Grozmani został dziś prawomocnie skazany na pięcioletni zakaz sprawowania funkcji publicznej i automatycznie musi pożegnać się z mandatem.
- Grozmani został już wcześniej skreślony z listy członków Platformy. Uznaliśmy, że jeśli sąd oczyści go z zarzutów, to może wrócić do partii, jak widać po dzisiejszym wyroku jest to niemożliwe - mówi "Rz" Danuta Pietraszewska, posłanka PO i szefowa partii w Rudzie Śląskiej.
Grozmani złożył oświadczenie lustracyjne w styczniu 2008 r. i wpisał, że nie współpracował ze służbami PRL. IPN oskarżył natomiast Grozmaniego, że był tajnym i świadomym współpracownikiem SB. Miał donosić jako TW Łukasz. W latach 1985-89 podjął współpracę z II wydziałem Miejskiego Urzędu Spraw Publicznych (kontrwywiad) w Zabrzu. Choć nie zachowała się teczka personalna Grozmaniego, IPN odnalazł inne dowody współpracy, a przesłuchany funkcjonariusz prowadzący TW Łukasza potwierdził że zwerbował polityka.
- Okres rozpoczęcia współpracy z SB zbiegł się ze staraniami o uzyskanie w szybkim tempie paszportu. Podejrzewamy, że to mogło być powodem zawiązania współpracy - mówił prok. Andrzej Majcher, naczelnik biura lustracyjnego IPN w Katowicach. Funkcjonariusz chciał się później wycofać z zeznań. Jak ustalili śledczy IPN, po przesłuchaniu kontaktował się z Tadeuszem Grozmanim i próbował ustalać wspólną wersję zdarzeń.
IPN złożył zawiadomienie do powszechnej prokuratury przeciwko oficerowi SB o składaniu przez niego fałszywych zeznań w postępowaniu lustracyjnym przed sądem. Byłemu oficerowi SB grozi do pięciu lat więzienia. Grozmani pracuje w Górnośląskim Przedsiębiorstwie Wodociągów - spółce należącej do samorządu województwa śląskiego, której prezesem jest inny członek PO Jarosław Kania. Jak tłumaczył lokalnemu "Głosowi Zabrza", znał oficera SB, ale "nigdy nie współpracował z SB, ani niczego nie podpisywał" .
– Znaliśmy się w młodości prywatnie, jeszcze z czasów, gdy mieszkałem w Zabrzu. Był dobrym znajomym mojego nieżyjącego brata. W latach 80-tych często bywał u nas z żoną i dziećmi. To były spotkania czysto towarzyskie, razem grillowaliśmy.... Po dłuższej przerwie odwiedził mnie jakieś trzy miesiące temu i przyznał się, że chcąc wykazać się przed ówczesnymi przełożonymi, założył mi wówczas bez mojej wiedzy teczkę. Przepraszał i twierdził, że takiej treści zeznania złożył w także w Instytucie Pamięci Narodowej - mówił lokalnemu tygodnikowi.