Kevin McCarthy, 57-letni deputowany z Kalifornii, przynajmniej od 2019 roku szykował się na objęcie trzeciej, po prezydencie i wiceprezydent, funkcji w państwie. W tym czasie kierował republikańską mniejszością w izbie niższej Kongresu, konstruował sieć sojuszników i kierował kampanią w wyborach uzupełniających do parlamentu w listopadzie. Jednak gdy we wtorek po raz pierwszy przedstawił swoją kandydaturę na spikera, wystarczającego poparcia nie zdobył, bo 15 republikanów głosowało przeciw niemu.
Przy drugim podejściu liczba buntowników wzrosła do 19, a w kolejnym – do 20. Na tym etapie McCarthy odłożył głosowanie do środowego popołudnia czasu amerykańskiego. Ale głosów zabrakło mu także przy trzech kolejnych próbach. Nawet gdyby udało mu się zdobyć odpowiednią liczbę głosów, byłby spikerem słabym, podatnym na szantaż swoich przeciwników wewnątrz Partii Republikańskiej.
Jak ma wyglądać partia
To nie wróży dobrze szansom republikanów na odbicie Białego Domu za dwa lata. Jednym z zarzutów formułowanych wobec McCarthy’ego była słaba kampanii wyborcza w listopadzie. Zamiast „republikańskiej fali” udało mu się uzyskać tylko niewielką przewagę w Izbie Reprezentantów: republikanie mają teraz w niej 222 deputowanych przy większości wynoszącej 218 głosów. Jeszcze gorzej jest w Senacie, gdzie demokraci (z trzema senatorami niezależnymi) zachowali większość głosów w 100-osobowym zgromadzeniu.
Czytaj więcej
Francja i Niemcy chcą wykorzystać straszak amerykańskiego protekcjonizmu do subsydiowania swoich firm.
Jednak sednem ataków na McCarthy’ego przez deputowanych ultrakonserwatywnej „grupy wolności” jest zarzut, że nie jest on lojalny wobec Donalda Trumpa. Po 6 stycznia 2021 r., kiedy odchodzący prezydent nie chciał uznać przegranej i reżyserował atak swoich zwolenników na Kongres, deputowany z Kalifornii powiedział, że miliarder jest „skończony”. Potem co prawda starał się do Trumpa przymilać, pokazywał się obok niego cały w pląsach. Ale przed listopadowymi wyborami obaj politycy w wielu okręgach popierali różnych kandydatów.