W rejon Bliskiego Wschodu płynie USS Nimitz, amerykański lotniskowiec z napędem atomowym, którego załoga liczy do 5 tys. marynarzy, a z jego pokładu może operować ponad 60 samolotów, w tym myśliwce.
Sekretarz obrony USA pisze o zwiększeniu amerykańskiego potencjału obronnego na Bliskim Wschodzie
Doniesienia te – jak zauważa Reuters – wskazują, iż USA znacząco wzmacniają swoje siły powietrzne w regionie, w którym trwa wymiana ciosów między Iranem a Izraelem. 13 czerwca Izrael rozpoczął operację „Powstający Lew”, której celem jest uniemożliwienie uzyskania przez Iran broni atomowej. Izrael od piątku atakuje obiekty związane z irańskim programem nuklearnym, ale też cele wojskowe i siedziby irańskich władz. W atakach zginęło wielu wysokich rangą przedstawicieli irańskich sił zbrojnych – w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej gen. Hosejn Salami i szef Sztabu Generalnego irańskiej armii Mohammad Bagheri. Izrael twierdzi też, że zdobył panowanie nad przestrzenią powietrzną nad Teheranem i zniszczył 1/3 irańskich wyrzutni pocisków balistycznych.
Iran odpowiada na ataki Izraela atakami rakietowymi na izraelskie miasta – w tym m.in. Tel Awiw i Hajfę. W dotychczasowych atakach Izraela na Iran zginąć miały co najmniej 224 osoby – strona irańska twierdzi, że w większości są to cywile. Z kolei w atakach Iranu na Izrael zginęło 24 cywilów.
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth napisał w poniedziałek w serwisie X, że nakazał zwiększenie potencjału obronnego USA na Bliskim Wschodzie, nie sprecyzował jednak, w jaki sposób ma to zostać osiągnięte. W swoim wpisie podkreślił, że jego kroki mają charakter defensywny, a priorytetem Departamentu Obrony USA jest ochrona sił amerykańskich w regionie.