Argument o powszechnym podsłuchiwaniu i wyciąganiu kompromitujących nagrań jest używany w debacie publicznej głównie w odniesieniu do rządów PiS w latach 2005–2007. Jednak w ostatnim czasie podobne określenia stosują również politycy opozycji, których prywatne rozmowy zostały opublikowane i stały się powodem problemów wizerunkowych.
Kto ma dość agenta Tomka
– Zadać należy pytanie o granice prawne. Czy nie są przekraczane normy podczas nagrywania prywatnych sytuacji – mówi „Rz" poseł Tomasz Kaczmarek, który ostatnio został zawieszony w prawach członka Klubu PiS, po tym jak tygodnik „Wprost" opublikował nagranie z imprezy imieninowej posłanki PiS Iwony Arent. Słychać na nim rozmowę polityka z mężem jego partnerki.
Cytaty z ujawnionego kilka dni temu nagrania weszły już do języka żartów politycznych. W dyskusjach w mediach społecznościowych wciąż pojawiają się cytaty z wypowiedzi posła: „Za trzy sekundy wstanę i cię naje...", „Jak zrobisz jakieś głupoty, żebyś nie dostał, że tak powiem, piłkę zwrotną. Bo ja i moi przyjaciele nie jesteśmy ludźmi, którzy są grzecznymi chłopcami".
„Za trzy sekundy wstanę i cię naje..." – cytaty z agenta Tomka robią furorę w Internecie
Paradoksem jest, że sprawa uderza w posła znanego szerzej jako agent Tomek. To jego akcje były najsłynniejsze w oskarżanym o upolitycznienie Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Kaczmarek brał udział w rozpracowaniu posłanki PO Beaty Sawickiej, celebrytki Weroniki Marczuk i w sprawie willi w Kazimierzu Dolnym, która miała należeć do byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.