Parada w Moskwie: gasnący blask imperium

Kreml starał się, by przemarsz wojsk po Placu Czerwonym był równie imponujący jak przed wojną. Wyszło tak sobie

Publikacja: 09.05.2025 21:43

Parada w Moskwie: gasnący blask imperium

Foto: Sputnik/Vyacheslav Prokofyev/Pool via REUTERS

Tradycyjnie na majowej moskiewskiej paradzie władcy Kremla chwalili się uzbrojeniem swojej armii, starając się pokazać światu jakieś nowe rodzaje pojazdów wojskowych lub broni. Podczas obecnej zauważono tylko znane już wozy bojowe i broń.

W „wojennych” paradach jednak (w 2023 i 2024 roku) na Placu Czerwonym prawie nie było pojazdów wojskowych. W 2023 roku z czołgów jeździły po centrum Moskwy tylko muzealne T-34. Eksperci wojskowi sądzili wtedy, że Kreml albo poniósł takie straty na froncie, że nie ma czego pokazywać albo też nie chce drażnić „imperialnej” części swej opinii publicznej. Pojawienie się jakichś nowych broni na Placu Czerwonym natychmiast wywołałoby pytanie, dlaczego nie ma ich na froncie w Ukrainie.

Kreml puszy się przed gośćmi, Chińczycy są sceptyczni

W tegorocznym przemarszu było już więcej pojazdów niż w pierwszy wojenny rok (w 2022 – 131, obecnie – 185). Prawdopodobnie dowódcy armii postanowili zignorować ewentualną krytykę z prawej strony politycznego spektrum rosyjskiego, by pochwalić się potęgą wojska przed zagranicznymi gośćmi.

Czytaj więcej

Moskwa: płatności tylko gotówką, bo Kreml chroni swą paradę

W piątek bowiem kilkudziesięciu przywódców państw i ministrów obrony na trybunach Placu Czerwonego zasygnalizowało, że międzynarodowa izolacja została przez Władimira Putina przełamana. Poza politykami byli tam też i oklaskiwali maszerujących uczestników najazdu na Ukrainę serbski reżyser Emir Kusturica i amerykański aktor Steven Seagal.

Jednak chyba tylko wojskowi członkowie delegacji chińskiej zorientowali się, że rosyjska armia nie bardzo ma co pokazać na paradzie. Pekin dobrze się orientuje, w co jest i w co ewentualnie mogłoby być uzbrojone wojsko Kremla. Ma świetne porównanie z własnymi siłami zbrojnymi i możliwościami przemysłów zbrojeniowych obu krajów. Stąd pewnie uznał, że rosyjski jest całkowicie niewydolny. Nie dość, że w pociski artyleryjskie Kreml musi się zaopatrywać w Korei Północnej bo sam nie jest w stanie ich wyprodukować, to i broń nie bardzo umie robić.

Widzom zaś na placu pokazano po raz pierwszy rosyjskie drony: Lancet, Orłan i Gerań. Pierwszy to dobra i groźna broń – dron-kamikadze zwany fachowo „amunicją krążącą”. Drugi to równie dobry dron zwiadowczy. Ale Gerań to po prostu udoskonalony przez Rosjan irański Szahid, którym co noc atakują Ukrainę.

Po placu przejechały też kołowe działa samobieżne Hiacynt i Malwa (rosyjscy konstruktorzy najwyraźniej lubią „kwiatowe” nazwy dla broni ciężkiego kalibru, ale nie wiadomo dlaczego). Tyle, że są to kolejne modyfikacje znanych już konstrukcji – nic więc nowego.

Formalnie nową była też Tosoczka – „ciężki miotacz ognia”. Gąsienicowa „katiusza” („wieloprowadnicowa wyrzutnia rakietowa”) strzela bowiem rakietami zapalającymi, stąd nazwa. Na paradzie pojawiła się po raz pierwszy, ale znana jest już od lat.

