Władysław Kosiniak-Kamysz: Rząd oszukał tych, którzy z węgla przeszli na gaz

Mamy plan, mamy pomysł, jak wyprowadzić Polskę z tego kryzysu. Jeśli będziemy rządzić, to z dnia na dzień będą uruchomione środki europejskie, uwolniona zostanie energetyka odnawialna, zapewnimy też poważne traktowanie Polaków i poważne przedstawienie, na czym stoimy – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.

Publikacja: 22.07.2022 03:00

Władysław Kosiniak-Kamysz: Rząd oszukał tych, którzy z węgla przeszli na gaz

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

O czym świadczy dymisja ministra Piotra Naimskiego?

Ja tą dymisją nie żyję. Ja żyję problemami moich wyborców: tym, że ekogroszek jest po 3 tys. zł, nie ma dopłat do oleju opałowego, do peletu. Żyję tym, co zrobią producenci ogórków, pomidorów, jak szklarnie trzeba ogrzać dziesięcioma tonami węgla, a nawet jednej nie można kupić; co z tymi, którzy mieszkają we wspólnotach mieszkaniowych i nie mają pieca u siebie w domu, tylko mają ogrzewanie węglem z pieca z osiedlowej ciepłowni. To są dla mnie najważniejsze tematy. A pan minister Naimski nie zrobił jednej rzeczy, którą powinien zrobić – modernizacji sieci elektroenergetycznych. Mielibyśmy zupełnie inne przyłączenie fotowoltaiki – nie 700 tysięcy, tylko miliony instalacji, gdyby nie zablokowali OZE.

Czytaj więcej

Odejście Naimskiego może opóźnić wybór partnera do budowy elektrowni jądrowej

Jak Koalicja Polska postrzega pomysł dopłat do węgla?

To nie rozwiązuje problemu, dlatego zgłaszamy poprawki. Po pierwsze, trzeba odblokować zieloną energię – uwolnić wiatraki, uwolnić fotowoltaikę, dać szansę na budowę biogazowni. Po drugie, dopłaty powinny objąć wszystkie źródła ciepła i wszystkie substancje, bo rząd oszukał tych, którzy wymienili stare piece węglowe na nowe, gazowe. I co? Zostawia ich dzisiaj samych, choć gaz też drożeje. To jawna dyskryminacja i niesprawiedliwość, szczególnie wobec tych, którzy zainwestowali swoje pieniądze.

Wszyscy powinni dostawać dopłaty do źródeł ciepła, niezależnie od tego, w jakiej są sytuacji materialnej?

Ja bym wprowadził kryterium dochodowe. Jeśli ktoś zarabia dużo i jest bezpieczny przed zimą, to nie potrzebuje tego wsparcia.

Czytaj więcej

Dymisja Piotra Naimskiego ma wyciszyć spory w PiS

Mamy konkretny plan na rządzenie. Mamy krok A, czyli pomoc tym, którzy dzisiaj jej potrzebują. I krok B – niezależność energetyczna. 50 proc. energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Zupełne uwolnienie wiatraków na lądzie. Decyzja rady gminy, a nie parlamentu, gdzie wiatrak może stać. Biogazownie, które mogą wytwarzać 10 mld metrów sześciennych gazu, czyli tyle, ile kupowaliśmy z Rosji. Pierścienie energetyczne na poziomie powiatu czy gminy. Przekazanie sieci elektroenergetycznych. Modernizacja ich przez samorządy za pieniądze z KPO. My jesteśmy gotowi. Mamy plan, mamy pomysł. Dyletanci do oślej ławki, czas na profesjonalistów, a nie populistów.

Opozycja nie powinna wyjść z ofensywą, proponując konstruktywne wotum nieufności i przedstawiając kandydata na premiera technicznego?

Niczego nie należy wykluczać. Dla tego rządu jesień to będzie bardzo trudny czas, a wszystko może się skończyć zupełną zmianą układu sił w parlamencie. Chociaż tu im mniej słów, a więcej działań, tym lepiej.

My jesteśmy gotowi. Mamy plan, mamy pomysł, jak wyprowadzić Polskę z tego kryzysu. Jeśli będziemy rządzić, to z dnia na dzień będą uruchomione środki europejskie, uwolniona zostanie energetyka odnawialna, zapewnimy też poważne traktowanie Polaków i poważne przedstawienie, na czym stoimy.

Czyli jeśli ta polityczna sytuacja PiS się jeszcze bardziej pogorszy, to jesienią można spodziewać się ze strony opozycji jakiegoś bardziej ofensywnego ruchu?

Czara goryczy się przelała. Wieje wiatr zmian i partie demokratyczne muszą go złapać w żagle. Ale nie stanie się to bez programu, niezależnie od tego, czy wybory będą za rok, czy będzie wcześniejszy upadek rządu. Program, program i jeszcze raz program. My taki program mamy.

Przedstawiamy swoje projekty ustaw, żeby temu rządowi dać wskazówki, bo przecież niezależnie, kto rządzi, to konsekwencje ponoszą obywatele. Choćby kwestia zboża z Ukrainy i nasza ustawa o ochronie polskiego rolnictwa. Bo jak nas zaleje ukraińskie zboże, to upadną polskie gospodarstwa, będzie głód w Afryce i migracja ludności do Europy. Gdzie jest komisarz Janusz Wojciechowski? Czy widział pan jakieś jego działania w sprawie zboża z Ukrainy? Czy wytyczył korytarze?

Wydaje się, że rząd teraz się skupia na innym kryzysie, energetycznym.

Ale przed granicą z Polską stoi 14 tys. wagonów ze zbożem. Jakbyśmy ustawili je jeden za drugim, to byłby łańcuch długi na 250 kilometrów. Jeżeli rządzący tego nie widzą lub o tym nie wiedzą, to znaczy, że państwo jest pozbawione jakiegokolwiek gospodarza w jakimkolwiek obszarze. Zresztą w sprawie energetyki też czas na działanie przespali.

Rozmawialiśmy kilka tygodni temu o wspólnym pakiecie ustaw, który miał być dla opozycji punktem wyjścia do zmiany po ewentualnym przejęciu władzy. Czy coś w praktyce się dzieje wokół tego tematu?

Jest kilka obszarów, w których już mamy porozumienie. To sprawa przywracania praworządności, postawienia na samorządy, kontrola wyborów i odnowienie paktu senackiego. Zupełne uwolnienie odnawialnej energii też jest do zaakceptowania przez wszystkie siły polityczne. Taki pakiet antykryzysowy, wychodzący naprzeciw oczekiwaniom odbiorców energii, jest dzisiaj bardzo potrzebny. To może być kolejny punkt porozumienia.

Czytaj więcej

Samorządowcy z planem na wybory. Co zrobi ruch Tak! Dla Polski?

Do jesieni w ramach paktu senackiego ustalone zostanie 100 nazwisk do jednomandatowych okręgów?

Ta lista powinna być gotowa na początku przyszłego roku. Podstawę mamy, powinni ją stanowić dzisiejsi senatorowie.

Na ile kwestie pracy mogą być punktem wspólnym? W waszych rozmowach z przedsiębiorcami pojawił się temat skrócenia czasu pracy?

Na kongresie przyjęliśmy taką zasadę, że o propozycjach innych formacji demokratycznych mówimy raczej dobrze. Możemy toczyć polemikę merytoryczną. W polemikę polityczną nie będę wchodził. Rozumiem, że to jest to zbliżenie PO z Lewicą. Podwyżki dla urzędników, czterodniowy tydzień pracy to są postulaty Lewicy, które Platforma przejmuje, czyli to zbliżenie następuje dość wyraźnie. Kibicuję temu zbliżeniu, bo uważam, że ono jest po prostu naturalne. Tak zdecydowali też wyborcy, więc liderzy idą za ich decyzją.

Natomiast jako były minister pracy uważam, że dzisiaj Polacy bardziej chcą zarobków, które gwarantują dobre i normalne życie, bezpieczeństwo na zimę, godne funkcjonowanie rodziny, możliwość wyjazdu na urlop. Jeżeli doszłoby do skrócenia tygodnia pracy, ale za tym poszło też obniżenie pensji o 20 proc., bo niektórzy tak to interpretują, to chyba niewielu by z tego chciało skorzystać.

A jest jakaś integracja albo zbliżenie po tej stronie centrowej?

My będziemy w bloku centrowo-prawicowym i też jest obok nas formacja Szymona Hołowni, która w tych sprawach, które tutaj poruszaliśmy – zielonej energii, ale też rynku pracy – ma podobne zdanie. Podobnie, jak przy PO oraz Lewicy następuje zbliżenie w sposób naturalny, bez deklaracji, tak i u nas następuje.

Polityka
Wizyta Dudy w USA. Czy prezydent spotka się ze "swoim przyjacielem" Donaldem Trumpem?
Polityka
Obrona powietrzna Polski. Co z systemami Pilica, Narew, Wisła? Deklaracja Tuska
Polityka
Bloomberg: Duda spotka się z Trumpem. Tusk mówi o "prorosyjskości" Trumpa
Polityka
Wiadomo już, ile było „ofiar” Pegasusa. Adam Bodnar ujawnił statystyki
Polityka
Podstawa programowa w szkołach. Barbara Nowacka zapowiada odchudzenie o 20 proc.