Oburzenie obrońców praw wywołują też głośne ostatnio sytuacje, w których urodzone w USA dzieci są deportowane za granice wraz z matkami. Na fali tych deportacji w kwietniu z kraju usunięte zostało m.in. czteroletnie dziecko z nowotworem czwartego stopnia. Rodzinie zabroniono zaopatrzyć się w lekarstwa, skontaktować z lekarzem oraz prawnikiem. – Nie wiem, czy można znaleźć bardziej rażące i oczywiste naruszenie konstytucji niż deportacja obywateli amerykańskich bez należytego procesu sądowego – powiedziała w oświadczeniu Alanah Odoms, dyrektor wykonawcza organizacji praw człowieka ACLU w Luizjanie.
Dokąd administracja Donalda Trumpa chce wysyłać „nikczemnych ludzi”
Część migrantów wywożona jest z powrotem do krajów, w których się urodzili. Oskarżani przez administrację Trumpa o powiązania z gangami trafiają do ciężkiego więzienia w Salwadorze. Władze amerykańskie zawierają też porozumienia z innymi krajami, by przyjmowały deportowanych z USA migrantów bez względu na ich obywatelstwo.
W ostatnim tygodniu do Panamy wywieziona została grupa imigrantów z Afganistanu, Chin, Indii czy Uzbekistanu. Administracja Trumpa prowadzi też rozmowy z krajami afrykańskimi takimi jak Rwanda, a nawet rozważa współpracę z Libią, gdzie departament stanu oficjalnie odradza Amerykanom podróżowanie ze względu na przestępczość, terroryzm i inne zagrożenia.
– Współpracujemy z krajami, gdzie chcemy wysłać część najbardziej nikczemnych ludzi. Im dalej od Ameryki, tym lepiej – powiedział w zeszłym tygodniu na spotkaniu prezydenckiego gabinetu sekretarz stanu Marco Rubio.
Administracja Trumpa ułatwia sobie działania, wydając nowe rozporządzenia, np. zawieszenie przyjmowania uchodźców, przyspieszenie odmowy wydania azylu poprzez ominięcie przesłuchania sądowego, cofnięcie pozwolenia na pobyt w USA dla migrantów, którzy uciekli przed prześladowaniami, przemocą czy katastrofami naturalnymi z Kuby, Haiti, Nikaragui czy Wenezueli. W pewnym momencie władze anulowały też setki wiz studenckich, które jednak potem przywrócono.