Reklama

Lewica wystawi aż trzech kandydatów na prezydenta? „Przedkładają interesy partyjne nad narodowym”

Jeśli partia Razem wystawi swojego Adriana Zandberga, wystartuje też senator Waldemar Witkowski z Unii Pracy – wynika z rozmów „Rzeczpospolitej”. Oznaczałoby to rozdrobnienie lewicy w wyborach prezydenckich w niespotykanej dotąd skali.

Publikacja: 10.12.2024 20:02

Waldemar Witkowski, Adrian Zandberg, Magdalena Biejat, Piotr Szumlewicz

Waldemar Witkowski, Adrian Zandberg, Magdalena Biejat, Piotr Szumlewicz

Foto: PAP/Marcin Obara 2x, PAP/Łukasz Gągulski , Lewica/mat.pras.

– Unia Pracy powstała w 1992 roku i należy do najstarszych na lewicy. Tworzy ją grupa ludzi posiadających swoją wizję państwa. Partia ma burmistrzów, wicestarostów i radnych, jednak zdecydowała przypomnieć o sobie również w wymiarze ogólnopolskim. Dlatego właśnie moje koleżanki i koledzy zaproponowali mi start – mówi „Rzeczpospolitej” Waldemar Witkowski, senator, przewodniczący Unii Pracy i być może kandydat w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Rada krajowa Unii Pracy udzieliła ma rekomendacji do startu.

Witkowski startował też w wyborach w 2020 roku, jednak od tamtego czasu jego statut się zmienił. Został senatorem zasiadającym w klubie Lewicy. Jeśli wystartuje, będzie to oznaczało, że tzw. lewica parlamentarna wystawi aż trzech kandydatów na prezydenta.

Wciąż nie jest znane nazwisko kandydatki Nowej Lewicy. Będzie nią Magdalena Biejat?

Jednym z nich będzie oczywiście kandydat Nowej Lewicy kierowanej przez Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia, a raczej – kandydatka. Wszystko wskazuje bowiem, że będzie to kobieta, najprawdopodobniej wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat.

Czytaj więcej

Waldemar Witkowski: Młodzi zakładają moje fankluby

Nazwisko ma wskazać 15 grudnia rada krajowa Nowej Lewicy, a bliska decyzji o wystawieniu kandydata na prezydenta jest też partia Razem. Pod koniec października opuściła ona klub Lewicy w Sejmie i stanęła w kontrze do rządu. Nieoficjalnie wiadomo, że jej kandydatem mógłby być Adrian Zandberg.

Reklama
Reklama

I właśnie od decyzji tej ostatniej partii swoje kandydowanie uzależnia Waldemar Witkowski. Mówi „Rzeczpospolitej”, że jeśli Razem zgłosi swojego kandydata, zrobi to też Unia Pracy. – Idealnie by było, gdyby lewica wystawiła jednego kandydata. Rozmowy jeszcze trwają, a do czasu ich zakończenia czekam z decyzją na temat mojego startu – tłumaczy.

Czytaj więcej

Prekiel: Czas na panią prezydent. Lewica może mieć idealną kandydatkę

Gdyby się na to zdecydował, na prezydenta kandydowałby co dwunasty parlamentarzysta lewicy, mającej w sumie 35 posłów i senatorów. Aspiracje prezydenckie ma jednak też lewica pozaparlamentarna, bo kandydować chce kojarzony z lewą strony sceny politycznej dziennikarz, publicysta i działacz związków zawodowych Piotr Szumlewicz. „Mam dość arbitralnych przywilejów, chaotycznego rozdawnictwa, niskiej jakości usług publicznych. Dlatego postanowiłem wystartować w wyborach prezydenckich” – ogłosił 7 grudnia w serwisie X.

Lewicowi kandydaci mają niskie poparcie w sondażach. Po co więc startują?

I raczej lewicowi kandydaci nie byliby skazani na sukces. W 2015 roku kandydatka SLD Magdalena Ogórek zdobyła 2,38 proc. głosów, co było częstym obiektem kpin polityków Nowej Lewicy. Jednak pięć lat później ich kandydat Robert Biedroń zdobył jeszcze niższe poparcie, bo 2,22 proc. Drugi z ówczesnych lewicowych kandydatów Waldemar Witkowski skończył prezydencki wyścig na drugim miejscu od końca z wynikiem 0,14 proc. głosów.

Czytaj więcej

Wyniki wyborów: Andrzej Duda wygrywa pierwszą turę. W drugiej zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim (exit poll)
Reklama
Reklama

Dlatego politolog prof. Kazimierz Kik mówi, że lewica przedkłada swoje interesy partyjne nad narodowym. – Traktuje wybory prezydenckie wyłącznie jako sposób na promocję swoich ugrupowań. To jest choroba powszechna, dotykająca też inne małe partie, jednak w przypadku lewicy jest ona szczególnie dotkliwa z uwagi na rozbicie tej formacji – dodaje.

Waldemar Witkowski uważa jednak, że w przypadku ewentualnego startu miałby większe szanse niż przed pięcioma laty. – Z powodu opieszałości PKW moja kampania trwała zaledwie 12 dni, a biorąc pod uwagę jej czas, wynik był bardzo dobry. Szczególnie że nie korzystałem z żadnych billboardów i plakatów, a jedyną formą kampanii była debata telewizyjna, podczas której nie postawiono nawet tabliczek z nazwiskami kandydatów. Jeśli będę ponownie brał udział w debacie, przyjdę do studia z dużym napisem „Witkowski” na piersiach – zapowiada.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama