Reklama
Rozwiń
Reklama

Człowiek z ludu. Nowy typ demokratycznego kandydata w wyborach do Kongresu

W Partii Demokratycznej coraz więcej przedstawicieli klasy robotniczej. Walczą o miejsca na listach do wyborów w Kongresie USA z zawodowymi politykami – prawnikami i biznesmenami. Odchodzą od opowieści o „Amerykańskim śnie” i skupiają na trudach życia przeciętnego obywatela.

Publikacja: 19.09.2025 04:23

Człowiek z ludu. Nowy typ demokratycznego kandydata w wyborach do Kongresu

Foto: REUTERS/Jonathan Ernst

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego nowi kandydaci demokratyczni w USA odchodzą od opowieści o „Amerykańskim śnie”?
  • Co wyróżnia nowych kandydatów Partii Demokratycznej od tradycyjnych polityków?
  • Jaka jest reakcja establishmentu Partii Demokratycznej na nowych kandydatów?

Korespondencja z Nowego Jorku

„Dostawca pizzy, pracownik na zmywaku, barman, kierowca furgonetki z piwem, ogrodnik, trener baseballa i tak, byłem strażakiem” – mówi w nagraniu wyborczym Bob Brooks, emerytowany strażak z Bethlehem, który startuje do Kongresu z ramienia Partii Demokratycznej w jednym z najbardziej konkurencyjnych okręgów wyborczych w Pensylwanii.

Rozmawiając z wyborcami, często wspomina o tym, jak został wychowany przez samotną matkę, która zarabiała na życie jako barmanka. Takim przesłaniem ma zamiar stawić czoło w wyborach kontrkandydatowi do Izby Reprezentantów – obecnemu republikańskiemu kongresmenowi Ryanowi Mackenzie. 

Czytaj więcej

Gdzie jest Kamala Harris? Partia Demokratyczna szuka nowej drogi
Reklama
Reklama

Przesłanie nowych kandydatów Partii Demokratycznej: „Nasze życie jest równie trudne i irytujące jak wasze”

Rebecca Cooke, która startuje do Kongresu z zachodniego Wisconsin, opowiada wyborcom o trudach dorastania w rolniczej rodzinie, która utrzymywała się z produkcji mleka. Nathan Sage, mechanik samochodowy, wychował się w przyczepie kempingowej w Mason City, o czym opowiada swoim wyborcom, ubiegając się o miejsce w Senacie w Iowa. 

To bohaterowie artykułu „New York Timesa” o nowej klasie kandydatów demokratycznych, którzy startują w wyborach połówkowych do Kongresu w przyszłym roku. Wywodzą się z klasy robotniczej i promują hasła odwrotne od „Amerykańskiego Snu”, który od dawna był nieodzownym elementem kampanii wyborczych kandydatów obu partii i opierał się na założeniu, że bez względu na to, jak nisko się startuje, w Ameryce każdy ma możliwości zostania milionerem i realizacji swoich marzeń. 

Na fali populistycznych trendów nowy typ demokratycznych kandydatów z klasy pracującej kieruje się przesłaniem: nasze życie jest równie trudne i irytujące jak wasze. 

– Pracujemy w pocie czoła codziennie i wydaje się, że ledwo udaje się nam przeżyć od pierwszego do pierwszego, prawda – mówił Sage na jednym ze spotkań wyborczych. Takim podejściem do tematu nie podnoszą na duchu, ale trafiają w sedno obaw amerykańskiego wyborcy, u którego rosnące koszty utrzymania plasują się w czołówce listy zmartwień.

Czytaj więcej

Liberalny wstrząs u demokratów. Kim jest Zohran Mamdani?
Reklama
Reklama

Nie próbują przekonywać wyborców, że jeżeli się ciężko pracuje i przestrzega zasad, można osiągnąć sukces. Ich przesłanie jest takie, że podobnie jak ludzie, których chcą reprezentować w Waszyngtonie, oni pracują zbyt ciężko za zbyt małe wynagrodzenie i borykają się z różnymi problemami.

