Rosyjskie plany lidera Syrizy ujawnił „To Wima", jeden z najpoważniejszych dzienników kraju. Zdaniem gazety Cipras od wielu miesięcy starał się w Moskwie o 10 mld USD, które miałyby zapewnić stabilność nowej greckiej waluty. W czasie wizyty w Petersburgu grecki premier ostro skrytykował unijne sankcje przeciw Rosji. Poparł także referendum w sprawie trwałego oddzielenia się Donbasu od Ukrainy.
Te deklaracje odniosły jednak początkowo tylko umiarkowany skutek. Putin miał zaproponować wypłatę awansem 5 mld USD za prawa do tranzytu mającego powstać w przyszłości rosyjskiego gazociągu Turkish Stream (Turecki Potok). Jeszcze w maju rosyjski wiceminister finansów Sergiej Storczak sugerował, że Grecja mogłaby przyłączyć się do grupy krajów BRICS (Rosja, Chiny, Indie, Brazylia i Afryka Południowa) i otrzymać pożyczkę od należącego do tej organizacji banku.
Jednak to 6 lipca, zaraz po wygranym przez Ciprasa referendum przeciwko unijnemu planowi pomocy dla Grecji, rozegrała się decydująca batalia o zawarcie sojuszu z Rosją. Wówczas Putin miał jasno powiedzieć Ciprasowi, że nie poda Grekom pomocnej dłoni.
Transkrypcji rozmowy „To Wima" nie posiada. Wiadomo jednak, że rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził po niej, iż „grecka strona nie wystąpiła o pomoc finansową". To jasna próba uratowania twarzy Ciprasa. Ale i stwierdzenie, że Kreml uważa sprawę za zamkniętą.
Cztery dni później w wywiadzie dla „Guardiana" ówczesny minister finansów Janis Warufakis przyznał, że w jego urzędzie działał mały zespół wysokiej rangi urzędników, który miał przygotować wprowadzenie własnej waluty. Ale jego zdaniem sprawa upadła, gdy się okazało, że Ateny nie są w stanie szybko znaleźć odpowiednich funduszy. Zdaniem ministra bez tego powołanie drachmy zajęłoby przynajmniej kilkanaście miesięcy, a przez ten czas cały kapitał prywatny z Grecji by odpłynął.
Zdaniem „To Wima" Cipras poza Rosją zwracał się bezskutecznie o pomoc finansową do Chin oraz Iranu.
– Chiny mają nadzieję, że Grecja pozostanie w strefie euro, i są przekonane, że Unia Europejska sama poradzi sobie z tym problemem – powiedziała po czerwcowej wizycie premiera Li Keqianga rzeczniczka chińskiego MSZ.