– Teraz częściowo publicznie trwa konfrontacja, która ze stron konfliktu będzie bardziej „winna” kontynuacji działań wojskowych w oczach Donalda Trumpa – podsumował ostatnią serię inicjatyw jeden z rosyjskich publicystów.
Przeciwstawiając się państwom europejskim, Kreml nie ogłosił zawieszenia broni 12 maja. Ale z kolei ogłoszenie przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, że czeka na Władimira Putina w czwartek w Turcji zabiło ćwieka rosyjskim politykom.
– Myślę, że rosyjskiego prezydenta nie będzie w Stambule. Najprawdopodobniej pośle dyplomatów, by prowadzili negocjacje – powiedział moskiewski politolog Iwan Timofiejew. Taka decyzja spowoduje jednak, że wpadnie w ukraińską pułapkę dyplomatyczną.
– Rosja nie jest gotowa do bezpośrednich rozmów. My zaś pokazujemy swoją gotowość nawet do tak niepopularnych idei jak rozmowa jeden na jeden z Putinem, by zademonstrować słabość Rosji. I najważniejsze – pokazać partnerom, że problem nie jest w Kijowie, ale w Moskwie – wyjaśnia doradca prezydenta Zełenskiego Serhij Leszczenko.
Czytaj więcej
Już w poniedziałek Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Norwegia mogą nałożyć na...