Car azotu naciera

Nie ma ważnego polskiego polityka, do którego Wiaczesław Kantor nie próbował dotrzeć, aby móc przejąć kontrolę nad polską chemią.

Aktualizacja: 19.05.2013 10:29 Publikacja: 18.05.2013 02:15

Car azotu naciera

Foto: ROL

Koniec lutego, w Moskwie delegacja polskiego parlamentu pod kierownictwem Grzegorza Schetyny i Włodzimierza Cimoszewicza rozmawia z Komisją Spraw Zagranicznych Rady Federacji, czyli izby wyższej rosyjskiego parlamentu.

Schetyna stara się naciskać na Rosjan w sprawie zwrotu wraku tupolewa, który od trzech lat znajduje się w Smoleńsku. Szef zagranicznej komisji Rady Federacji Michaił Margiełow wzrusza ramionami i szybko ucina dyskusję. – Dyskryminujecie rosyjski kapitał. Zablokowaliście inwestycję Wiaczesława Kantora w Azotach Tarnów – bliski Putinowi Margiełow jest dobrze poinformowany. Reszta spotkania to lobbystyczne natarcie Rosjan na polskich polityków. – Kompletnie ich nie interesowała lista spraw, z którą przyjechaliśmy. Mówili głównie o Azotach – wspomina poseł PiS Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych.

W Polsce dobrej opinii nie miał. Prasa nazywała go finansowym prestidigitatorem

Wieczorem polscy goście zostają zaproszeni na kolację. Są zaskoczeni, bo obok rosyjskich polityków spotykają samego Kantora. Otwarty lobbing i domaganie się wyrzucenia ówczesnego ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego to główny temat wieczoru. – To było niebywałe spotkanie jak na standardy dyplomatyczne. Byłem zażenowany – mówi senator PO Bogdan Klich, były minister obrony.

W rozmowie z „Rz" Schetyna i Cimoszewicz przyznają, że po tej wizycie dostali listy od Margiełowa, w których niemal wprost postawione jest oczekiwanie sprzedaży polskiej chemii Kantorowi.

Od sputnika do chemii

Do miliardów na koncie i tak dużych wpływów w rosyjskiej klasie rządzącej Kantor szedł długą i krętą drogą. 60-letni Kantor, tak jak większość oligarchów swego pokolenia, fortuny dorobił się po upadku ZSRR na prywatyzacji państwowego majątku. Za czasów Sojuzu był skromnym naukowcem w moskiewskim laboratorium zajmującym się podbojem kosmosu. Ma doktorat z systemów kontroli statków kosmicznych, choć trudno zweryfikować jego przechwałki, że dzięki jego badaniom ZSRR skonstruowało jednego ze swoich satelitów.

Okoliczności przejścia Kantora do biznesu nie są jasne. Wedle jednej z wersji smykałkę do interesów wykazywał już jako naukowiec i dlatego wyleciał z laboratorium za sprzedawanie sekretów kosmicznych.

Zajął się handlem komputerami, kierując rosyjsko-amerykańskim joint venture o nazwie Intelmas.

Po upadku ZSRR w kształtującej się na nowo Rosji władzę przejęła ekipa Borysa Jelcyna zwana „familią". To właśnie dzięki związkom z „familią" Kantor zrobił swój pierwszy kluczowy interes życia.

W 1993 r. za bezcen – 200 tys. dolarów – przejął od państwa producenta nawozów Azoty. Niedługo po tym w podobny sposób przejął kontrolę nad smoleńską spółką chemiczną Dorogobuż. Firmę Azoty przekształcił w Acron i zbudował potężny holding chemiczny. Akcje spółki notowane są na giełdach w Moskwie i Londynie. Przychody grupy, która zatrudnia ponad 15 tys. osób, sięgnęły w ubiegłym roku 71,11 mld rubli (2,29 mld dolarów). W tym samym czasie spółka wypracowała 14,86 mld rubli (478 mln dolarów) zysku netto, a łączna produkcja grupy sięgnęła 5,9 mln ton.

Czy Kantor już sobie odpuścił Azoty? Wiele wskazuje na to, że nie

Chemiczne imperium Kantora nie ogranicza się tylko do terytorium Rosji. Acron posiada swoje aktywa również  w Chinach czy Estonii. Magazyn „Forbes" oszacował majątek Kantora na 2,4 mld dolarów (ok. 7,7 mld zł). Uplasowało go to na 613. miejscu na tegorocznej liście najbogatszych ludzi świata. Zajął jednocześnie 43. pozycję wśród najbogatszych Rosjan.

Wejście nad Wisłę

Do Polski Wiaczesław Kantor przyjechał po raz pierwszy w interesach w 2004 r., ale dopiero osiem lat później sporo namieszał na naszym rynku. W maju ubiegłego roku Acron ogłosił wezwanie na spółkę chemiczną Azoty Tarnów, siejąc popłoch wśród władz firmy i w polskim rządzie. Acron zamierzał skupić 66 proc. kapitału polskiej spółki, oferując 36 zł za każdą akcję. W sumie wyłożył na stół 1,5 mld zł. Reakcja zarządu Tarnowa i organizacji związkowych była natychmiastowa – uznali oni zapędy Kantora za próbę wrogiego przejęcia i odradzili akcjonariuszom sprzedawanie akcji w wezwaniu. Swoich akcji rosyjskiemu potentatowi nie chciał sprzedać również Skarb Państwa, który kontrolował wówczas 32 proc. akcji tarnowskiej spółki. Kantor postanowił więc skusić akcjonariuszy do sprzedaży walorów wyższą ceną i podniósł cenę w wezwaniu do 45 zł za papier. Ostatecznie resort skarbu poparł pomysł podwyższenia kapitału Tarnowa i fuzję z Zakładami Azotowymi Puławy. W konsekwencji Acronowi udało się przejąć w wezwaniu jedynie 12 proc. akcji polskiej spółki. Razem z posiadanym już pakietem Wiaczesław Kantor stał się pośrednio posiadaczem 13,2 proc. akcji Tarnowa.

Po tej porażce Kantor wydawał się niewzruszony. – To jest tylko biznes, nic więcej. Nie podchodzimy do tego aż tak osobiście – komentował w wywiadzie dla „Rz" rosyjski biznesmen. Później przekonywał również, że taki udział w polskiej firmie jest wystarczający dla Acronu. – Nie będziemy dalej zwiększać udziału – zapewniał.

W Polsce Kantor dobrej opinii nigdy nie miał. Gdy walczył o Azoty, media przestrzegały, że jest „finansowym prestidigitatorem" i „mistrzem podejrzanych przejęć i dziwnych schematów finansowych", a jego Acron „należy do pierwszej ligi szemranych biznesów na świecie".

Kantor się tym nie przejmował. Zamiast dbać o wizerunek, postawił na bezpośrednie docieranie do wpływowych polityków – metoda dobrze sprawdzona w Rosji. Aleksandra Kwaśniewskiego zna od lat, podobnie jak wielu innych polityków lewicy, choćby Józefa Oleksego. Z Kwaśniewskiego Kantor zrobił przewodniczącego jednej ze swych licznych organizacji  społecznych – Europejskiej Rady Tolerancji i Pojednania. Nie ma się co dziwić, że kiedy zainteresował się Azotami, poprosił Kwaśniewskiego o lobbing u polskich władz.

Kwaśniewski i jego ludzie – Marek Siwiec czy Ireneusz Bil – urabiali polityków Platformy i bronili oferty Kantora. „Nawozy to przecież nie energia, gaz, zbrojenia, żaden tam obszar strategiczny, a rząd premiera Tuska postanowił zablokować nawet taki rosyjski kapitał w tak niewinnym miejscu" – pisał Siwiec na swoim blogu.

Tygodnik „Sieci" oskarżył w tym tygodniu jednego z najbliższych ludzi premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, że również miał być lobbystą Kantora. On sam zaprzecza tym zarzutom i zastanawiał się nad wytoczeniem tygodnikowi procesu. Według naszych informacji, wbrew temu co twierdzą „Sieci", Bielecki nie pojawia się w żadnych materiałach ABW dotyczących Kantora i Acronu. Wiadomo tylko, że Kwaśniewski rozmawiał o sprzedaży Azotów Kantorowi i z Bieleckim, i z Donaldem Tuskiem. Ostatecznie transakcję zablokował ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski, co nie mogłoby się stać bez woli Tuska.

Od i do Putina

Czemu Kantor i jego nawozowe miliardy budzą w Polsce takie emocje? Głównie dlatego, że Azoty to największy odbiorca gazu w Polsce, a wejście Rosjan do tej firmy miałoby rozwiać polskie marzenia o własnym gazie łupkowym. W dodatku oligarcha uważany jest za chodzące wcielenie Putinowskiego biznesu, który służy nie do zarabiania pieniędzy, tylko do uprawiania polityki pod dyktando Kremla.

Oto fragment oficjalnego stenogramu ze spotkania Putina z Kantorem w 2010 r.:

Putin: „Panie Kantor, najpierw chciałem pana zapytać, jak się ma pana firma? To mogłoby być ilustracją stanu, w jakim znajduje się cały sektor nawozów sztucznych".

Kantor: „Na wszelki wypadek przyniosłem folder pokazujący, jak rozwija się nasza firma. Pokazuje on również, jak rozwija się cały rynek nawozów, bo Acron to typowy rosyjski producent nawozów (...). Doceniamy moralne wsparcie rządu, kiedy powtarzacie, że idziemy słuszną drogą (...)".

W zamian za moralne wsparcie Putina Kantor zobowiązał się na tym spotkaniu, że nie podwyższy cen nawozów dla rosyjskich rolników.  Ale nie zawsze relacje Putina i Kantora były takie bliskie. Gdy Putin doszedł do władzy pod koniec lat 90., zaczął czyścić Rosję z Jelcynowskiej „familii" i oligarchów, którymi obrosła.

Tak się złożyło, że większość z nich miała żydowskie korzenie – jak Borys Bieriezowski, Michaił Chodorkowski czy właśnie Kantor. Po konfliktach z Putinem Bieriezowski uciekł do Londynu, gdzie niedawno zmarł, Chodorkowski zaś stracił majątek i wylądował w łagrze. Kantor miał więcej szczęścia – po latach banicji znalazł wspólny język z Putinowską ekipą.

