Najpóźniej w przyszłym tygodniu projekt znoszący nakaz organizowania przetargów na te usługi (odbiór i przetwarzanie odpadów) ma być skierowany do prac w komisji sejmowej.
Takie zapewnienie otrzymał poseł SLD Zbyszek Zaborowski, odpowiedzialny za proces legislacyjny nowelizacji ustawy, po wizycie u wicemarszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka. Dla wielu samorządów to kluczowa sprawa, bo to zadanie publiczne wykonują poprzez własne zakłady budżetowe lub spółki komunalne, w które zainwestowały często wielomilionowe kwoty. Od 1 lipca przyszłego roku to gminom będziemy płacić za wywóz śmieci, a one będą musiały wybrać wykonawców tych usług. Nakaz przetargów interpretują jednoznacznie: zagraniczne koncerny najpierw zduszą ich spółki, a potem podniosą ceny. – Od kilku tygodni nasz projekt wciąż odsyłany jest przez Biuro Legislacyjne w Sejmie do uzupełnień – skarży się Zaborowski. – A to pyta się nas o zgodność z prawem europejskim, a to o skutki finansowe. A czasu pozostało niewiele, jeśli nowela ma obowiązywać od 1 stycznia.
– Gminy przez lata inwestowały w swe spółki, a teraz ten majątek stanie się bezużyteczny, pracownicy pójdą na bezrobocie albo na umowach śmieciowych do koncernów – tak poseł dariusz Joński, rzecznik SLD, tłumaczy wsparcie lewicy dla samorządowców w tej sprawie. Joński przyznaje, że projekt nowelizacji ustawy o gospodarowaniu odpadami komunalnymi to najbardziej wyrazisty z elementów strategii Sojuszu, który chce stać się rzecznikiem samorządów na forum parlamentarnym.
Jak policzył SLD, na 2,5 tys. gmin w Polsce blisko połowa prowadzi gospodarkę odpadami przez zakłady budżetowe lub spółki komunalne.
Twarzą protestu gmin, które sprzeciwiają się obowiązkowym przetargom, jest prezydent Włocławka Ryszard Brejza. W lecie napisał on list otwarty do premiera w tej sprawie, ale Ministerstwo Środowiska uznało, że nie ma prawnej możliwości bezprzetargowego powierzania tych zadań spółkom komunalnym.