W ostatnich dniach media co raz informują o konflikcie między byłym premierem Donaldem Tuskiem, a jego następczynią Ewą Kopacz. To jednak nie jedyny spór, jaki ogarnął Platformę po odejściu jej lidera do Brukseli. W nowym rządzie Kopacz nie znalazło się miejsce dla konserwatywnego ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego. Zastąpił go Cezary Grabarczyk, którego jedną z pierwszych decyzji jest zdymisjonowanie dotychczasowego wiceministra Michała Królikowskiego (pełnił tę funkcję za rządów zarówno Jarosława Gowina, jak i Marka Biernackiego).
- Nawet Leszek Miller nie robił czystek w taki sposób, jak obejmował resort. Uważaj, bo ja jestem waga ciężka! - miał powiedzieć Biernacki do Grabarczyka podczas ostatniego posiedzenia klubu PO.
Swoje zdanie na temat poczynań swojego następcy oraz całej polityki PO ostatnich dni wyraził w rozmowie z "Faktem".
– To, że wszyscy wiceministrowie składają dymisje, jest rzeczą naturalną. Ale spodziewałem się, że pan minister Królikowski będzie miał szansę dokończenia prac nad arcyważną nowelizacją kodeksu karnego - przyznał były minister sprawiedliwości i dodał, że "nie dymisjonuje się wiceministra w czasie prac nad tak ważnym rządowym projektem".
Biernacki odniósł się także do ostatnich ocen publicystów i komentatorów, jakoby PO skręcała w lewo i odchodziła od swoich dawnych postulatów. – Elektorat Platformy jest konserwatywno-liberalny. Skręcanie w lewo będzie nie do przyjęcia dla tych wyborców - twierdzi i zaznacza, że jego zdaniem "ludzi Platformy nie interesuje koalicja z SLD". - Musimy w Platformie dbać o konsensus, zwłaszcza w tym trudnym roku potrójnych wyborów. Jest naturalne, że będą miały miejsce próby rozbicia Platformy, naruszenia pluralizmu poglądów, jaki w PO panuje - podkreśla w "Fakcie" polityk PO.