Reklama

Putin spieszy się z rusyfikacją okupowanych ziem Ukrainy

Tereny okupowane podlegają coraz większemu naciskowi Moskwy. Usunięto język ukraiński ze szkół, a teraz okupanci nadali sobie prawo odbierania nieruchomości mieszkańcom.

Publikacja: 19.12.2025 04:50

Putin spieszy się z rusyfikacją okupowanych ziem Ukrainy

Foto: Pavel Bednyakov/Pool via REUTERS

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie działania przyspieszyły proces rusyfikacji okupowanych terenów Ukrainy?
  • Dlaczego okupacyjna administracja przejmuje nieruchomości?
  • Jakie są konsekwencje prawne dla mieszkańców, którzy nie przyjęli rosyjskiego obywatelstwa?
  • W jaki sposób rosyjskie władze ograniczają dostęp do usług dla osób bez rosyjskich dokumentów?
  • Jak Kreml wpłynął na nauczanie języka ukraińskiego w szkołach na terenach okupowanych?

Na terenach zajętych przez rosyjskie wojska okupacyjna administracja zaczęła polowanie na mieszkania i domy, które można uznać za „pustostany” i odebrać je właścicielom.

Konsekwentne od początku okupacji procedury rusyfikacji mieszkańców (oraz ich dzieci) wyraźnie przyspieszyły wraz z trwającymi negocjacjami pokojowymi. Od początku września wszyscy na terenach okupowanych powinni mieć rosyjskie obywatelstwo, dzieci chodzić do szkół, w których nie uczą ani po ukraińsku, ani języka ukraińskiego.

Okupanci odbierają mieszkania uchodźcom. Ale też swoim kolaborantom

A teraz jeszcze zaczęło się odbieranie mieszkań i domów osobom, które uciekły przed działaniami wojennymi na Ukrainę. Poza nieskrywaną chęcią wzbogacenia się okupacyjnej administracji chodzi też o uniemożliwienie powrotu uchodźcom, gdyby wojna się skończyła.

– Żadnych terenów przyfrontowych albo dzielnic kiepskich w sensie infrastruktury – jedna z mieszkanek Horliwki wyjaśnia, jakich miejsc do życia szukają okupanci. Najchętniej zabierają mieszkania i domy w centrach miast.

Reklama
Reklama

Dekret o przejęciu „pustostanów” podpisał właśnie Władimir Putin. Przejmowane przez urzędników są nieruchomości, których „właściciela nie można ustalić” lub „brakuje ważnych dokumentów”. Lider Rosji od razu wpisał do swego dekretu, że nieruchomości będą przeznaczone na mieszkania dla urzędników, oficerów wojska i policji czy nauczycieli, jacy przyjechali z Rosji. Pod okupacją nikt nawet nie ukrywa, że chodzi o własność osób, które wyjechały za linię frontu.

Czytaj więcej

Rosja nie złamie Ukrainy. W Kijowie zobaczyłem dlaczego

Niechcący oberwała jednak też część miejscowych kolaborantów.  – Wielu chłopaków jest na froncie już dwa lata, bez łączności czy internetu. Nie mają możliwości załatwiać papierkowych spraw. Może skończyć się tak, że człowiek wróci z frontu do domu, a dom już nie jego – mówił dziennikarzom mieszkaniec Dokuczajewśka w obwodzie donieckim. Sam służy w rosyjskiej armii i przypadkowo od sąsiada dowiedział się, że administracja miejska chce zabrać jego mieszkanie.

Kreml nie chce Ukraińców w okupowanej Ukrainie

Obecny putinowski dokument skierowany jest w równej mierze przeciw tym, którzy w czwartym roku okupacji nadal nie chcą przyjąć obowiązkowego już rosyjskiego obywatelstwa. Putin wcześniej nakazał wszystkim mieszkańcom do września albo zostać Rosjanami, albo wyjechać. Już jednak dwa lata wcześniej, tych, którzy nie chcieli być Rosjanami uznano prawnie za cudzoziemców. A tacy mogą przebywać w Rosji tylko 90 dni w roku.

– Polityka Kremla mówi o dwóch rzeczach. Po pierwsze nie chcą Ukraińców, którzy wracają do siebie do domu. Po drugie, będzie nasilała się polityka wymiany ludności. Teraz pewnie przejdziemy w okres deportacji – mówił ukraiński działacz zajmujący się terenami okupowanymi Piotr Andriuszczenko. Na razie na tereny okupowane cały czas napływają rosyjscy policjanci i nauczyciele. Wymianę ludności widać tylko w Mariupolu, gdzie nowo zbudowane mieszkania sprzedawane są na ulgowych zasadach Rosjanom.

Czytaj więcej

Rosja kolonizuje okupowane ziemie Ukrainy. Przykłady z Mariupola
Reklama
Reklama

Według danych rosyjskiego niezależnego portalu „Nowaja Gazieta. Ewropa” w ubiegłym roku okupacyjna administracja znalazła ponad 13 tys. „bezpańskich nieruchomości mieszkalnych” na wszystkich okupowanych terenach. Ale jednocześnie okupanci tylko z obwodu donieckiego twierdzili, że od 2014 roku naliczyli ich ponad 30 tys. Teraz nie wiadomo co się z nimi stało. Prawdopodobnie już wcześniej zostały odebrane właścicielom.

Bez rosyjskiego obywatelstwa zaś (i złożenia obowiązkowej „przysięgi obywatela Rosyjskiej Federacji”) nie można niczego załatwić w miejscowych urzędach, na przykład potwierdzić swojego prawa własności czy legalnie wynająć własnego mieszkania lub domu.

Rusyfikacja dzieci i konspiracyjne leczenie u ukraińskich lekarzy

– Stopniowo Rosjanie ograniczali te sfery życia pod okupacją, gdzie można było się obejść bez ich dowodu osobistego – mówi ukraińska prawniczka Alena Łuniewa.

Teraz niegodzący się na zostanie Rosjaninem nie może korzystać z usług bankowych (np. dostawać emerytury z Ukrainy czy pieniędzy za wynajem) ani nawet pójść do lekarza.

Czytaj więcej

Donieck bez wody i z fekaliami za oknem. Ale z rosyjskim paszportem i Putinem w telewizji

– Lekarz leczył mnie potajemnie. Bo jak poszłam najpierw do rejestracji to mi powiedzieli, że potrzebne są rosyjskie dokumenty. Ale są bardzo patriotyczni lekarze, mają zaufane pielęgniarki. Karty chorób prowadzone są poza przychodnią, lekarze chowają je gdzieś u siebie, dużo ryzykują – wyjaśnia jedna z Ukrainek z Melitopola, która wyjechała w końcu spod okupacji.

Reklama
Reklama

Jednocześnie z początkiem września ze szkół na terenach okupowanych zniknęła nauka języka ukraińskiego. Nie można nawet wybrać go jako przedmiotu dodatkowego. Kremlowska propaganda znów rozpoczęła kampanię pod hasłem „nie ma takiego języka jak ukraiński, to dialekt języka rosyjskiego”. Poprzednio taką kampanię prowadzono na początku wojny. Ale w 2023 roku Putin zaczął publicznie przyznawać, że istnieje naród ukraiński i propagandyści zmienili front. Teraz dokonali kolejnej wolty.

Czytaj więcej

„Pokochać Rosję i znienawidzić Ukrainę”. Jak Putin na nowo „programuje” ukraińską młodzież

Do usuwania ukraińskiego języka ze szkół nie był potrzebny putinowski dekret, a jedynie seria rozporządzeń moskiewskiego ministerstwa oświaty. – Usuwają nasz język po cichu, przy pomocy biurokratycznych procedur. (…) Ludziom zabierają środek porozumienia się, najgorsze że dzieciom. Takiego czegoś nie było nigdy, nawet w Związku Sowieckim – mówił Andriuszczenko.

Konflikty zbrojne
USA zatopiły kolejne łodzie na Pacyfiku
Konflikty zbrojne
Kolejny Brytyjczyk skazany przez Rosjan za udział w wojnie na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Jak dużej pomocy finansowej potrzebuje Ukraina? Na armię wydaje niemal 30 proc. PKB
Konflikty zbrojne
Rosja nadal przegrywa z Ukrainą wojnę na morzu
Konflikty zbrojne
Minister obrony Rosji: Są dowody, że NATO przygotowuje się na wojnę z nami
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama