Jak mówi nam Jagiełło decyzję podjął kilka dni temu, gdy ktoś poinformował go o jednym z wpisów lidera ugrupowania. Gdy wśród zwolenników ugrupowania wybuchły kontrowersje dotyczące przyjmowania osób, które głosowały w Sejmie przeciw wolnorynkowym zmianom, Korwin-Mikke uspokajał, że "koniunkturaliści" nie dostaną na listach do Sejmu "jedynek".

"Moja decyzja podyktowana jest świadomością, że do skutecznego pełnienia służby publicznej potrzebne jest zaufanie, którego w KNP zabrakło" - napisał polityk w oświadczeniu przesłanym mediom.

Zdaniem naszych rozmówców z KNP, Jagiełło mógł rozczarować się, że jego środowisko nie dostało miejsc na listach w wyborach samorządowych.- Współpracownicy, którzy zostali usunięci z PiS trzy lata temu kandydują z list PO. Oni są członkami PO - ripostuje Jagiełło.

Zapewnia, że on sam do PO nie dołączy. - Nie mam planu rezerwowego. Moim planem była współpraca z KNP, czyli formacją konserwatywno-liberalną. Szkoda, że Platforma już taką nie jest - stwierdził Jagiełło.

Jagiełło był posłem PiS od 2005 r. W 2011 r. nie uzyskał jednak reelekcji. Jednak kilka tygodni po wyborach marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna wygasił mandat Dariusza Barskiego (z powodu odmowy zrzeczenia się funkcji prokuratora w stanie spoczynku). Jagiełło zajął jego miejsce jako niezależny, a kilka miesięcy później został wykluczony z PiS.

Jedynym posłem KNP jest znów Przemysław Wipler, który dołączył do ugrupowania zanim przekroczyło próg w wyborach europejskich.