„Symbol pokoju i przyjaźni między naszymi narodami. Nadal aktualny” – napisał w połowie marca w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. Zamieścił zdjęcie prezentu, który dostał od tureckiego prezydenta Recepa Erdogana: list z Polski do wielkiego wezyra osmańskiego Sejjida Hasana Paszy, prawdopodobnie wysłany w 1745 roku przez wielkiego kanclerza koronnego Andrzeja Stanisława Załuskiego.
List wyraża podziękowania za działania wezyra na rzecz pokoju w Europie. „Wyraziliście wolę ugaszenia płomieni wojny, które wybuchły w wyniku wrogości między państwami europejskimi, powodując zniszczenia, osad i cierpienia ludności oraz chęć zapewnienia pokoju i dobrobytu” – pisze Załuski w liście, który ma wielką wartość historyczna, ale i materialną. A tego typu prezenty politycy powinni wpisywać do rejestru korzyści.
Zgodnie z ustawą należy zgłaszać wszystkie darowizny, których wartość przekracza 380 zł
Tak wynika z przepisów ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Głoszą one, że do rejestru należy zgłaszać m.in. odpłatne stanowiska i zajęcia w administracji publicznej i w instytucjach prywatnych, sponsorowane wyjazdy oraz właśnie darowizny o kwocie przewyższającej 50 proc. najniższego wynagrodzenia za pracę. To ostatnie pojęcie różni się pod względem prawnym od płacy minimalnej. Najniższe wynagrodzenie jest niewaloryzowane od ćwierćwiecza i wynosi 760 zł. Jego połowa to 380 zł. List do wezyra na pewno ma wyższą wartość, jednak Tusk do rejestru go nie wpisał, choć miał na to 30 dni, które już minęły.