Reklama

Bondaryk zaprzecza inwigilacji obrońców krzyża i ks. Małkowskiego

Krzysztof Bondaryk zaprzeczył, aby ABW pod jego kierownictwem inwigilowała środowiska polityczne prawicy. - Nie było żadnych elementów inwigilacyjnych nakierowanych na rozpracowanie poszczególnych działaczy opozycji, księży lub środowisk politycznych – oświadczył w Radiu Zet.

Aktualizacja: 19.05.2016 16:16 Publikacja: 19.05.2016 13:58

Były szef ABW Krzysztof Bondaryk

Były szef ABW Krzysztof Bondaryk

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Zapytany przez Monikę Olejnik, dlaczego takie zarzuty sformułował na mównicy sejmowej Mariusz Kamiński, Bondaryk odpowiedział: - Pewnie czegoś nie doczytał. To mu się zdarza.

– Zajmowaliśmy się rozpoznawaniem środowisk ekstremistycznych, nazistowskich, związanych z zagrożeniami terrorystycznymi. Ekstremiści biorą udział w zgromadzeniach publicznych – mówił były szef ABW.

- Nie umieszczaliśmy żadnych agentów w tych środowiskach – podkreślił generał Bondaryk. Wprost też zaprzeczył informacjom o śledzeniu księdza Małkowskiego. – Stanowczo temu zaprzeczam. Nie był w ogóle inwigilowany, w żaden sposób – stwierdził. Czytaj więcej na temat inwigilacji za czasów poprzedniej władzy

Wyjaśnił, że ABW nie interesowały marsze w obronie życia, natomiast w marszach upamiętniających żołnierzy wyklętych i Narodowe Siły Zbrojne brali udział osoby „znane nam z ekstremistycznych zachowań wcześniej”. - Związani ze środowiskami nazistowskimi czy bardzo dziś popularnymi środowiskami ONR-owskimi – wyjaśnił.

Zaprzeczył również informacji, że ABW inwigilowało środowisko obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu. - Ksiądz Małkowski nie był inwigilowany. Obrońcy krzyża nie byli inwigilowani. Zostali rozpoznani - kim są. I tyle. Jeśli mamy osoby, występujące wokół obiektów rządowych, państwowych, policja, straż miejska czy BOR muszą wiedzieć, kto to jest - tłumaczył. - Czy stanowią zagrożenie, czy są to osoby demonstrujące polityczne przekonania, osoby niezrównoważone psychicznie (...). Jak pamiętamy, pod krzyżem dochodziło do różnych zdarzeń, także do zachowań eksternistycznych. Przykład: obrzucenie pamiątkowej tablicy fekaliami.

Reklama
Reklama

Prowadząca program dopytywała, na czym polegało rozpoznanie. Były szef ABW powiedział, że agencja miała listę osób, z imienia i nazwiska. Więcej informacji na ich temat nie zbierano. – Oni zostali rozpoznani. Kim są, tyle. Z imienia i nazwiska - podkreślił.

Olejnik zapytała, czy nie będzie zatem dziwić, jeśli będzie prowadzone rozpoznanie uczestników marszów KOD.

- To nie tylko nie dziwi, ale też wcale nie niepokoi - powiedział Bondaryk.

Więcej na stronie Radia Zet

W ubiegłym tygodniu PiS przedstawił audyt z ośmiu lat rządów PO-PSL. Według Mariusza Kamińskiego ABW miała „ponadstandardowo" interesować się środowiskiem obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu, blogerów Salonu24 i członków Strzelca, a czynności w tym zakresie osobiście zlecał i nadzorował ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk. Miał on sam wskazywać „prowokatorów" spod krzyża, których trzeba inwigilować. Więcej na ten temat

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowe partie chcą mieć posłów w Sejmie. Joanna Senyszyn i Wadim Tyszkiewicz wchodzą do gry
Polityka
Donald Trump: Putin mnie zawiódł. Naprawdę mnie zawiódł
Polityka
„Rzecz w tym": Polska gospodarka po złotym wieku – czekają nas naprawdę trudne czasy
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz w Kijowie. Polska i Ukraina podpisały „trzy ważne porozumienia”
Reklama
Reklama