"Rzeczpospolita" sprawdza: Polska nie może legalnie zablokować importu zboża z Ukrainy

15 września Komisja Europejska zdecydowała, że nie przedłuży zakazu importu czterech produktów rolnych z Ukrainy do pięciu państw UE. Tymczasowy zakaz dotyczył pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, a zamknięte dla nich były rynki Polski, Bułgarii, Rumunii, Węgier i Słowacji. Polska ogłosiła, że jednostronnie utrzyma zakaz. Sprawdzamy czy to jest możliwe.

Aktualizacja: 16.09.2023 05:57 Publikacja: 13.09.2023 10:39

Mateusz Morawiecki twierdzi, że Polska może samodzielnie zakazać wwozu zboża z Ukrainy. Czy to prawd

Mateusz Morawiecki twierdzi, że Polska może samodzielnie zakazać wwozu zboża z Ukrainy. Czy to prawda?

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Brukseli

Premier myli się, gdy w spocie wyemitowanym przed decyzją KE mówi: "To nasza twarda postawa spowodowała, że import ukraińskiego zboża na wspólny unijny rynek został zatrzymany". Unijna decyzja, podjęta faktycznie na skutek nacisku m.in. Polski, przewiduje zakaz importu nie na wspólny rynek, ale wyłącznie na rynek wspomnianych pięciu państw.

Polska nie wpuszcza ukraińskiego zboża i utrudnia jego tranzyt?

Takie nadzwyczajne odstąpienie od niepodzielności rynku wewnętrznego UE, gdzie przecież nie ma granic dla przepływu towarów między państwami członkowskimi, nastąpiło tylko pod warunkiem, że te pięć krajów zachowa prawo tranzytu ukraińskich produktów rolnych. Polska ma zatem obowiązek przepuszczać ukraińskie zboże, np. w zapieczętowanych pociągach.

Być może jednak przejęzyczenie Morawieckiego nie było przypadkowe. Ukraińcy od miesięcy utrzymują, że Polska faktycznie nie tylko nie wpuszcza dostaw przeznaczonych na polski rynek, ale też znacząco utrudnia tranzyt wydłużając procedury kontroli granicznej nawet do 12 dni. Zdaniem dyplomatów 3 dni na granicy to absolutne maksimum, żeby Ukraina mogła normalnie handlować z resztą świata.

Liberalizacja handlu z Ukrainą nastąpiła wskutek zawartej z tym krajem umowy o wolnym handlu oraz rozporządzenia wydanego po agresji Rosji na Ukrainę. Oba akty prawne rząd PiS poparł

Polityka handlowa: Wyłączne kompetencje UE

"Niezależnie od tego jaka będzie decyzja brukselskich urzędników my granicy nie otworzymy. Tam muszą to wziąć pod uwagę, bo to Polacy decydują jak mają wyglądać sprawy w naszym własnym domu" - przekonuje Morawiecki. Wobec nieprzedłużenia zakazu importu przez KE 15 września, Polska nie ma możliwości zablokowania tej decyzji. W sprawach polityki handlowej UE ma wyłączne kompetencje przyznane jest traktatami, które Polska zaakceptowała wchodząc do Unii.

Czytaj więcej

Polski komisarz UE nalega na przedłużenie zakazu importu ukraińskich zbóż

To oznacza, że w Brukseli, a nie w Warszawie, podejmowane są decyzje dotyczące relacji handlowych z krajami trzecimi. Gdyby były inaczej Holandia i Belgia mogłyby z powodu ewentualnego dwustronnego sporu z Chinami zablokować cały import z tego kraju, bo przechodzi on przez porty w Rotterdamie i Antwerpii. I tak jak te porty nie są tylko punktami wejścia dla importu do tych dwóch krajów, ale do całej Unii, tak samo przejścia graniczne między Polską a Ukrainą służą przewozowi towarów na cały wspólny rynek.

Dodatkowo liberalizacja handlu z Ukrainą nastąpiła wskutek zawartej z tym krajem umowy o wolnym handlu oraz rozporządzenia wydanego po agresji Rosji na Ukrainę. Oba akty prawne rząd PiS poparł.

Polska, jak zresztą każde państwo członkowskie, jest beneficjentem wspólnej polityki handlowej. Polskie produkty, w tym również rolne, nigdy nie mogłyby swobodnie docierać na rynki państw takich jak Japonia, Korea Południowa, czy Ukraina, gdyby Komisja Europejska, w imieniu całej UE, nie wynegocjowała z tymi państwami umów o wolnym handlu.

Polska może oczywiście zdecydować, żeby fizycznie produktów nie wpuszczać, nawet jeśli zakaz przestanie obowiązywać. Będzie to wtedy jednak jawne złamanie unijnego prawa, które będzie miało konsekwencje polityczne — jeszcze bardziej nadszarpnie naszą wiarygodność jako uczciwego członka UE — jak i finansowe, w postaci możliwych kar.

Korespondencja z Brukseli

Premier myli się, gdy w spocie wyemitowanym przed decyzją KE mówi: "To nasza twarda postawa spowodowała, że import ukraińskiego zboża na wspólny unijny rynek został zatrzymany". Unijna decyzja, podjęta faktycznie na skutek nacisku m.in. Polski, przewiduje zakaz importu nie na wspólny rynek, ale wyłącznie na rynek wspomnianych pięciu państw.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Mateusz Morawiecki o komisji ds. wyborów kopertowych: Szopka i cyrk
Polityka
Zamach na Roberta Ficę. Ekspert ds. bezpieczeństwa: Kto polaryzuje sprzyja Rosji. W Polsce też
Polityka
Robert Fico postrzelony na Słowacji. Katarzyna Lubnauer: Coś nienormalnego się dzieje
Polityka
KO czy PiS. Kto jest bardziej prorosyjski? Prof. Antoni Dudek: Polacy już zobojętnieli
Polityka
Robert Fico ofiarą zamachu. "To działanie samotnego wilka"