To jest wyścig z czasem, od którego zależy los nie tylko Bliskiego Wschodu, ale być może nawet całego świata. Waszyngtoński Instytut Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego (ISIS) twierdzi, że Iran zgromadził 408 kg wzbogaconego do 60 proc. uranu, co pozwala mu w ciągu trzech tygodni zbudować dziewięć pocisków jądrowych.
Od trzech dni lotnictwo izraelskie w nocnych nalotach stara się temu zapobiec i zniszczyć instalacje jądrowe. W szczególności mocno ucierpiały bazy w Natanz na południe od Teheranu i Isfahanie. Znacznie mniejsze straty Irańczycy zanotowali jednak w trzecim kluczowym ośrodku Fordow na południowy wschód od stolicy. To baza zbudowana 500 metrów pod ziemią, którą od powierzchni oddzielają lite skały. O ile Izrael nie dysponuje jakimś tajnym uzbrojeniem, to jego bomby nie są w stanie spenetrować takiej przeszkody. Eksperci są też podzieleni, czy byłyby do tego zdolne amerykańskie maszyny wyposażone w najcięższe uzbrojenie.
Trudno powiedzieć, czy w samym Fordow zgromadzono wystarczającą ilość wzbogaconego uranu, aby zbudować bombę jądrową. Jest natomiast jasne, że irański reżim jest coraz bardziej zdesperowany, by podjąć radykalne działania. A to dlatego, że mimo upokarzającej dla niego skali izraelskiego uderzenia nie jest w stanie użyć skutecznych środków odwetowych przeciwko państwu żydowskiemu. Co prawda w nocy z soboty na niedzielę ofiarami nalotów irańskich padło przynajmniej osiem osób na przedmieściach Tel Awiwu oraz na północy Izraela, a rannych zostało co najmniej 140, jednak system obrony przeciwpowietrznej Żelazna Kopuła zasadniczo działa bardzo sprawnie.
Irański reżim ma w pamięci los Kaddafiego, który został zamordowany parę lat po rezygnacji z programu zbrojeń atomowych
Inaczej niż w przypadku izraelskich nalotów w przeszłości na Irak i Syrię, których celem było wyłącznie zniszczenie instalacji jądrowych, tym razem plan Netanjahu jest znacznie szerszy. Premier otwarcie powiedział, że chce „otworzyć drogę Irańczyków do wolności”, czyli obalić bardzo dziś niepopularny w kraju reżim ajatollahów. Szef izraelskiego rządu uznał także, że ma sygnały, iż „najwyżsi przedstawiciele władzy Iranu pakują walizki”. W Teheranie z pewnością jest w tych dniach żywa pamięć o losie Muammara Kaddafiego, który został w 2011 roku zamordowany przez zbuntowany naród, parę tygodni po francusko-brytyjskich bombardowaniach kraju. Kilka lat wcześniej zgodził się on na porzucenie programu jądrowego, podczas gdy Kim Dzong Un, który kontynuował budowę arsenału jądrowego, wciąż pozostaje u władzy.
Czytaj więcej
Czy izraelski nalot na państwo ajatollahów został przeprowadzony mimo sprzeciwu USA? Donald Trump...