Atak na Iran: największe ryzyko Izraela

Beniamin Netanjahu chce w ciągu paru tygodni całkowicie zniszczyć irański program jądrowy. Ale jeśli Teheran zachowa część instalacji, jego zemsta może być okrutna.

Publikacja: 15.06.2025 18:12

Atak na Iran: największe ryzyko Izraela

Foto: Reuters

To jest wyścig z czasem, od którego zależy los nie tylko Bliskiego Wschodu, ale być może nawet całego świata. Waszyngtoński Instytut Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego (ISIS) twierdzi, że Iran zgromadził 408 kg wzbogaconego do 60 proc. uranu, co pozwala mu w ciągu trzech tygodni zbudować dziewięć pocisków jądrowych.

Od trzech dni lotnictwo izraelskie w nocnych nalotach stara się temu zapobiec i zniszczyć instalacje jądrowe. W szczególności mocno ucierpiały bazy w Natanz na południe od Teheranu i Isfahanie. Znacznie mniejsze straty Irańczycy zanotowali jednak w trzecim kluczowym ośrodku Fordow na południowy wschód od stolicy. To baza zbudowana 500 metrów pod ziemią, którą od powierzchni oddzielają lite skały. O ile Izrael nie dysponuje jakimś tajnym uzbrojeniem, to jego bomby nie są w stanie spenetrować takiej przeszkody. Eksperci są też podzieleni, czy byłyby do tego zdolne amerykańskie maszyny wyposażone w najcięższe uzbrojenie. 

Trudno powiedzieć, czy w samym Fordow zgromadzono wystarczającą ilość wzbogaconego uranu, aby zbudować bombę jądrową. Jest natomiast jasne, że irański reżim jest coraz bardziej zdesperowany, by podjąć radykalne działania. A to dlatego, że mimo upokarzającej dla niego skali izraelskiego uderzenia nie jest w stanie użyć skutecznych środków odwetowych przeciwko państwu żydowskiemu. Co prawda w nocy z soboty na niedzielę ofiarami nalotów irańskich padło przynajmniej osiem osób na przedmieściach Tel Awiwu oraz na północy Izraela, a rannych zostało co najmniej 140, jednak system obrony przeciwpowietrznej Żelazna Kopuła zasadniczo działa bardzo sprawnie. 

Irański reżim ma w pamięci los Kaddafiego, który został zamordowany parę lat po rezygnacji z programu zbrojeń atomowych

Inaczej niż w przypadku izraelskich nalotów w przeszłości na Irak i Syrię, których celem było wyłącznie zniszczenie instalacji jądrowych, tym razem plan Netanjahu jest znacznie szerszy. Premier otwarcie powiedział, że chce „otworzyć drogę Irańczyków do wolności”, czyli obalić bardzo dziś niepopularny w kraju reżim ajatollahów. Szef izraelskiego rządu uznał także, że ma sygnały, iż „najwyżsi przedstawiciele władzy Iranu pakują walizki”. W Teheranie z pewnością jest w tych dniach żywa pamięć o losie Muammara Kaddafiego, który został w 2011 roku zamordowany przez zbuntowany naród, parę tygodni po francusko-brytyjskich bombardowaniach kraju. Kilka lat wcześniej zgodził się on na porzucenie programu jądrowego, podczas gdy Kim Dzong Un, który kontynuował budowę arsenału jądrowego, wciąż pozostaje u władzy. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Po ataku na Iran. Izrael wciągnie USA w wojnę globalną?

Skala izraelskiej operacji z pewnością zaskoczyła Teheran. Dzięki znakomitej siatce szpiegowskiej Mosadu Izraelczykom udało się równolegle z bombardowaniami instalacji atomowych zabić szereg kluczowych dla funkcjonowania irańskiego państwa postaci, w tym drugiego w hierarchii dowodzenia (po Najwyższym Przywódcy Ali Chamenei) szefa sztabu generalnego generała Mohameda Bagheriego czy szefa Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej generała Hosseina Salamiego. W nocy z soboty na niedzielę ofiarami Izraela padły też kluczowe rządowe budynki stolicy jak ministerstwo obrony. Celem nalotów były ponadto wyrzutnie rakiet balistycznych i ich magazyny. Wszystko to powoduje, że z każdym dniem zdolność odwetu Iranu coraz bardziej się załamuje.

W tej sytuacji narastają obawy, że Iran uderzy w bardzo liczne w tej części świata amerykańskie instalacje wojskowe lub w siły zbrojne sojuszników USA: Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Chamenei może mieć nadzieję, że to skłoni Donalda Trumpa do wywarcia nacisku na Netanjahu, by wstrzymał wojnę. Amerykański prezydent musi się liczyć z bardzo silnymi tendencjami izolacjonistycznymi w swoich ruchu MAGA. Iran ma także możliwość całkowitego wstrzymania ruchu statków przez cieśninę Ormuz, przez który przechodzi 1/4 eksportowanej ropy na świecie. To doprowadziłoby do jeszcze większego wzrostu cen paliw na świecie i także mogłoby skłonić Waszyngton do interwencji, aby zatrzymać Izrael.

Netanjahu ma nadzieję, że skuteczne uderzenie na Iran zmyje hańbę ataku na Izrael Hamasu w 2023 roku

Na razie jednak Trump wydaje się wspierać uderzenie Netanjahu. Najpewniej w rozmowie telefonicznej z 9 czerwca izraelski premier poinformował prezydenta USA o szykowanej akcji. Od tej pory amerykańskie systemy obrony przeciwpowietrznej pomagają obronić Izrael przed pociskami irańskimi, a amerykański wywiad pomaga naprowadzić izraelskie lotnictwo na cele w Iranie. Ze swojego rejsu do Wietnamu zawrócił lotniskowiec o napędzie atomowym USS Nimitz, potencjalnie sygnalizując gotowość Amerykanów do większego zaangażowania się w konflikt na Bliskim Wschodzie.

Jednocześnie poparcie Irańczyków wyraził szef chińskiej dyplomacji Wang Yi. Od wybuchu wojny na pełną skalę w Ukrainie na początku 2022 roku Chiny, obok Rosji, Korei Północnej i Iranu tworzą blok wzajemnie wspierających się państw. 

Czytaj więcej

Czerwone linie Trumpa i Irańczyków. Waży się, czy wybuchnie nowa wojna

Netanjahu, który sprawuje urząd premiera najdłużej w historii Izraela, rozważał uderzenie na Iran być może nawet od czterech dekad. Zdecydował się w końcu na to teraz nie tylko z powodu „krytycznego”, jak to określił prezydent Emmanuel Macron, etapu rozwoju irańskiego programu atomowego, ale także dlatego, że w ostatnich miesiącach Izraelczykom udało się zasadniczo zniszczyć potencjał Hamasu w Strefie Gazy i Hezbollahu w Libanie: dwóch wspieranych przez Iran organizacji terrorystycznych zagrażających Izraelowi.

Inaczej niż poprzedni prezydenci USA, w tym Barack Obama, Trump zaakceptował uderzenie na Teheran. Także odmiennie niż w poprzednich latach zarówno ultraprawicowy rząd izraelski, jak i izraelskie siły zbrojne nie stawiały oporu przed ogromnym ryzykiem ataku na Irańczyków.

Netanjahu ma nadzieję, że pełne zniszczenie irańskiego potencjału jądrowego pozwoli mu zmyć hańbę, jaką było dopuszczenie do uderzenia Hamasu na graniczące ze Strefą Gazy części Izraela 7 października 2023 roku.

To jest wyścig z czasem, od którego zależy los nie tylko Bliskiego Wschodu, ale być może nawet całego świata. Waszyngtoński Instytut Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego (ISIS) twierdzi, że Iran zgromadził 408 kg wzbogaconego do 60 proc. uranu, co pozwala mu w ciągu trzech tygodni zbudować dziewięć pocisków jądrowych.

Od trzech dni lotnictwo izraelskie w nocnych nalotach stara się temu zapobiec i zniszczyć instalacje jądrowe. W szczególności mocno ucierpiały bazy w Natanz na południe od Teheranu i Isfahanie. Znacznie mniejsze straty Irańczycy zanotowali jednak w trzecim kluczowym ośrodku Fordow na południowy wschód od stolicy. To baza zbudowana 500 metrów pod ziemią, którą od powierzchni oddzielają lite skały. O ile Izrael nie dysponuje jakimś tajnym uzbrojeniem, to jego bomby nie są w stanie spenetrować takiej przeszkody. Eksperci są też podzieleni, czy byłyby do tego zdolne amerykańskie maszyny wyposażone w najcięższe uzbrojenie. 

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
MSZ organizuje ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu. Będzie bezpłatna
Konflikty zbrojne
Reuters: Donald Trump zaprotestował przeciwko zabiciu ajatollaha Chameneiego
Konflikty zbrojne
Konflikt Izrael - Iran. Trump zapowiada ugodę i żali się na brak uznania
Konflikty zbrojne
Eksplozje w Teheranie. Iran odpowiedział – wystrzelił serię rakiet w stronę Izraela
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Konflikty zbrojne
Izrael: Zaatakowaliśmy 80 obiektów, w tym obiekty nuklearne