Koniec lutego, w Moskwie delegacja polskiego parlamentu pod kierownictwem Grzegorza Schetyny i Włodzimierza Cimoszewicza rozmawia z Komisją Spraw Zagranicznych Rady Federacji, czyli izby wyższej rosyjskiego parlamentu.
Schetyna stara się naciskać na Rosjan w sprawie zwrotu wraku tupolewa, który od trzech lat znajduje się w Smoleńsku. Szef zagranicznej komisji Rady Federacji Michaił Margiełow wzrusza ramionami i szybko ucina dyskusję. – Dyskryminujecie rosyjski kapitał. Zablokowaliście inwestycję Wiaczesława Kantora w Azotach Tarnów – bliski Putinowi Margiełow jest dobrze poinformowany. Reszta spotkania to lobbystyczne natarcie Rosjan na polskich polityków. – Kompletnie ich nie interesowała lista spraw, z którą przyjechaliśmy. Mówili głównie o Azotach – wspomina poseł PiS Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych.
W Polsce dobrej opinii nie miał. Prasa nazywała go finansowym prestidigitatorem
Wieczorem polscy goście zostają zaproszeni na kolację. Są zaskoczeni, bo obok rosyjskich polityków spotykają samego Kantora. Otwarty lobbing i domaganie się wyrzucenia ówczesnego ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego to główny temat wieczoru. – To było niebywałe spotkanie jak na standardy dyplomatyczne. Byłem zażenowany – mówi senator PO Bogdan Klich, były minister obrony.
W rozmowie z „Rz" Schetyna i Cimoszewicz przyznają, że po tej wizycie dostali listy od Margiełowa, w których niemal wprost postawione jest oczekiwanie sprzedaży polskiej chemii Kantorowi.