Tajwan. Najważniejszy front Ameryki

W cieniu wojny w Ukrainie Joe Biden buduje międzykontynentalny sojusz krajów, które przyjdą na odsiecz Tajwanowi w razie chińskiej inwazji.

Publikacja: 06.06.2023 03:00

Tajwan. Najważniejszy front Ameryki

Foto: AFP

Francja nie przez przypadek nadała imię Marianny, uosobienia Republiki, misji okrętów podwodnych wyposażonych w głowice jądrowe, które patrolują Morze Południowochińskie. To sygnał, że choć chodzi o akwen odległy o kilkanaście tysięcy kilometrów od Paryża, ma on fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa kraju. Ale także dowód, że Emmanuel Macron docenia starania Joe Bidena, aby zbudować koalicję krajów, które stawiają opór chińskiemu imperializmowi, z udziałem Europy, a nie – jak to ogłosił w 2011 r. Barack Obama – dokonać prostego zwrotu (pivot) ze Starego Kontynentu ku Azji w polityce zagranicznej USA.

Wśród krajów europejskich udział w patrolowaniu akwenu, który Chiny chciałyby w pełni kontrolować, biorą także Brytyjczycy i Niemcy. Inne kraje może by i chciały pójść ich śladem, często jednak nie mają po temu odpowiednich jednostek.

W centrum strategii Białego Domu leży spodziewana inwazja na Tajwan. Za Obamy Ameryka nie dostarczała wyspie broni. To się zmieniło, gdy do władzy doszedł Donald Trump, jednak teraz wsparcie idzie pełną parą. Administracja Bidena uważa, że Tajwan musi być uzbrojony po zęby, zanim Xi Jinping uderzy, co może nastąpić w nadchodzących dwóch–trzech latach. Taki wniosek Waszyngton wyciągnął z wojny w Ukrainie, gdzie znacznie szybsze wsparcie ukraińskiej armii nie pozwoliłoby na tak znaczące zdobycze terytorialne Rosji. Jednak niezależnie od tego amerykański wywiad szacuje, że Pekin może zamiast bezpośredniego uderzenia na Tajwan zdecydować się na blokadę wyspy. Wtedy będzie już za późno na pomoc Tajwańczykom.

Czytaj więcej

Dominik Mierzejewski: Tęsknota za stabilizacją

Strategia Bidena opiera się także na budowie gęstej i zazębiającej się sieci aliansów w Azji Południowo-Wschodniej. – Współpraca jak na tak duże grono układa się bardzo dobrze – przyznaje dziennikowi „Financial Times” Ely Ratner, odpowiedzialny w Pentagonie za koordynację polityki bezpieczeństwa w tym regionie.

Najważniejszym elementem tej układanki jest Japonia. Japońska wyspa Yonagunie leży ledwie 100 km od Tajwanu. Mowa też o trzeciej potędze gospodarczej świata, która przekształca się w czołową potęgę wojskową. W grudniu zeszłego roku Tokio przyjęło nową strategię wojskową, która zakłada podwojenie (do ok. 120 mld dol. rocznie) wydatków na obronę w ciągu pięciu lat. Od 2027 roku miałyby one odpowiadać 2 proc. PKB. Kraj zachowuje konstytucję z 1947 roku, w której „na zawsze wyrzeka się wojny”. Jednak definicję „samoobrony” Japończycy zdecydowali się teraz poszerzyć o atak „uprzedzający”, który miałby dotyczyć Korei Północnej, ale przede wszystkim Chin. W tym celu nabyli 400 amerykańskich rakiet Tomahawk o zasięgu 1,3 tys. km.

To, co dzieje się dziś w Ukrainie, jutro może wydarzyć się w Azji Południowo-Wschodniej

Premier Japonii Fumio Kishida

Z ogromnym prawdopodobieństwem w razie inwazji na Tajwan Japończycy automatycznie zaangażują się w wojnę, w szczególności, jeśli tak zrobią Amerykanie. Upadek wyspy oznaczałby załamanie całego systemu sojuszy, jaki Stany Zjednoczone mają w Azji Południowo-Wschodniej. Jeśli Tajwan w decydującym momencie miałby pozostać sam, dlaczego podobny los miałby nie spotkać Japonii? Pozbawiona broni jądrowej zostałaby ona wystawiona na szantaż Chin.

– To, co dzieje się dziś w Ukrainie, jutro może wydarzyć się w Azji Południowo-Wschodniej – ostrzega premier Fumio Kishida.

Na radykalny zwrot zdecydowały się też Filipiny. Za prezydentury Rodrigo Duterte kraj flirtował z Chinami, jednak jego następca, Ferdinand Marcos Jr., postawił na bliski sojusz z USA. Waszyngton podpisał porozumienie o otwarciu czterech nowych baz, z których trzy znajdują się na wyspie Luzon, strategicznie położonej względem Tajwanu. Amerykanie rozbudowują bazę w Clark koło Manili, niegdyś największe centrum sił amerykańskich za granicą.

Czytaj więcej

Senator USA w Kijowie: Nie możemy wycofać się z pomocy dla Ukrainy. Chiny patrzą

Amerykanie dali się zaskoczyć porozumieniem o współpracy wojskowej, jakie Chiny zawarły z Wyspami Salomona. To nauczyło Biały Dom zwracać uwagę na malutkie wyspiarskie państwa, które często zajmują strategiczne miejsce na Pacyfiku. Od tego czasu administracja Bidena zawarła więc umowy z Mikronezją i Palau. W przyszłości mają do nich dołączyć kolejne.

Ważnym elementem antychińskiej koalicji jest też ogromna Australia. Przełomem było zawarcie porozumienia AUKUS (z udziałem Brytyjczyków) i kontrakt na przekazanie Canberze okrętów podwodnych o napędzie atomowym, sprzętu, którego Amerykanie do tej pory nie chcieli dzielić nawet z bliskimi aliantami. Australia jest też częścią porozumienia Quad. Należą do niego USA, Japonia i Indie.

Niezależnie od tego Waszyngton wiążą umowy dwustronne w Azji Południowo-Wschodniej, w szczególności z Koreą Południową. Seul jest kluczowym graczem w koalicji antychińskiej, jednak czy w chwili próby przyjdzie z odsieczą Tajwanowi, jest o wiele mniej pewne, niż gdy idzie o Japonię. USA chcą więc, aby wszystkie te porozumienie połączyć we wspólny system planowania i dowództwa wojskowego na wzór NATO. Czy jednak uczestnicy takiego porozumienia udzielą sobie gwarancji bezpieczeństwa na wzór art. 5 traktatu atlantyckiego, nie wiadomo.

Polityka
Ugoda z Donaldem Trumpem. Amerykańska telewizja musi zapłacić miliony dolarów
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Micheil Kawelaszwili nowym prezydentem Gruzji. Był jedynym kandydatem
Polityka
Jednak „faszyści” mogą współrządzić Litwą. Świt Niemna ma trzech ministrów
Polityka
Korea Południowa: Parlament za impeachmentem prezydenta
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Zespół Trumpa rozmawiał z Białym Domem i Ukrainą? Tematem zakończenie wojny