Kartki żywnościowe i widmo wielkiej wojny na Kaukazie

Węzeł gordyjski wokół Górskiego Karabachu coraz mocniej się zaciska. Waży się przyszłość tysięcy Ormian i rosyjskiej obecności w Kaukazie Południowym.

Publikacja: 14.07.2023 03:00

Korytarz laczyński, czyli jedyna droga, która łączy separatystyczny Górski Karabach z Armenią, znów

Korytarz laczyński, czyli jedyna droga, która łączy separatystyczny Górski Karabach z Armenią, znów został zablokowany przez azerbejdżańską armię

Foto: AFP

Korytarz laczyński, czyli jedyna droga, która łączy separatystyczny Górski Karabach z Armenią, znów został zablokowany przez azerbejdżańską armię.

W Erywaniu alarmują, że mieszkańcom regionu (ponad 120 tys. ludzi) grozi śmierć głodowa. Brakuje tam podstawowych towarów, żywności i leków. Miejscowe władze wprowadziły kartki na towary pierwszej potrzeby, które szybko się kończą i po które ustawiają się ogromne kolejki.

Czytaj więcej

Armenia - Azerbejdżan: Jeden krok do nowej wojny

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK) wywoził stamtąd do Armenii ciężko chorych, którzy utracili dostęp do leków. W środę nawet ten ruch został zatrzymany przez azerbejdżańską stronę. W Baku tłumaczą, że w ciężarówkach MKCK przemycano papierosy, paliwo i smartfony. W międzynarodowej organizacji humanitarnej wyjaśniają to samowolką współpracujących z nią miejscowych kierowców, z którymi umowy już zerwano.

Do otwarcia korytarza laczyńskiego namawiał prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa sekretarz stanu USA Antony Blinken. Stany Zjednoczone, podobnie jak Unia Europejska, aktywnie włączyły się w proces uregulowania trwającego od dekad konfliktu pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem.

Od miesięcy trwają negocjacje w sprawie zawarcia porozumienia, które kończyłoby spór i gwarantowałoby bezpieczeństwo ormiańskiej ludności Górskiego Karabachu. Pod koniec czerwca odbyło się już kolejne z rzędu spotkanie szefów dyplomacji obu państw. Tym razem o przyszłości regionu dyskutowano w amerykańskim Arlington. Kolejna runda rozmów odbędzie się już 15 lipca w Brukseli. Prezydent Alijew spotka się tam z armeńskim premierem Nikolem Paszynianem.

Czytaj więcej

Armenia jest gotowa uznać Górski Karabach za część Azerbejdżanu

Zajęta wojną z Ukrainą Rosja nie zaproponowała władzom w Baku i Erywaniu nic nowego od drugiej wojny w Górskim Karabachu.

– Rosja nie jest zainteresowana porozumieniem czy pokojem, tlący się konflikt zapewnia jej obecność w regionie – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Wojtasiewicz, analityk PISM.

Przypomina, że zawarte pomiędzy Rosją, Azerbejdżanem i Armenią porozumienia, na mocy których w Górskim Karabachu rozmieszczono rosyjskie siły pokojowe (chodzi o 2 tys. żołnierzy), kończą się w 2025 r. Azerbejdżan zawarł je jesienią 2020 r. po wygranej wojnie, odzyskaniu większości utraconych w latach 90. terenów i całkowitym okrążeniu Gorskiego Karabachu. Wiele wskazuje na to, że w Baku nie zamierzają przedłużać tej umowy.

– W 2025 r. Rosja powinna zostawić ten terytorium, takie były porozumienia, i wierzę, że Rosja będzie ich przestrzegała – oznajmił na marginesie szczytu NATO w Wilnie Recep Tayyip Erdogan, prezydent Turcji, głównego militarnego, gospodarczego i politycznego sojusznik Azerbejdżanu.

Zdradził tym samym nastroje władz w Baku, gdzie nikt oficjalnie tak jednoznacznie nie wypowiadał się na ten temat.

– Oznacza to tylko jedno. Azerbejdżan do 2025 r. chce rozwiązać kwestię Górskiego Karabachu. Zmusi Armenię do zawarcia traktatu pokojowego na swoich warunkach albo wróci do wariantu militarnego i wyprosi w 2025 r. stamtąd Rosjan. Erdogan, sojusznik Alijewa, będzie to popierał – uważa Wojtasiewicz.

W separatystycznej enklawie w czwartek doszło do protestu. Mieszkańcy domagali się, by miejscowe władze znalazły wyjście z tej sytuacji. Nie mają dużego pola do manewru.

Azerbejdżański przywódca wcześniej postawił ultimatum – ormiańska ludność Górskiego Karabachu ma przyjąć obywatelstwo azerbejdżańskie i może pozostać w regionie.

Wspierani od lat przez Armenię separatyści nie chcą zaś likwidować swojej „republiki”, nieuznawanej przez żadne państwo na świecie. I nie chcą zmieniać zdania, przynajmniej dopóki znajdują się tam rosyjscy żołnierze.

Korytarz laczyński, czyli jedyna droga, która łączy separatystyczny Górski Karabach z Armenią, znów został zablokowany przez azerbejdżańską armię.

W Erywaniu alarmują, że mieszkańcom regionu (ponad 120 tys. ludzi) grozi śmierć głodowa. Brakuje tam podstawowych towarów, żywności i leków. Miejscowe władze wprowadziły kartki na towary pierwszej potrzeby, które szybko się kończą i po które ustawiają się ogromne kolejki.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Iran po wypadku Ebrahima Raisiego. Śmierć prezydenta niewiele zmienia
Polityka
5 lat kadencji Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent w pułapce wojny
Polityka
Koreańczycy z Południa ćwiczą na siłowni w rytm piosenki o Kim Dzong Unie
Polityka
Donald Trump po raz pierwszy zbierał pieniądze skuteczniej od Joe Bidena
Polityka
Uchodźcy mają być wysyłani poza Unię. Konieczne „niestandardowe rozwiązania”?
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?