Bharat, czyli nowe Indie. Największym zwycięzcą szczytu G20 będzie premier Modi

Nikt nie odniesie większych korzyści ze szczytu G20 w Delhi niż premier Modi i jego nacjonalistyczna partia rządząca.

Publikacja: 08.09.2023 03:00

Wielkim bohaterem szczytu G20 ma być premier Narendra Modi

Wielkim bohaterem szczytu G20 ma być premier Narendra Modi

Foto: Money SHARMA/AFP

Przygotowania w Indiach do przyjęcia przywódców największych potęg gospodarczych świata rozpoczęły się na długo przed szczytem (odbywa się 9–10 września). Władze nie kryły, że zamierzają wykorzystać to wydarzenie do promocji osiągnięć Indii na świecie, a także wewnątrz ogromnego, liczącego 1,4 mld mieszkańców kraju.

Czytaj więcej

Narendra Modi: Globalizacja skoncentrowana na człowieku na szczycie G20

Z sąsiedztwa głównych arterii stolicy zniknęły szałasy biedaków i tysiące ulicznych sprzedawców, nie mówiąc już o ogromnej liczbie bezpańskich psów. Indie prezentują się jako dynamicznie rozwijający się nowoczesny kraj z licznymi billboardami o ostatnich osiągnięciach kosmicznych – lądowaniu na Księżycu oraz misji sondy słonecznej.

Koniec z kolonialną mentalnością

– Zbyt długo Indie były postrzegane jako kraj miliarda głodnych ludzi. Teraz jest to miliard aspirujących umysłów i 2 miliardy wykwalifikowanych rąk – oświadczył premier Narendra Modi w niedawnym wywiadzie. Nie ma większego znaczenia, że do Delhi nie przybędzie ani Xi Jinping, ani Władimir Putin. Dla Modiego najważniejszy jest przekaz medialny z wydarzeń szczytu z nim w roli głównej.

– Widoczna poprawa materialnego położenia milionów ludzi, jak i podniesienie prestiżu Indii w świecie są głównymi tezami przedwyborczej propagandy rządowej – mówi „Rzeczpospolitej” Pranay Sharma, z anglojęzycznego magazynu „Outlook”.

Przypomina, że opozycja krytykuje ogromne wydatki na organizację szczytu i wykorzystanie całego wydarzenia jako platformy do promocji premiera i jego partii, lecz apele tego rodzaju pozostają bez echa.

Czytaj więcej

G20 zmieni się w G21? Rozszerzenie może zostać ogłoszone w piątek

Przekaz jest taki, że Indie na to stać po szeregu tłustych lat panowania Modiego. Stoi na czele rządu od 2014 r, z ramienia nacjonalistycznego, hinduistycznego ugrupowania Indyjska Partia Ludowa (BJP). Pochodzi z biednej rodziny i lubi, gdy media przypominają, że był w przeszłości skromnym sprzedawcą herbaty na stacji kolejowej.

Kreuje się na prawdziwego zbawcę nowych Indii. Snuje plany o zmianie nazwy kraju na Bharat. Wywodzi się z sanskrytu i występuje w indyjskiej konstytucji zamiennie z nazwą Indie – pochodzenia jeszcze perskiego, lecz kojarzącą się z czasami brytyjskiego panowania.

Proponowana przez partię Modiego rezygnacja z nazwy Indie ma być wymiernym podkreśleniem przemian cywilizacyjnych w kraju, które miałyby zostać zapisane na konto premiera i jego BJP. Sam premier mówi o zerwaniu z „kolonialną mentalnością”. Jest też wyrazem autorytarnych i nacjonalistycznych nastrojów elit rządzących odchodzących coraz dalej od liberalnych zasad rządzenia państwem z czasów po uzyskaniu niepodległości.

Demokracja traci znaczenie w Indiach

Zagraniczni obserwatorzy zauważają zgodnie erozję demokracji w Indiach za czasów Modiego. Wiosną przyszłego roku kończy się druga kadencja jego rządów. Sprawuje je w sposób autorytarny, ograniczając wolność mediów, rozszerzając wpływ na sądownictwo oraz utrzymując bliskie kontakty z rosnącą w siłę oligarchią.

Ma rzesze hinduistycznych wyznawców, dla których 180 mln muzułmanów to wewnętrzni wrogowie. Nie kryje przynależności do ekstremalnie hinduistycznej organizacji RSS nawołującej do nadania Indiom wyłącznie hinduskiej tożsamości, kosztem mniejszości religijnych i etnicznych.

Czytaj więcej

Czy Indie zmienią nazwę? To może wydarzyć się już we wrześniu

– Spalimy nasz dom. Indie to eksperyment, który kończy się niebezpiecznym niepowodzeniem… Nasi wybrani przywódcy są zaślepieni nienawiścią i sparaliżowani poważnym brakiem inteligencji, co jest rzeczą najbardziej niebezpieczną – pisała niedawno Arundhati Roy, słynna indyjska pisarka.

Na zmianę polityczną w Indiach się nie zanosi. Z sondaży wynika, że Modi cieszy się dwa razy większym poparciem niż jego potencjalny przeciwnik Rahul Gandhi z opozycyjnego Indyjskiego Kongresu Narodowego (INC), syn premiera, wnuk zamordowanej premier Indiry Gandhi i prawnuk pierwszego premiera niepodległych Indii.

BJP oraz regionalne ugrupowania sojusznicze mogą liczyć w nadchodzących wyborach na 296–326 mandatów w liczącej 543 miejsca Lok Sabha, czyli niższej izbie parlamentu. To ostatnie badania przeprowadzone na próbie ponad 110 tys. uczestników. – W obozie BJP nie widać pęknięć. Należy się też spodziewać dalszego wzrostu popularności premiera Modiego – mówi Pranay Sharma.

Przygotowania w Indiach do przyjęcia przywódców największych potęg gospodarczych świata rozpoczęły się na długo przed szczytem (odbywa się 9–10 września). Władze nie kryły, że zamierzają wykorzystać to wydarzenie do promocji osiągnięć Indii na świecie, a także wewnątrz ogromnego, liczącego 1,4 mld mieszkańców kraju.

Z sąsiedztwa głównych arterii stolicy zniknęły szałasy biedaków i tysiące ulicznych sprzedawców, nie mówiąc już o ogromnej liczbie bezpańskich psów. Indie prezentują się jako dynamicznie rozwijający się nowoczesny kraj z licznymi billboardami o ostatnich osiągnięciach kosmicznych – lądowaniu na Księżycu oraz misji sondy słonecznej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Boris Johnson chciał zagłosować w wyborach. Nie mógł przez wprowadzoną przez siebie zmianę
Polityka
Tajna kolacja Scholza i Macrona. Przywódcy Francji i Niemiec przygotowują się na wizytę Xi
Polityka
Bloomberg: Turcja wstrzymała wymianę handlową z Izraelem
Polityka
Co zrobi Moskwa, jeśli Zachód zabierze Rosji 300 miliardów dolarów?
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił