Konwencja znowu dzieli

Kontrowersyjny dokument o zapobieganiu przemocy wobec kobiet spowodował kolejny spór w rządzie.

Publikacja: 20.09.2013 05:12

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

„Łączenie słusznej zasady przeciwdziałania przemocy z próbą niebezpiecznej ingerencji w system wychowawczy jest bardzo niepokojącym sygnałem" – oświadczyli w grudniu ubiegłego roku biskupi, gdy Polska podpisała konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Ich zdaniem dokument, choć poświęcony istotnemu problemowi, jednocześnie zwalcza tradycyjną rolę rodziny i nakłada obowiązek promowania „niestereotypowych ról płci", czyli m.in. homoseksualizmu.

Podobne kontrowersje konwencja wzbudziła w rządzie. Za jej podpisaniem opowiedziała się liberalna minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, sprzeciw zgłosił ówczesny szef resortu sprawiedliwości konserwatysta Jarosław Gowin. Od maja nie kieruje już resortem, a kilkanaście dni temu opuścił PO. Jednak linię Gowina kontynuuje jego następca Marek Biernacki. W sprawie konwencji znów zaiskrzyło.

Zbyt szybka ratyfikacja

Podpisany dokument Polska musi jeszcze ratyfikować. Dokonuje tego prezydent. Wcześniej ustawę na wniosek rządu musi przyjąć Sejm.

Kozłowska-Rajewicz rozpoczęła rządowy etap na początku sierpnia. Przedstawiła wniosek ratyfikacyjny, a swoje uwagi wysłały poszczególne ministerstwa. Najpoważniejsze zastrzeżenia ma właśnie resort sprawiedliwości. – Najkrócej mówiąc, obecnie ratyfikacja nie jest możliwa – podsumowuje ich treść wiceminister Michał Królikowski.

W uwagach resort napisał, że przed ratyfikacją należy zmienić treść niektórych przepisów krajowych, dotyczących m.in. ochrony ofiar przemocy.

Groźne regulacje

Najmocniej brzmią jednak zastrzeżenia wiążące się z ideologiczną treścią konwencji. Podpisując ją, rząd przyjął oświadczenie, że będzie stosować postanowienia dokumentu zgodnie z konstytucją. Zdaniem resortu sprawiedliwości takiego oświadczenia zabrakło we wniosku Kozłowskiej-Rajewicz. Ministerstwo chce też, by nasz kraj zastrzegł, że nie będzie podlegał przepisom dających instytucjom międzynarodowym możliwość wpływu m.in. na treści nauczane w szkołach.

– Konwencja przewiduje cały pakiet działań edukacyjnych. Ich celem jest m.in. przeciwdziałanie utrwalaniu wzorców mówiących o tradycyjnym podziale ról płciowych. Przykładowo takich, że to mama prowadzi dom. To niezgodne z konstytucją, która odwołuje się do wartości chrześcijańskich i priorytetowo traktuje rodzinę – wyjaśnia Królikowski.

Co o zastrzeżeniach sądzi minister ds. równości? „Tabela rozbieżności jest krótka, uwagi nie stoją na drodze do ratyfikacji" – napisała Kozłowska-Rajewicz w SMS-ie do „Rz". Jednak konwencji poświęcona była już rządowa konferencja uzgodnieniowa, a w spornych punktach nie udało się dojść do konsensusu. Uwagi mają też bowiem inne ministerstwa.

Resort finansów obawia się, że realizacja konwencji może być zbyt kosztowna. Z kolei Ministerstwo Pracy konserwatysty Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, podobnie jak resort sprawiedliwości, chce ograniczenia kompetencji instytucji międzynarodowych.

Również ono zwraca uwagę na konieczność podtrzymania oświadczenia konstytucyjnego. W piśmie do Kozłowskiej-Rajewicz wiceminister pracy Małgorzata Marcińska napisała też o „poważnych kontrowersjach", jakie budzi konwencja.

Co zrobi premier

Zdaniem posła Jacka Żalka, który z Jarosławem Gowinem odszedł z PO, ponowny konflikt w sprawie konwencji był nieunikniony. – To, co zrobi Donald Tusk, będzie wynikiem kalkulacji politycznej. Jeśli będzie chciał rywalizować z Palikotem o lewicowy elektorat, zdecyduje się na ratyfikację. W przeciwnym razie zamiecie sprawę pod dywan – komentuje Żalek.

„Łączenie słusznej zasady przeciwdziałania przemocy z próbą niebezpiecznej ingerencji w system wychowawczy jest bardzo niepokojącym sygnałem" – oświadczyli w grudniu ubiegłego roku biskupi, gdy Polska podpisała konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Ich zdaniem dokument, choć poświęcony istotnemu problemowi, jednocześnie zwalcza tradycyjną rolę rodziny i nakłada obowiązek promowania „niestereotypowych ról płci", czyli m.in. homoseksualizmu.

Podobne kontrowersje konwencja wzbudziła w rządzie. Za jej podpisaniem opowiedziała się liberalna minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, sprzeciw zgłosił ówczesny szef resortu sprawiedliwości konserwatysta Jarosław Gowin. Od maja nie kieruje już resortem, a kilkanaście dni temu opuścił PO. Jednak linię Gowina kontynuuje jego następca Marek Biernacki. W sprawie konwencji znów zaiskrzyło.

Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"