Odeszli ze spółek skarbu państwa, przestali płacić na PiS. Partia Kaczyńskiego straciła sponsorów

Byli PiS-owscy nominaci po odejściu z państwowych spółek nie dokonują już gigantycznych wpłat na partię. Czy skończy się „korupcja polityczna”?

Publikacja: 11.06.2024 15:06

Odeszli ze spółek skarbu państwa, przestali płacić na PiS. Partia Kaczyńskiego straciła sponsorów

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Po odejściu od władzy PiS i utracie wpływu na obsadę zarządów spółek skarbu państwa partia Jarosława Kaczyńskiego straciła wielkich darczyńców. Dziś jej konto zasilają przede wszystkim partyjni działacze, a w ostatnim czasie – kandydaci PiS w wyborach do europarlamentu. Znajdujemy tu rekordzistów, którzy w ciągu ostatnich tygodni  dokonali wpłat aż po 106 tys. zł. To Jacek Kurski, Jadwiga Wiśniewska, Kosma Złotowski, Jacek Saryusz-Wolski czy Anna Fotyga. 

Jeszcze w ubiegłym roku to usadowieni na lukratywnych stanowiskach w takich spółkach, jak PZU, Enea, PKP InterCity, Orlen, Grupa Azoty czy Pekao SA, polityczni nominaci PiS płacili na partię najwięcej. Wpłaty dokonał m.in. Daniel Obajtek, będąc prezesem Orlenu, Ryszard Wasiłek, ówczesny wiceprezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej SA. Najwyższe wpłaty w ubiegłym roku – po 45 tys. zł – były od członków zarządów PZU – Ernesta Bejdy, Małgorzaty Sadurskiej, Piotra Nowaka, Beaty Kozłowskiej-Chyła i Andrzeja Jaworskiego. Z analizy rejestru wpłat na partię wynika, że po odejściu z państwowej spółki tylko Ernest Bejda pod koniec kwietnia dokonał dwóch wpłat po 25 tys. zł. W tym roku, na kontro Prawa i Sprawiedliwości (do 8 maja) wpłynęło 711 datków m.in. od syna Mariusza Kamińskiego (był kandydatem do PE), Kacpra Kamińskiego.

Czytaj więcej

Nie chcą sponsorować projektu powołanego za premier Szydło. Czy to koniec PFN?

To dane zaniżone, bo zgodnie zgodnie z art. 25 ust. 10 ustawy o partiach politycznych, w rejestrze wpłat zamieszcza się informacje o wpłatach z wyłączeniem składek członkowskich, w kwocie przekraczającej w jednym roku 10 tys. zł. Ten limit wykorzystują jednak wszystkie partie.

Nieoficjalnie: wpłacać nie można

Na konto Platformy wpłynęło w tym roku (dane do 28 maja) 735 darowizn. Najwyższą w ostatnim czasie, 100 tys. zł wpłacił Jacek Protas, kandydat do PE oraz prywatny przedsiębiorca Jakub Nadachewicz z Torunia. Nie znaleźliśmy jednak osoby, która objęła stanowisko w państwowej spółce i dokonała darowizny. Robią to politycy, bo część wpłat to składki od funkcji jak w każdej partii, którą muszą uiszczać posłowie, radni i inni funkcyjni.  Sporą sumę – 80 tys. zł – uiścił inny kandydat z list KO do PE Łukasz Kohut, a w marcu – 79 tys. 400 zł – Agnieszka Rupniewska, nowa prezydent Zabrza (bezpartyjna ale startowała z rekomendacji KO).

Czytaj więcej

Polska 2050 mogła stracić miliony. Uratował ją PiS, zmieniając przepisy

W tym roku na kontro Polski 2050 wpłynęły  272 wpłaty – największe od przedsiębiorcy Krzysztofa Wilczyńskiego z Lubicza (63 tys. 630 zł) i posłanki tej partii – Izabeli Bodnar (60 tys. zł), która startowała w wyborach na prezydenta Wrocławia. Podobnie w przypadku Nowej Lewicy – 272 wpłaty, w których najwyższe to 20 tys. zł. Konfederacja wykazuje wpłaty na ten rok, tyle że dopiero z datą od 17 kwietnia. Jest ich kilkadziesiąt, najwięcej darczyńców to kandydaci w wyborach do PE – Anna Bryłka, Marcin Sypniewski, Dobromir Sośnierz, Stanisław Tyszka, który wpłacił najwięcej, bo 101 tys. zł.

Jawna korupcja polityczna

Rząd Donalda Tuska przywrócił konkursy na wysokie stanowiska w państwowych podmiotach. Jednak jak pisała „Rzeczpospolita”, mimo iż nie ma oficjalnego nepotyzmu jak w czasach PiS, to wciąż ciąży im upolitycznienie. – Trudno uwierzyć, że naprawdę ktoś wykształcony, posiadający wyjątkowe umiejętności bez politycznej zgody może kierować spółką skarbu państwa, moje więc zaufanie do konkursów jest ograniczone – tłumaczy Szymon Osowski, prezes Watchdog Polska. Jego zdaniem zawsze jest pokusa by „wcześniej czy później, ktoś, kto dzięki polityce zarabia ogromne pieniądze, partii się odpłacił. – A idą kolejne wybory, darowizny są potrzebne i są łatwym źródłem finansowania – dodaje Osowski.

Czytaj więcej

Kolejne kłopoty z finansami partii Zbigniewa Ziobry

Tym bardziej że choć nieoficjalnie panuje zakaz wpłacania na partię przez osoby piastujące wysokie funkcje w spółkach, oficjalnie taki przepis nie wszedł w życie. Mimo iż w marcu Polska 2050 przedstawiła projekt ustawy o naprawie ładu korporacyjnego w spółkach z udziałem państwa. Władze spółek mają być mniej liczne i bardziej transparentne, a kandydatów opiniować ma nowy komitet dobrego zarządzania. Jednym z punktów jest właśnie zakazanie partiom i komitetom wyborczym przyjmowania wpłat od osób, które pełnią funkcje w radach nadzorczych i zarządach spółek z udziałem Skarbu Państwa. – To jest pomysł bardzo kontrowersyjny, historia pokazała, że są partie, które z tego żyją. Na razie w przyszłym tygodniu będzie opiniowany przez komisję gospodarki i aktywów państwowych – mówi nam poseł Mirosław Suchoń, przewodniczący klubu Trzeciej Drogi. Dlaczego taki zakaz powinien być wprowadzony? – Bo jest to korupcja polityczna i jawnie powinna być zakazana – ocenia Suchoń.

Po odejściu od władzy PiS i utracie wpływu na obsadę zarządów spółek skarbu państwa partia Jarosława Kaczyńskiego straciła wielkich darczyńców. Dziś jej konto zasilają przede wszystkim partyjni działacze, a w ostatnim czasie – kandydaci PiS w wyborach do europarlamentu. Znajdujemy tu rekordzistów, którzy w ciągu ostatnich tygodni  dokonali wpłat aż po 106 tys. zł. To Jacek Kurski, Jadwiga Wiśniewska, Kosma Złotowski, Jacek Saryusz-Wolski czy Anna Fotyga. 

Pozostało 91% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: PiS z największym spadkiem. Rośnie Konfederacja
Polityka
Szkody wizerunkowe, gratka dla wywiadu. Specjaliści o asystentce Donalda Tuska
Polityka
Unia wszczyna procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski
Polityka
Polityczne Michałki. Sejm rusza na wakacje a PSL z kontrofensywą, zaś Giertych przynosi KO „kontent rozliczeniowy”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejść