Konfliktów coraz mniej
Masakra w Gudżaracie odbiła się głośnym echem w całych Indiach, liczących obecnie niemal 1,4 mld mieszkańców. Napięcia pomiędzy większością hinduską i liczącą 180 milionów mieszkańców społecznością muzułmańską wybuchają raz po raz, przywodząc na myśl niezwykle krwawe wydarzenia z czasów podziału Indii brytyjskich i powstania Pakistanu. Wtedy liczba ofiar starć muzułmańsko-hinduskich przekroczyła milion osób i pamięć o tych wydarzeniach jest w Indiach do tej pory żywa. Od chwili swego powstania Pakistan stał się największym wrogiem kraju.
Jednak od wydarzeń w Gudżaracie nie było już w Indiach zamieszek na wielką skalę. W sumie krwawych konfliktów jest coraz mniej. Umiejscawianie w chwili obecnej premiera Modiego w kontekście konfliktu muzułmańsko-hinduskiego przyjęto w Delhi jako afront i prowokację. Tym bardziej że Narendra Modi został już kilka lat temu zwolniony z wszelkiej odpowiedzialności za zamieszki w Gudżaracie przez Sąd Najwyższy. Zdaniem indyjskiego MSZ dokument BBC jest materiałem propagandowym odzwierciedlającym kolonialny sposób myślenia w Londynie. Dokument skrytykowało także kilkuset indyjskich sędziów i znanych osobistości, uznając, że jego celem jest wskrzeszenie napięć hindusko-muzułmańskich.
– Ciężko zrozumieć, dlaczego BBC sięga po tego rodzaju materiały w chwili, gdy sprawa Gudżaratu jest definitywnie zamknięta. Trudno przypuszczać, że jest to swego rodzaju ingerencja w kampanię wyborczą, która jeszcze się nie rozpoczęła i tego rodzaju rzeczy nie są w stanie zmienić obecnego układu sił politycznych – mówi „Rzeczpospolitej” Pranay Sharma z anglojęzycznego magazynu „Outlook”.
Wybory parlamentarne odbędą się wiosną przyszłego roku. Sądząc po sondażach, przewaga BJP nad głównym przeciwnikiem – Indyjskim Kongresem Narodowym (INC), jest duża. W dodatku premier Modi cieszy się obecnie 60-proc. poparciem, dwa razy większym niż Rahul Gandhi, wnuk zamordowanej premier Indiry Gandhi. Rahul jest obecnie jednym z czołowych polityków Kongresu.
Ojciec nowych Indii
W okresie poprzedzającym pierwszą elekcję w 2014 roku Modi unikał hinduskiego nacjonalizmu swojej partii, przedstawiając się jako reformator gospodarczy i biegły administrator. Podobnie było pięć lat później. Uporał się z epidemią Covid-19 i zdołał opanować wielkie protesty rolnicze. Unika krytycznych pytań, co przychodzi mu z łatwością, gdyż nie uczestniczył w ani jednej konferencji prasowej. Lubi być przedstawiany jako skromny sprzedawca herbaty na stacji kolejowej, pochodzący z biednej rodziny, który zawdzięcza karierę własnej pracy i wytrwałości. Po objęciu urzędu wizerunek Modiego uzupełniono o obraz niestrudzonego i bezinteresownego przywódcy, który pracuje 18 godzin dziennie i nie wziął ani jednego dnia urlopu od dwu dekad. Premier nie sprzeciwia się, gdy jego zwolennicy nazywają go „ojcem nowych Indii”, porównując z Mahatmą Gandhim, niekwestionowanym ojcem narodu.
Zapowiada, że w najbliższym ćwierćwieczu Indie staną się krajem rozwiniętym gospodarczo. Także dzięki zwiększeniu współpracy z Zachodem, czemu sprzyja rozluźnienie więzi politycznych z Rosją jako konsekwencja wojny w Ukrainie. Indie nie mogą już liczyć na dostawy rosyjskiej broni i szukają innych partnerów. Rosja stawia obecnie na Chiny będące największym rywalem Indii, co zwiększa dystans z Delhi do Moskwy.