16 tygodni, 16 województw – to plan Koalicji Obywatelskiej na kampanię wyborczą aż do wakacji. Pierwsze wyjazdowe posiedzenie klubu i seria spotkań w powiatach w tym tygodniu odbyła się w województwie łódzkim. Kolejne ma odbyć się po przyszłotygodniowym posiedzeniu Sejmu w Wielkopolsce. Spotkania w każdym województwie obejmują wszystkich parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej. A to zmusza większość z nich do znacznej modyfikacji swoich planów i przygotowania logistycznego, bo obecność na wyjazdowych posiedzeniach klubów i na spotkaniach w powiatach jest uważnie obserwowana przez władze partii.
Osobną kwestią jest powołanie sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Z naszych rozmów wynika, że w samej partii ściera się w tej sprawie kilka koncepcji. Ale najpewniej – jeśli szef sztabu w klasycznym sensie tego słowa w ogóle zostanie powołany – to będzie nim osoba, która nie jest politykiem na pierwszej linii. W 2019 szefem sztabu był Krzysztof Brejza, pierwszoliniowy polityk PO, kandydat na senatora. Ten model nie zostanie najpewniej powtórzony.
Bo i zmieniła się sytuacja. W 2023 roku pozycja Donalda Tuska jako szefa PO jest dużo silniejsza niż w poprzedniej kampanii pozycja Grzegorza Schetyny, przez co w praktyce wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące kampanii, zarówno taktyczne, strategiczne, jak i programowe, będzie podejmował sam Donald Tusk i jego otoczenie. A „sztab techniczny” będą tworzyli ludzie do konkretnych zadań, jak przygotowanie logistyki czy media społecznościowe. Powołanie technicznego szefa sztabu będzie miało jeszcze jedną konsekwencję – nikt nie zbuduje się politycznie na tej pozycji.
Czytaj więcej
Aż troje byłych posłów partii Andrzeja Leppera dostało nominacje do ustawowo umocowanej rady.
Ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. W ubiegłym roku politycy PO wysokiego szczebla mówili „Rzeczpospolitej”, że wyznaczenie przez KO sztabu automatycznie byłoby sygnałem dla innych partii, że nie ma już mowy o zbudowaniu jednej listy opozycji. Ale teraz, w chwili gdy coraz wyraźniejszy jest sojusz Szymona Hołowni z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, ta postawa władz PO nie ma już tak istotnego znaczenia. – Lewica, a z drugiej strony przewodniczący Hołownia, prezes Kosiniak-Kamysz zdecydowali o tym, że ich partie będą startowały osobno, nie na jednej liście do Sejmu. Szanuję ich wybór – przyznał niedawno sam Donald Tusk.