Reklama

Ukraińscy dziennikarze się skarżą: Wolność słowa zagrożona

Dziennikarze niezależnych mediów nad Dnieprem spotkali się z ambasadorami państw G7. Poskarżyli się m.in. na inwigilację.

Publikacja: 30.01.2024 14:35

W obronie dziennikarzy stanął prezydent Wołodymyr Zełenski

W obronie dziennikarzy stanął prezydent Wołodymyr Zełenski

Foto: AFP

Znani ukraińscy dziennikarze udali się w poniedziałek na spotkanie z ambasadorami państw G7, podczas którego poruszyli temat ograniczenia wolności słowa nad Dnieprem. W spotkaniu uczestniczyli redaktorzy m.in. takich popularnych mediów jak Kyiv Independent, Bihus.Info, Naszy Hroszy (Nasze pieniądze), Ukraińska Prawda, Europejska Prawda i NV.

- Ukraińska społeczność medialna poskarżyła się na systematyczną presję po serii mających na celu dyskredytację niezależnych dziennikarzy kampanii, często popieranych przez anonimowe prorządowe kanały w Telegramie – czytamy w materiale Ukraińskiej Prawdy.

Zastraszano dziennikarza śledczego

Niedawno grupa ludzi próbowała wedrzeć się do mieszkania ukraińskiego dziennikarza Jurija Nikołowa, który m.in. ujawnił afery korupcyjne w resorcie obrony. - Próbowali włamać się do środka, krzyczeli, że powinni mnie do wojska, okleili drzwi papierkami. Nie było mnie w domu, byłem u kolegi (…) Wystraszyli moją stareńką mamę, która po onkologii mieszka ze mną – relacjonował dziennikarz. Kilka dni później dziennikarz poinformował, że policja zatrzymała pięciu sprawców, ale wszystkich natychmiast uwolniła i nikt nie usłyszał zarzutów. Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Czytaj więcej

Eurodeputowana z Łotwy popierała aneksję Krymu przez Rosję. Okazało się, że od lat współpracowała z FSB

Tymczasem ekipa popularnego na Ukrainie demaskującego skorumpowanych polityków i biznesmenów portalu Bihus.Info padła ofiarą inwigilacji. Kilka tygodni temu na anonimowych kontach w sieci pojawiło się nagranie sugerujące, ze nagrywani ukrytą kamerą w pokoju jednego z hoteli pracownicy redakcji używali narkotyki. Redaktor portalu Denis Bigus zapowiadał „decyzje kadrowe” w związku z aferą i zwolnił kilku operatorów (widnieli na opublikowanym nagraniu), ale domagał się też przeprowadzenia śledztwa w sprawie inwigilacji członków jego zespołu.

Reklama
Reklama

- To nie wygląda, jak spontaniczna akcja zemsty z powodu jakiegoś konkretnego materiału. To systematyczne, długotrwałe śledzenie i prześladowanie w celu dyskredytacji pracy ekipy. Pracy, którą wykonywaliśmy od lat – komentował Bigus. Stwierdził też, że ekipa była inwigilowana co najmniej od roku.

Nagrać i skompromitować

W obronie dziennikarzy stanął prezydent Wołodymyr Zełenski. W jednym z wywiadów przyznał, że tuż po ujawnieniu afery związanej z redakcją Bihus.Info wezwał do siebie szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Prokuratora Generalnego. Domagał się przeprowadzenia śledztwa i znalezienia ludzi, którzy inwigilowali dziennikarzy. Tymczasem szef ukraińskiego „Centrum na rzecz przeciwdziałania korupcji” Witalij Szabunin stwierdził, że niezależnie od tego, kto inwigilował dziennikarzy, działania te są nielegalne i „nie mogły nie być sankcjonowane przez władze”.

Czytaj więcej

Slovan Bratysława zagrał z Dynamem Moskwa i ma dziś poważny problem

Ambasadorzy po spotkaniu z ukraińskimi dziennikarzami nie komentowali sprawy i ograniczyli się do krótkiego komunikatu. - Wolność słowa jest fundamentalną podstawą udanej demokracji – czytamy na stronie ambasadorów G7 na Ukrainie w X (dawniej Twitter).

Jedyny słuszny „telemaraton”

Tzw. „telemaraton” utworzono tuż po wybuchu rosyjskiej agresji nad Dnieprem. Połączył wiele stacji telewizyjnych w ramach jednego kanału, które dzielą się między sobą czasem antenowym. Miało to przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie i dezinformacji w warunkach wojny. Problem polegał jednak na tym, że do „telemaratonu” nie włączono i wypchnięto do sieci stacje telewizyjne związane z byłym prezydentem Petrem Poroszenką, a obecnie liderem największej partii opozycyjnej Europejska Solidarność (chodzi o Priamyj i 5 kanał) oraz krytyczną wobec władz w Kijowie stację Espreso. 

Na początku stycznia Fundacja „Demokratyczna inicjatywa” opublikowała badania, z których wynikało, że ponad 40 proc. Ukraińców uważa, że „Telemaraton” już „stracił swoją aktualność”. Z kolei co piąty Ukrainiec zgodził się z tą tezą częściowo. 

Polityka
USA wstrzymują rozpatrywanie wszystkich wniosków imigracyjnych obywateli 19 państw
Polityka
Biały Dom ucina spekulacje i ujawnia wyniki rezonansu Donalda Trumpa
Polityka
Żółw Franklin topi narkoterrorystów. Hegseth wykorzystał bohatera serii dla dzieci
Polityka
Zmierzch politycznej kariery Wołodymyra Zełenskiego? Nowy przywódca Ukrainy już na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Odmrożenie rosyjskich aktywów. Rosja grozi półwieczem procesów
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama