Podhalańska ciupaga od dowódcy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, kawałek siarki od prezydenta Tarnobrzega i koszulka piłkarska od bramkarza reprezentacji Polski Wojciecha Szczęsnego – takie prezenty otrzymał ostatnio premier Donald Tusk.
Informacje na ten temat zamieszcza w Internecie, ale robi to coraz rzadziej. Rzadko prezentami chwali się też większość ministrów, posłów i senatorów.
Politycy tłumaczą, że prezentów nie wpisują do rejestrów, bo mają one zbyt niską wartość. Jednak za ukrycie otrzymania prezentu nic im w praktyce nie grozi, a dopiero jego ujawnienie może wywołać burzę.
Premier, ministrowie, posłowie i senatorowie, szefowie urzędów centralnych, a nawet marszałkowie województw – to m.in. oni są zobowiązani do ujawniania informacji o upominkach o wartości ponad 380 zł. Rejestry korzyści prowadzi Państwowa Komisja Wyborcza. Jednak politykowi, który od tego obowiązku się uchyla, komisja może wysłać jedynie ponaglenie.
Niską skuteczność przepisów widać, analizując rejestry korzyści polityków. Donald Tusk, który listę upominków w ubiegłej kadencji rządu aktualizował średnio co dwa miesiące, obecnie robi to raz do roku. W maju 2012 r. poinformował, że m.in. otrzymał w Arabii Saudyjskiej replikę antycznej biżuterii. Na kolejny wpis do rejestru trzeba było czekać 10 miesięcy. Pojawił się ze wsteczną datą dopiero wtedy, gdy pytania do Kancelarii Premiera wysłała „Rz".