Miliony euro z budżetu dla Alternatywy dla Niemiec. W tle Erika Steinbach

Skrajnie prawicowa partia AfD ma szanse zostać dofinansowana przez państwo. W grę wchodzi nawet 70 mln euro rocznie.

Publikacja: 23.02.2023 03:00

Współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla (na zdjęciu) domaga się naprawy obu nitek gazociągu Nord Stre

Współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla (na zdjęciu) domaga się naprawy obu nitek gazociągu Nord Stream i zapewnienia dostaw rosyjskiego gazu.

Foto: EPA/FILIP SINGER

Takie pieniądze mogą zostać przeznaczone na działalność Fundacji Desideriusa Erasmusa, założonej przez AfD. To potężna kwota, jeżeli porównać ją z funduszami należnymi tej partii z racji uzyskanego poparcia w wyborach – w 2021 roku było to 11 mln euro.

AfD nie otrzymywała jednak pieniędzy na prowadzenie fundacji. Złożyła więc skargę w Federalnym Trybunale Konstytucyjnym, który orzekł w środę, że wykluczenie Fundacji Desideriusa Erasmusa z systemu finansowania budżetowego jest naruszeniem równych szans w działalności partii politycznych. Zdaniem Trybunału Bundestag powinien uchwalić przejrzyste zasady przyznawania środków fundacjom poszczególnych ugrupowań.

14 proc.

poparcia ma obecnie AfD

To wzrost o 4 punkty w porównaniu z ubiegłorocznymi wyborami do Bundestagu

Rzecz w tym, że Bundestag przeznacza rocznie na działalność takich fundacji ponad 600 mln euro. Dwa lata temu fundacja CDU im. Konrada Adenauera otrzymała 189 mln euro, a Fundacja Friedricha Eberta związana z SPD – 169 mln. Po kilkadziesiąt milionów dostały fundacje Zielonych, FDP i postkomunistycznego ugrupowania Die Linke. Przydzielanie tych środków odbywa się na podstawie porozumienia ugrupowań zasiadających w Bundestagu. Ma w nim swą reprezentację także AfD, ale jest izolowana i podlega ostracyzmowi.

W roku ubiegłym Bundestag wprowadził zapis, zgodnie z którym dotacje mogą być przyznawane tylko tym fundacjom, których statut i działalność są zgodne z niemieckim porządkiem konstytucyjnym. Wyklucza to AfD z uwagi na liczne wypowiedzi polityków tego ugrupowania nawołujące do rewizji niemieckiej odpowiedzialności historycznej czy działania natury rasistowskiej w odniesieniu do uchodźców i imigrantów napływających do Niemiec. W dodatku na czele Fundacji Desideriusa Erasmusa stoi Erika Steinbach, była członkini CDU i szefowa Związku Wypędzonych, znana z radykalnych wypowiedzi pod adresem Polski.

Kilka lat temu do działalności tej fundacji zgłosiła zastrzeżenia grupa niemieckich historyków. W liście do MSW zwrócili uwagę na publiczne, rewizjonistyczne wypowiedzi liderów AfD przywoływane przez niemieckie media. Przypomnieli także o wizycie członków AfD w byłym obozie nazistowskim w Sachsenhausen. Delegacja ta pochodziła z okręgu wyborczego Alice Weidel, obecnie współprzewodniczącej partii. Jej członkowie podawali w wątpliwość istnienie komór gazowych, bagatelizowali zbrodnie nazizmu.

– Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest dobrym znakiem nie tylko dla AfD, ale i dla niemieckiej demokracji. Nie chodzi bynajmniej o to, że AfD może liczyć na dodatkowe środki, ale że powstaną jasne zasady ich przedzielania. Obecny system tego nie zapewnia – tłumaczy „Rzeczpospolitej” prof. Werner Patzelt, ekspert w sprawach AfD, w przeszłości członek prawicowego skrzydła CDU.

Czytaj więcej

Markus Meckel: Naiwność wobec Rosji trzyma się mocno

Przeciwnicy Alternatywy przypominają, że partia znajduje się pod obserwacją niemieckiego kontrwywiadu jako ugrupowanie prawicowej ekstremy. Oznacza to, że państwo nie ma moralnego prawa wspomagać finansowo tego rodzaju organizacji.

Członkowie ugrupowania nie kryją od dawna zauroczenia działaniami putinowskiej Rosji. Są przeciwni dostawom broni do Ukrainy i jednocześnie przeciwko sankcjom wobec Rosji. „Nasz kraj przede wszystkim” – głosi AfD, której współprzewodniczący Tino Chrupalla domaga się naprawy obu nitek gazociągu Nord Stream i zapewnienia dostaw rosyjskiego gazu. Dwa lata temu był w Moskwie na obiedzie u szefa rosyjskiego MSZ Sergieja Ławrowa.

AfD ma ok. 14 proc. poparcia, co oznacza wzrost o 4 punkty w porównaniu z ubiegłorocznymi wyborami do Bundestagu. W niektórych landach, jak np. w Kraju Saary, wzrost ten sięga 8 proc., a w Nadrenii Palatynacie – 6 proc.

Takie pieniądze mogą zostać przeznaczone na działalność Fundacji Desideriusa Erasmusa, założonej przez AfD. To potężna kwota, jeżeli porównać ją z funduszami należnymi tej partii z racji uzyskanego poparcia w wyborach – w 2021 roku było to 11 mln euro.

AfD nie otrzymywała jednak pieniędzy na prowadzenie fundacji. Złożyła więc skargę w Federalnym Trybunale Konstytucyjnym, który orzekł w środę, że wykluczenie Fundacji Desideriusa Erasmusa z systemu finansowania budżetowego jest naruszeniem równych szans w działalności partii politycznych. Zdaniem Trybunału Bundestag powinien uchwalić przejrzyste zasady przyznawania środków fundacjom poszczególnych ugrupowań.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż instytutu Pew. Demokraci kochają NATO, Republikanie znacznie mniej
Polityka
Zmiana premiera w Rosji bez zmiany premiera
Polityka
Wybory na Litwie. Nausėda szykuje się do drugiej kadencji
Polityka
Dylemat Beniamina Netanjahu. Joe Biden wyznacza granicę solidarności z Izraelem
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Relacje Moskwy z Erywaniem od dawna nie były tak złe. Odważna gra Armenii