć lat przed przejściem pracownika na emeryturę stopniowo trafiać do zakładu. Ten zapisywałby je na koncie, a potem zajął się ich wypłatą. Taki pomysł negatywnie oceniali eksperci. Według nich trudno wyobrazić sobie, by oszczędności zgromadzone przez uczestników OFE, stanowiące ich własność, miały być przeksięgowywane do ZUS i przeznaczane na wypłatę bieżących emerytur.
- Lepszym rozwiązaniem jest stopniowe przenoszenie pieniędzy do funduszu bezpiecznego niż zmniejszenie składki lub jej zatrzymanie osobom starszym. Wtedy istnieje mniejsze ryzyko tego, że oszczędności przeniesie się w złym momencie - uważa Grzegorz Chłopek, wiceprezes ING PTE.
Jak podkreślają eksperci, w ostatnich latach oszczędzania większe znaczenie ma zgromadzony pokaźny kapitał niż bieżące wpłaty.