Dziś Kantor jest blisko Putina i mocno podkreśla swe żydowskie korzenie. – Jesteśmy przeciwni temu, aby porównywać stalinizm i nazizm. Dostrzegamy różnicę między tym, kto zapoczątkował Holokaust, a tym, kto go zatrzymał – mówił w Moskwie w 2009 r. po spotkaniu z ówczesnym prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. A kierowany przez Kantora Europejski Kongres Żydów przedstawił Miedwiediewowi propozycję, aby 27 stycznia w Rosji obchodzić nie Dzień Pamięci Ofiar Holokaustu, ale Dzień Wyzwolenia przez Armię Radziecką Obozu Zagłady w Oświęcimiu i podkreślić tym samym bohaterstwo armii radzieckiej.

W 2005 r. na prośbę odchodzącego z urzędu prezydenta Kwaśniewskiego Kantor pomógł ściągnąć Putina na obchody 60. rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu. Rosyjski przywódca był wówczas obrażony na Kwaśniewskiego za pomarańczową rewolucję na Ukrainie, która odsunęła od władzy prorosyjską ekipę.

Kantor ma podwójne obywatelstwo – Rosji i Izraela. Izraelski dziennik „Jerusalem Post" uznaje go corocznie za jednego z najbardziej wpływowych Żydów na świecie. Od 2010 r. zasiada we władzach upamiętniającego Holokaust instytutu Yad Vashem, a w tym miesiącu został przewodniczącym Rady Politycznej Światowego Kongresu Żydów, najważniejszej organizacji żydowskiej na świecie. Na telawiwskim uniwersytecie działa nawet Centrum Badań nad Współczesnym Europejskim Żydostwem im. Mosze Kantora. W 2012 r. jako przewodniczący Europejskiego Kongresu Żydów atakował ojca Tadeusza Rydzyka, który przyjechał do Parlamentu Europejskiego, by zwrócić uwagę na odmowę miejsca na multipleksie dla jego telewizji Trwam. – To niezwykle irytujące, że po raz kolejny w Parlamencie Europejskim zagości jawny antysemita i ksenofob – oświadczył Kantor.

Acron powraca

Czy Kantor już sobie odpuścił Azoty? Wiele wskazuje na to, że nie. W kwietniu Acron, poprzez powiązane spółki, znów zaczął kupować akcje polskiej firmy. Obecnie kontroluje już 15,34 proc. kapitału Azotów i jest drugim po Skarbie Państwa największym udziałowcem w tej spółce. Co więcej, spółka zapowiedziała dalsze zakupy, ale zaznaczyła, że nie jest zainteresowana przejęciem kontrolnego pakietu akcji Azotów. Acron ma także nadzieję na strategiczną współpracę biznesową z Azotami. Jednak władze polskiej spółki przekonują, że współpraca ze stroną rosyjską nie jest możliwa na żadnym polu. Nie kryją też obaw przed rosyjskim konkurentem. Teoretycznie żadna firma poza Skarbem Państwa nie może przejąć kontroli nad spółką, bo statut tarnowskiej spółki ogranicza prawa innych akcjonariuszy do progu 20 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Ale jeśli Acronowi uda się przejąć pakiet 20 proc. akcji, będzie miał wówczas możliwość powołania przedstawiciela do rady nadzorczej spółki. A to da Rosjanom szerokie możliwości wglądu do najpilniej strzeżonych tajemnic Azotów, w tym licencji, patentów i linii technologicznych.

Koniec lutego, w Moskwie delegacja polskiego parlamentu pod kierownictwem Grzegorza Schetyny i Włodzimierza Cimoszewicza rozmawia z Komisją Spraw Zagranicznych Rady Federacji, czyli izby wyższej rosyjskiego parlamentu.

Schetyna stara się naciskać na Rosjan w sprawie zwrotu wraku tupolewa, który od trzech lat znajduje się w Smoleńsku. Szef zagranicznej komisji Rady Federacji Michaił Margiełow wzrusza ramionami i szybko ucina dyskusję. – Dyskryminujecie rosyjski kapitał. Zablokowaliście inwestycję Wiaczesława Kantora w Azotach Tarnów – bliski Putinowi Margiełow jest dobrze poinformowany. Reszta spotkania to lobbystyczne natarcie Rosjan na polskich polityków. – Kompletnie ich nie interesowała lista spraw, z którą przyjechaliśmy. Mówili głównie o Azotach – wspomina poseł PiS Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Tusk: TVN i Polsat dopisane do firm strategicznych, chronionych przed wrogim przejęciem
Polityka
Piechna-Więckiewicz: Ogłoszenie kandydata bądź kandydatki Lewicy odświeży atmosferę
Polityka
Julia Pitera: Karola Nawrockiego nikt nie znał, a miał poparcie 26 proc. Taki jest elektorat PiS
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Gdzie są domki od premiera dla piłkarzy prywatnej szkółki? Beneficjent w opałach