Korespondencja z Brukseli
Premier myli się, gdy w spocie wyemitowanym przed decyzją KE mówi: "To nasza twarda postawa spowodowała, że import ukraińskiego zboża na wspólny unijny rynek został zatrzymany". Unijna decyzja, podjęta faktycznie na skutek nacisku m.in. Polski, przewiduje zakaz importu nie na wspólny rynek, ale wyłącznie na rynek wspomnianych pięciu państw.
Polska nie wpuszcza ukraińskiego zboża i utrudnia jego tranzyt?
Takie nadzwyczajne odstąpienie od niepodzielności rynku wewnętrznego UE, gdzie przecież nie ma granic dla przepływu towarów między państwami członkowskimi, nastąpiło tylko pod warunkiem, że te pięć krajów zachowa prawo tranzytu ukraińskich produktów rolnych. Polska ma zatem obowiązek przepuszczać ukraińskie zboże, np. w zapieczętowanych pociągach.
Być może jednak przejęzyczenie Morawieckiego nie było przypadkowe. Ukraińcy od miesięcy utrzymują, że Polska faktycznie nie tylko nie wpuszcza dostaw przeznaczonych na polski rynek, ale też znacząco utrudnia tranzyt wydłużając procedury kontroli granicznej nawet do 12 dni. Zdaniem dyplomatów 3 dni na granicy to absolutne maksimum, żeby Ukraina mogła normalnie handlować z resztą świata.