Są przeciwieństwem tradycyjnych demokratów, wykształconych, elokwentnych, osiągających sukcesy, którzy po ostatnich przegranych wyborach byli krytykowani za to, że stracili kontakt z przeciętnym wyborcą, bo mówią zbyt wyszukanym językiem oraz poruszają tematy, które są odległe od tego, czym żyje większość mieszkańców kraju. – Ci kandydaci z klasy robotniczej w niczym nie przypominają ludzi, do których demokraci zwracali się w ostatnich latach, aby wygrać wybory, kiedy to rekrutowali wykształconych profesjonalistów o nienagannym pochodzeniu`, oraz doświadczeniu z prestiżowych instytucji, często w zakresie bezpieczeństwa narodowego – czytamy w „NYT”. 

Mimo że część tych kandydatów z klasy robotniczej startowała w wyborach dwa lata temu, jest to jednak nowość na amerykańskiej scenie politycznej, po obu stronach podziału politycznego. Bo chociaż Amerykanie o niskich dochodach stanowią prawie połowę siły roboczej w USA, to w Kongresie zasiadają w przeważającej mierze zawodowi politycy – zarówno wśród republikanów jak i demokratów – prawnicy oraz zamożni biznesmeni.

Około 78 proc. senatorów posiada wyższe wykształcenie, tak wynika z danych w Congressional Quarterly. Ponad 30 proc. członków Izby Reprezentantów i 47 proc. senatorów ma wykształcenie prawnicze. Ustawodawcy wywodzący się z klasy robotniczej to wciąż rzadkość w Waszyngtonie.

Establishment Partii Demokratycznej nie jest zadowolony 

Ta kiełkująca grupa kandydatów nie jest liczna i nie jest powszechnie akceptowana przez establishment Partii Demokratycznej, która wciąż stawia na „sprawdzony” typ polityka. Graham Planter, który w wyborach startuje przeciwko republikańskiej senator Susan Collins z Maine, w pierwszym tygodniu zebrał milion dolarów i 2700 wolontariuszy, ale liderzy partii poparli kandydata z wykształceniem prawniczym i doświadczeniem politycznym.

Czytaj więcej

Z Polski do USA. Tajemnicza podróż ojca Berniego Sandersa
Reklama
Reklama

Z podobnym dystansem partia odnosi się do młodego socjalistycznego demokraty Zorana Mamdaniego, zwycięzcy demokratycznych prawyborów na burmistrza Nowego Jorku, mimo że w sondażach cieszy się on dwukrotnie większym poparciem niż Andrew Como – były gubernator stanu z silnymi koneksjami.

Niemniej liberalny senator Bernie Sanders wierzy w nich. – Kandydaci z klasy pracującej instynktownie rozumieją rzeczywistość. Oni żyją tą rzeczywistością – mówi polityk znany z tego, że jest orędownikiem i obrońcą praw klasy pracującej. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego nowi kandydaci demokratyczni w USA odchodzą od opowieści o „Amerykańskim śnie”?
  • Co wyróżnia nowych kandydatów Partii Demokratycznej od tradycyjnych polityków?
  • Jaka jest reakcja establishmentu Partii Demokratycznej na nowych kandydatów?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

Korespondencja z Nowego Jorku

„Dostawca pizzy, pracownik na zmywaku, barman, kierowca furgonetki z piwem, ogrodnik, trener baseballa i tak, byłem strażakiem” – mówi w nagraniu wyborczym Bob Brooks, emerytowany strażak z Bethlehem, który startuje do Kongresu z ramienia Partii Demokratycznej w jednym z najbardziej konkurencyjnych okręgów wyborczych w Pensylwanii.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Nowojorczycy nie posłuchali Donalda Trumpa. Zohran Mamdani nowym burmistrzem
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Polityka
Grzegorz Braun nagrodzony na Białorusi. Za obronę praw człowieka
Polityka
Od 9,5 tys. głosów wyborców zależy przyszłość Niemiec? Rząd Merza zagrożony
Polityka
Nie żyje Dick Cheney. Były wiceprezydent USA miał 84 lata
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Polityka
FBI zwalniało i przywracało agentów zaangażowanych w śledztwa dotyczące Donalda Trumpa?
Reklama
Reklama