Korytarz laczyński, czyli jedyna droga, która łączy separatystyczny Górski Karabach z Armenią, znów został zablokowany przez azerbejdżańską armię.
W Erywaniu alarmują, że mieszkańcom regionu (ponad 120 tys. ludzi) grozi śmierć głodowa. Brakuje tam podstawowych towarów, żywności i leków. Miejscowe władze wprowadziły kartki na towary pierwszej potrzeby, które szybko się kończą i po które ustawiają się ogromne kolejki.
Czytaj więcej
Przywódca Azerbejdżanu sugeruje, że siłą może przywrócić kontrolę w separatystycznej ormiańskiej enklawie.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK) wywoził stamtąd do Armenii ciężko chorych, którzy utracili dostęp do leków. W środę nawet ten ruch został zatrzymany przez azerbejdżańską stronę. W Baku tłumaczą, że w ciężarówkach MKCK przemycano papierosy, paliwo i smartfony. W międzynarodowej organizacji humanitarnej wyjaśniają to samowolką współpracujących z nią miejscowych kierowców, z którymi umowy już zerwano.
Do otwarcia korytarza laczyńskiego namawiał prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa sekretarz stanu USA Antony Blinken. Stany Zjednoczone, podobnie jak Unia Europejska, aktywnie włączyły się w proces uregulowania trwającego od dekad konfliktu pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem.