Reklama

Trump chce zadusić Maduro

Dzięki blokadzie Wenezueli Stany mają przejąć największe złoża ropy na świecie i wypchnąć Chiny z Ameryki Łacińskiej.

Publikacja: 19.12.2025 04:40

Reżim Nicolasa Maduro został uznany za przez prezydenta USA za organizację terrorystyczną

Reżim Nicolasa Maduro został uznany za przez prezydenta USA za organizację terrorystyczną

Foto: Gaby Oraa/Bloomberg

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego Stany Zjednoczone zdecydowały się na morską blokadę Wenezueli i jakie są jej cele?
  • Jakie interesy strategiczne, gospodarcze i geopolityczne są powiązane z wenezuelską ropą?
  • W jaki sposób polityka Donalda Trumpa wobec Wenezueli wpisuje się w szerszy kontekst relacji międzynarodowych USA?
  • Jakie konsekwencje dla rynków światowych mają posunięcia administracji Trumpa w kwestii Wenezueli?
  • Jaka jest obecna sytuacja gospodarcza Wenezueli i jak wpływa na nią międzynarodowa izolacja?
  • Kim jest María Corina Machado i jaką rolę może odegrać w przyszłości Wenezueli?

W polskich warunkach nazwano by to działaniem bez żadnego trybu. W nocy z wtorku na środę na swoim komunikatorze Truth Social Donald ogłosił, że żaden tankowiec nie wyjdzie już z portów kontrolowanych przez Nicolasa Maduro.

– Wenezuela jest całkowicie otoczona przez największą Armadę kiedykolwiek zgromadzoną w historii Ameryki Południowej. Będzie jeszcze większa, a szok, jakiego doznają (Wenezuelczycy) nie da się porównać z czymkolwiek, czego do tej pory doświadczyli – napisał prezydent. 

Czytaj więcej

Prezydent Brazylii w Moskwie legitymizuje Władimira Putina

Taki krok to nie tylko radykalna eskalacja presji na Caracas, ale właściwie akt wojny, którą wypowiedzieć może wyłącznie Kongres. Tym bardziej, że jednocześnie Trump uznał reżim Maduro za międzynarodową organizację terrorystyczną. A to oznacza, że każdy kraj, który będzie z nim prowadził biznes, jest narażony na zarzuty kryminalne ze strony Waszyngtonu. 

Reklama
Reklama

Głównym odbiorcą wenezuelskiej ropy są Chiny

Rynki finansowe traktują groźby Trumpa poważnie. Cena ropy, która na początku tygodnia spadła do najniższego poziomu od pięciu miesięcy z powodu nadziei na pokój w Ukrainie i powrót Rosji na rynki międzynarodowe, skoczyła o około 1 proc. Innym sygnałem, że to nie są przelewki, jest zajęcie przez Amerykanów już kilka dni temu tankowca Skipper. 

Amerykanie zgromadzili wokół wybrzeży Wenezueli kilkanaście okrętów, w tym lotniskowiec Gerald Ford. To około 15 tysięcy wojskowych.

– Ropa jest osią sporu między Trumpem i Maduro, nawet jeśli nieraz nie mówi się o tym w sposób otwarty. Łączy interesy strategiczne, gospodarcze i geopolityczne. Wenezuela ma kolosalne rezerwy tego surowca i przejęcie nad nimi kontroli ostatecznie umocniłoby dominującą pozycję Ameryki na światowym rynku energetycznym. Pozwoli jednocześnie na marginalizację Chin w Ameryce Łacińskiej. No i odetnie reżim Maduro od głównego źródła utrzymania – mówi „Rz” John Polga-Hecimovich, wykładowca na Akademii Morskiej w Waszyngtonie. 

Wenezuela kontroluje aż 1/4 całości rozpoznanych rezerw ropy świata. W 2019 r. Trump nałożył na reżim Maduro sankcje. Od tego czasu wenezuelski surowiec jest eksportowany przez flotę cieni: statki, które na wszelkie sposoby ukrywają swój prawdziwy biznes. 

W ostatnich latach wenezuelski przemysł naftowy co prawda podwoił eksport ropy do około 1 mln baryłek dziennie. To jednak plasuje kraj na dalekim, 14. miejscu wśród państw dostarczających najwięcej paliw na rynki międzynarodowe. 

Czytaj więcej

Trump nie wygra z Meksykiem
Reklama
Reklama

Tak się dzieje nie tylko z uwagi na amerykańskie sankcje. W 2007 r. Hugo Chavez, poprzednik Maduro i inicjator radykalnej, lewicowej rewolucji, upaństwowił bez odszkodowania aktywa zagranicznych koncernów naftowych. Kolosalne środki stracili na tym Amerykanie. Sam ConocoPhillips uzyskał w sądach międzynarodowych nakaz odszkodowania przez Wenezuelczyków wart blisko 9 mld dol. Caracas nie wypłacił ani centa. To jedna z głównych przyczyn wściekłości Trumpa na reżim Maduro. 

Brak zachodniej techniki i kapitału spowodował jednak, że Wenezuela wydobywa dziś trzykrotnie mniej ropy, niż w 1998 r., ostatnim roku przed dojściem do władzy Chaveza. 85 proc. tej sprzedaży trafia do Chin. 15 proc. jest dostarczanych do USA dzięki specjalnej koncesji Departamentu Skarbu dla Chevrona. Jakieś 2 proc. pozwala wspierać bratni reżim na Kubie.

To także Chiny poprzez państwowy koncern CNPC (China National Petroleum Corporation) są najmocniej zaangażowane kapitałowo w podtrzymanie wenezuelskiego przemysłu naftowego. 

Jeszcze na początku grudnia Trump zapowiadał, że wkrótce rozpocznie interwencję lądową przeciw Maduro. Decyzja o nałożeniu blokady morskiej zdaje się wskazywać na to, że postawił na inny sposób obalenia reżimu. Kraj znajduje się w tragicznej kondycji gospodarczej. Z tempem wzrostu cen przeszło 500 proc. ma największą inflację na świecie. Bieda wygnała z Wenezueli 1/3 ludności, rekord wśród krajów, które nie przeżywają wojny.

María Corina Machado szykuje się do objęcia władzy w Caracas

Jeśli Maduro zachowuje lojalność części społeczeństwa, to dzięki systemowi dotacji i przywilejów, które pozwalają przynajmniej niektórym przeżyć od pierwszego do pierwszego. Ale tego bez dochodów ze sprzedaży ropy utrzymać się nie da. 

Jeszcze pod koniec września Maduro zapowiedział, że jest gotów podjąć bezpośrednie rozmowy z wysłannikiem Trumpa i byłym ambasadorem USA w Berlinie Richardem Grenellem. Zdaje się jednak, że prezydent stracił już wiarę, iż uda się dojść do kompromisu z dyktatorem. Zwodzony jeszcze za pierwszej kadencji, stracił do niego cierpliwość. Dał się też przekonać do twardej polityki wobec Wenezueli przez sekretarza stanu Marca Rubia. Ten ostatni, syn emigrantów, którzy uciekli przed Fidelem Castro na Florydę, jest zdecydowanym zwolennikiem bezwzględnego rozliczenia się z Wenezuelą. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Trump podbija Amerykę Łacińską. W Chile wybory wygrał jego sojusznik

W opublikowanej właśnie nowej Narodowej Strategii Bezpieczeństwa administracja Trumpa jako najważniejszy dla Stanów Zjednoczonych region świata wskazuje na Amerykę Łacińską. Powraca do doktryny Monroe’a, zgodnie z którą USA nie mogą tu dopuścić innej potęgi spoza kontynentu. Naciski na Maduro wpisują się w to rozumowanie. W minioną niedzielę wybory prezydenckie wygrał bliski Trumpowi ultrakonserwatysta José Kast. W ten sposób od Argentyny po Ekwador powstała grupa państw sprzyjających obecnej administracji USA. I jeśli wierzyć sondażom, w przyszłym roku po wyborach powinna do nich dołączyć Kolumbia. Obalenie reżimu w Caracas z punktu widzenia Waszyngtonu znakomicie wpisywałoby się w ten układ. 

Także kilka dni temu Amerykanie pomogli liderce wenezuelskiej opozycji Maríi Corinie Machado wydostać się z Wenezueli, aby wziąć udział w ceremonii przyznania Pokojowej Nagrody Nobla w Oslo (spóźniła się na ceremonię). Machado wielokrotnie wyrażała poparcie dla interwencji Trumpa w jej kraju. Zapowiadała też pełne otwarcie wenezuelskiego sektora naftowego na inwestycje amerykańskie. Wiele więc wskazuje na to, że w amerykańskim planie to właśnie María Corina Machado miałaby przejąć władzę w Caracas. 

Polityka
„Działają jak w czasach OGPU i MGB”. Jak Putin tropi przeciwników za granicą?
Polityka
Administracja Donalda Trumpa wstrzymuje płatności za zabiegi korekty płci młodych pacjentów
Polityka
Dmitrij Pieskow: Stosunki USA-Rosja w ruinie, ale jest potencjał
Polityka
Trump grozi Wenezueli. Maduro mówi o prawdziwych celach prezydenta USA
Polityka
Aleś Bialacki dziękuje Polakom za solidarność. „Na Białorusi więźniów traktuje się jak bydło”
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama