Zapytany przez Monikę Olejnik, dlaczego takie zarzuty sformułował na mównicy sejmowej Mariusz Kamiński, Bondaryk odpowiedział: - Pewnie czegoś nie doczytał. To mu się zdarza.
– Zajmowaliśmy się rozpoznawaniem środowisk ekstremistycznych, nazistowskich, związanych z zagrożeniami terrorystycznymi. Ekstremiści biorą udział w zgromadzeniach publicznych – mówił były szef ABW.
- Nie umieszczaliśmy żadnych agentów w tych środowiskach – podkreślił generał Bondaryk. Wprost też zaprzeczył informacjom o śledzeniu księdza Małkowskiego. – Stanowczo temu zaprzeczam. Nie był w ogóle inwigilowany, w żaden sposób – stwierdził. Czytaj więcej na temat inwigilacji za czasów poprzedniej władzy
Wyjaśnił, że ABW nie interesowały marsze w obronie życia, natomiast w marszach upamiętniających żołnierzy wyklętych i Narodowe Siły Zbrojne brali udział osoby „znane nam z ekstremistycznych zachowań wcześniej”. - Związani ze środowiskami nazistowskimi czy bardzo dziś popularnymi środowiskami ONR-owskimi – wyjaśnił.
Zaprzeczył również informacji, że ABW inwigilowało środowisko obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu. - Ksiądz Małkowski nie był inwigilowany. Obrońcy krzyża nie byli inwigilowani. Zostali rozpoznani - kim są. I tyle. Jeśli mamy osoby, występujące wokół obiektów rządowych, państwowych, policja, straż miejska czy BOR muszą wiedzieć, kto to jest - tłumaczył. - Czy stanowią zagrożenie, czy są to osoby demonstrujące polityczne przekonania, osoby niezrównoważone psychicznie (...). Jak pamiętamy, pod krzyżem dochodziło do różnych zdarzeń, także do zachowań eksternistycznych. Przykład: obrzucenie pamiątkowej tablicy fekaliami.