Nowe wozy bojowe – te same od lat

Z wozów bojowych pojawiły się również znane od lat ale przedstawiane jako nowe gąsienicowy Kurganiec i kołowy Bumierang. Oba są tzw. platformami, czyli pojazdami na których można montować różne uzbrojenie a nawet zmieniać ich przeznaczenia (np. przekształcając w pojazdy inżynieryjne). Eksperci jednak zaliczają je do „eksperymentalnych” i to od dawna. Po raz pierwszy bowiem oba pojawiły się na paradzie dziesięć lat temu. Od tego czasu rosyjskim konstruktorom nie udaje się usunąć coraz nowych usterek w nich, a przemysłowi – rozpocząć produkcji. Zachodni analitycy sądzą, że np. Bumierang istnieje do dziś tylko w kilkunastu egzemplarzach.

Przemarsz po placu Czerwonym w 2015 roku zapamiętano jednak nie z ich powodu, ale najnowszego czołgu T-14 Armata, który zepsuł się w jego trakcie.  W tym roku Rosjanie nie zaryzykowali, by znów puścić go na plac. Tym bardziej, że drogi czołg okazał się też dość bezużyteczny – nikt nie zauważył jego obecności na froncie. Rosyjskie ministerstwo obrony co prawda oficjalnie ogłaszało, że w 2024 roku brał udział w walkach na jednym odcinku frontu, ale ukraińscy obrońcy nie zauważyli go.

Rządowa Rossijskaja Gazieta uznała za to, że w tym roku „po raz pierwszy zademonstrowano zmodernizowane bojowe wozy piechoty BRM-1K”. Ale wojskowi analitycy odnieśli się do tych przechwałek sceptycznie. „Nawet jeśli jakieś pojazdy pierwszy raz brały udział w paradzie, to nowymi raczej nie można ich nazwać. Bo w porównaniu z poprzednimi wersjami po prostu mają zamontowane nowe moduły artyleryjskie, systemów naprowadzania czy prowadzenia ognia. To próba modernizacji przestarzałych wozów bojowych” – napisał już po paradzie jeden z nich.

Wszyscy za to zauważyli, że wśród rakiet jakie przejechały po Placu Czerwonym nie było Oresznika – najnowszego kremlowskiego pocisku, który po raz pierwszy użyto przeciw Ukrainie w listopadzie ubiegłego roku. Możliwe jednak, że nie ma ich zbyt dużo a te co są dyżurowały, by wykonać odwetowe uderzenia, gdyby parada została zaatakowana przez ukraińskie drony.

Czytaj więcej

Xi Jinping sprawdza wierność Władimira Putina. Cień ukraińskich dronów nad Moskwą

Ale Ukraińcy nie uderzyli w Plac Czerwony, obecność przywódcy Chin Xi Jinpinga zapewniła wszystkim bezpieczeństwo.

Tradycyjnie na majowej moskiewskiej paradzie władcy Kremla chwalili się uzbrojeniem swojej armii, starając się pokazać światu jakieś nowe rodzaje pojazdów wojskowych lub broni. Podczas obecnej zauważono tylko znane już wozy bojowe i broń.

W „wojennych” paradach jednak (w 2023 i 2024 roku) na Placu Czerwonym prawie nie było pojazdów wojskowych. W 2023 roku z czołgów jeździły po centrum Moskwy tylko muzealne T-34. Eksperci wojskowi sądzili wtedy, że Kreml albo poniósł takie straty na froncie, że nie ma czego pokazywać albo też nie chce drażnić „imperialnej” części swej opinii publicznej. Pojawienie się jakichś nowych broni na Placu Czerwonym natychmiast wywołałoby pytanie, dlaczego nie ma ich na froncie w Ukrainie.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prestiżowa uczelnia pozywa administrację Trumpa. Chodzi o zagranicznych studentów
Polityka
Wymazać Kościuszkę z pamięci. Jak „russkij mir” połyka Białoruś
Polityka
Waszyngton wymusza cięcia w programach pomocowych dla imigrantów
Polityka
Urojenia Donalda Trumpa o RPA
Polityka
Tym razem wybory w Rumunii nie zostaną unieważnione. Jest decyzja sądu