Posłowie mieli wczoraj zdecydować o ratyfikacji paktu fiskalnego. Dokumentu, który ma wzmocnić dyscyplinę finansową w Unii Europejskiej.
Według prawicowej opozycji jest on niekonstytucyjny, dlatego od dawna protestuje ona przeciwko jego przyjęciu. Na tym, by został on ratyfikowany na pierwszym posiedzeniu po Nowym Roku, zależało szczególnie rządowi. Przekonywał, że choć pakt zacznie nas obowiązywać dopiero, gdy przyjmiemy euro, to Polska powinna od początku znajdować się w gronie państw „siedzących przy stole", przy którym zapadają najważniejsze decyzje w UE (a pakt wszedł w życie 1 stycznia). Dlatego trzeba go przyjąć jak najszybciej.
Jednak niespodziewanie marszałek Sejmu Ewa Kopacz poinformowała, że projekt będzie rozpatrywany dopiero w lutym, po planowanym szczycie budżetowym UE.
Zwrot był do tego stopnia zaskakujący, że sami posłowie Platformy nie byli w stanie odpowiedzieć, dlaczego ratyfikacja paktu się odwleka. Pytana przez nas o sprawę szefowa Sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Agnieszka Pomaska odsyłała do szefa Komisji Finansów Publicznych Dariusza Rosatiego. Ten z kolei tłumaczył, że z takim wnioskiem najprawdopodobniej wystąpił rząd. Tak się w istocie stało.
Odłożenie dyskusji o ratyfikacji paktu zaskoczyło nawet polityków PO