Partia Leszka Millera poważnie zaniepokoiła się możliwością powstania listy Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dlatego zamówiła badania, czy taka lista poważnie obniżyłaby szanse wyborcze listy Sojuszu – dowiedziała się „Rz".
Z sondażu na zlecenie SLD wynika, że lista firmowana przez byłego prezydenta, europosła Marka Siwca oraz Janusza Palikota mogłaby liczyć na 10 proc. głosów w eurowyborach. A osobna lista Sojuszu zdobyłaby 14 proc. głosów.
Badanie metodą ankietową wśród reprezentatywnej grupy wyborców przeprowadziła jedna z dużych firm sondażowych. Wynika z niego też, że ewentualna lista Kwaśniewskiego nie odebrałaby wyborców Sojuszowi, gdyby na jego liście znaleźli się tacy kandydaci jak: Joanna Senyszyn, Wojciech Olejniczak, Bogusław Liberadzki czy Włodzimierz Cimoszewicz, którego partia Millera chciałaby namówić na start pod swoim szyldem.
Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD w rozmowie z „Rz" przyznał, że partia zamówiła badania i że wynika z nich, iż przepływ elektoratu między SLD a ewentualną listą pod patronatem Kwaśniewskiego jest niewielki.
- Za to Platforma Obywatelska ma się czego bać, bo to im ewentualna inicjatywa byłego prezydenta odbiera ok. 2 do 3 proc. głosów – stwierdza nie bez satysfakcji Gawkowski.