Jeszcze w czwartek rano Boris Johnson zapewniał, że nie porzuci stanowiska premiera. Przeciwnie: miał zamiar przedstawić nowy program cięcia podatków, aby nieco złagodzić nadchodzącą recesję. Jednak to okazało się niemożliwe. Nie tylko liczba ministrów, którzy odmówili z nim współpracy, była tak duża, że nie dało się już skompletować wakatów (np. James Cleverly został trzecim ministrem edukacji w ciągu trzech dni), ale nastroje wśród deputowanych torysów zapowiadały, że jeśli Johnson nie ustąpi teraz, to w przyszłym tygodniu zostanie odsunięty w o wiele bardziej upokarzający sposób: poprzez głosowanie.
Ale mimo to premier najwyraźniej nie pogodził się z porażką. W krótkim przemówieniu podkreślił, że został „zmuszony" do odejścia w środku pełnienia niezwykle ważnej misji.
Czytaj więcej
Boris Johnson nie tylko nie trzymał się żadnych zasad, ale nie miał też żadnej wizji dla kraju. Podobnego połączenia takich cech u szefa rządu nie mieliśmy - uważa prof. Jonathan Portes, znany politolog z King’s College.
- Wolą Partii Konserwatywnej wyraźnie jest, aby pojawił się nowy lider formacji, a zatem i nowy premier. Zgodziłem się z sir Grahamem Bradym, liderem naszych szeregowych deputowanych (członków Izby Gmin, którzy nie należą do rządu - red.), że proces wyłonienia tego nowego lidera powinien rozpocząć się teraz - oświadczył Johnson o godz. 13:30 przed swą siedzibą przy Downing Street. Dodał, że harmonogram niezbędnych kroków zostanie podany do wiadomości w przyszłym tygodniu. Zapowiedział też, że o ile od razu rezygnuje z kierowania Partią Konserwatywną, to szefem rządu pozostanie aż do wyznaczenia przez torysów jego następcy. To zaś będzie trwało przynajmniej do września.
Premier podziękował za zaufanie wyborcom, którzy głosowali na konserwatystów w ostatnich wyborach. - Powodem, dla którego w ciągu ostatnich kilku dni tak ciężko walczyłem o kontynuowanie (wypełniania - red.) tego mandatu osobiście było nie tylko to, że chciałem to zrobić, ale dlatego, że czułem, iż to moja praca, moja powinność, moje zobowiązanie wobec was, by kontynuować spełnianie naszych obietnic z 2019 roku - mówił Johnson.