W planach obrad połączonych komisji Spraw Zagranicznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka znajdowała się dziś pozycja dotycząca ratyfikacji Konwencją Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiety i przemocy domowej. Posłowie mieli zaopiniować poprawki po drugim czytaniu. Posiedzenie komisji jednak odwołano, a nowy termin jest nieznany - donosi TOK FM.
To oznacza, że najprawdopodobniej przed wyborami Sejm nie będzie głosował kontrowersyjnej ratyfikacji konwencji. Na przeciągnięciu procesu decyzyjnego, zdaniem "Gazety Wyborczej", zależało przede wszystkim PSL, które nie chce zrazić do siebie konserwatywnych wyborców ze wsi. - Już i tak dyskutujemy o kopulujących osiołkach, kazirodztwie, zamiast o sprawach ważnych dla lokalnych społeczności - mówił "Wyborczej" rzecznik PSL Krzysztof Kosiński i dodawał, że spory ideologiczne powinny zostać odłożone na czas powyborczy.
Przeciwko ratyfikacji konwencji protestują środowiska prawicowe oraz Kościół. Miesiąc temu episkopat przypomniał swoje stanowisko w tej sprawie, które, jak wyjaśnia rzecznik episkopatu ks. Józef Kloch, pozostaje niezmienne.
„Konwencja, choć poświęcona jest istotnemu problemowi przemocy wobec kobiet, zbudowana jest na ideologicznych i niezgodnych z prawdą założeniach, których w żaden sposób nie można zaakceptować. Wskazuje ona, że przemoc wobec kobiet jest systemowa, zaś jej źródłem są religia, tradycja i kultura" – napisali biskupi w lipcu 2012 r. Zwracali uwagę na to, że konwencja wprowadza definicję płci jako społecznie skonstruowanych ról, zachowań i cech, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn, i zakłada, że płeć można wybierać.
„Nie ma żadnej potrzeby wprowadzania rozwiązań opartych na redefinicji takich pojęć, jak np. płeć, rodzina czy małżeństwo" – podkreślali z kolei w marcu tego roku.