Rząd miał zbierać dane o ciężarnych. Co się stało z "rejestrem ciąż"?

Rząd zapowiadał, że dla rzekomego dobra ciężarnych będzie gromadzić dane na ich temat. Pomysł spotkał się z ostrą krytyką, a jego realizacja mocno się oddala.

Publikacja: 18.04.2022 21:00

Kobieta w ciąży

Kobieta w ciąży

Foto: Adobe Stock

Obecnie w elektronicznym Systemie Informacji Medycznej (SIM) zbierany jest szereg danych dotyczących udzielonych świadczeń medycznych. Miałyby zacząć trafiać też do niego informacje o implantach, alergiach, grupach krwi oraz ciążach. Przewiduje to projekt rozporządzenia, który w listopadzie nagłośnił senator KO Krzysztof Brejza, nadając mu nazwę „rejestru ciąż”.

Pomysł wzbudził ogromne kontrowersje. Jego krytycy obawiali się, że rejestr może posłużyć do sprawdzania, które kobiety poddały się niemal nielegalnej obecnie aborcji. Ministerstwo Zdrowia odpowiadało, że informacja o ciąży ma wielkie znaczenie, gdy np. trzeba ratować zdrowie kobiety w sytuacji nagłej.

Czytaj więcej

Nie chcą rejestru ciąż

Przekonywało, że przyjęcie projektu jest konieczne. Mimo to prace nad nim utknęły.

Tak wynika z wpisów w oficjalnym Rządowym Procesie Legislacyjnym (RCL). Najnowsze noszą daty z 8 listopada, czyli sprzed niemal pół roku, gdy projekt był kierowany do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych. Jakie stanowiska wpłynęły do Ministerstwa Zdrowia, tego z RCL już się nie dowiemy. To o tyle sugestywne, że resort jeszcze pod koniec 2021 r. przygotował tabelę z zestawieniem uwag. W trybie dostępu do informacji publicznej uzyskała ją fundacja Panoptykon, którą ministerstwo poinformowało, że obecnie analizuje uwagi i pracuje nad raportem z konsultacji, który zostanie udostępniony w RCL.

Czy fakt, że jeszcze to nie nastąpiło, oznacza, że projekt trafił do kosza? Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że nie. „Nie planujemy rezygnować z rozwiązań przyjętych w projekcie. Przeanalizowaliśmy zgłoszone uwagi i prace w tym zakresie już się zakończyły. Obecnie trwa końcowy proces legislacyjny procedowania projektu rozporządzenia” – informuje nas ministerstwo.

Znaczne spowolnienie prac może świadczyć o ich zaniechaniu

Dowodów na znaczne spowolnienie prac jest jednak więcej. Tytuł projektu przewiduje, że miał być przyjęty jeszcze w 2021 r., choć nie podano w nim dokładnej daty. Z projektu wynikało też, że dane o implantach, alergiach, grupach krwi i ciążach mają być zbierane od 1 lipca 2022 r., jednak wcześniej zaplanowano kilkumiesięczne okresy przejściowe. Przez pierwsze trzy miesiące dane w SIM miały być zbierane na dotychczasowych zasadach. Następnie, do 30 czerwca, nowe informacje miały być przekazywane fakultatywnie. Dotrzymanie tych terminów, nawet gdyby prace ruszyły, jest już nierealne.

Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon twierdzi, że tak znaczne spowolnienie prac może świadczyć o ich zaniechaniu. – W polskim systemie prawnym nie istnieje coś takiego, jak oficjalna rezygnacja z prac legislacyjnych. Doświadczenie pokazuje zaś, że jeśli jest wola polityczna przyjęcia jakiegoś projektu, istnieje też paliwo do dynamicznych prac – mówi.

– Autorzy najwyraźniej wystraszyli się powszechnej krytyki tego projektu – uważa senator Krzysztof Brejza.

Jak przypomina, w czasie konsultacji publicznych fundacja Panoptykon ostrzegała, że sędziowie i prokuratorzy mogliby występować „o udostępnienie danych wszystkich kobiet, co do których w określonym przedziale czasu wprowadzono do SIM informację o ciąży”. Krytyczne uwagi przesłały też m.in. Naczelna Rada Lekarska, Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych i rzecznik praw pacjenta.

– Ten pomysł sprowadzał się do elektronicznego kolczykowania kobiet, rodem z putinowskiej Rosji. Wstrzymanie prac nad projektem byłoby najlepszym możliwym rozwiązaniem – uważa Brejza.

Obecnie w elektronicznym Systemie Informacji Medycznej (SIM) zbierany jest szereg danych dotyczących udzielonych świadczeń medycznych. Miałyby zacząć trafiać też do niego informacje o implantach, alergiach, grupach krwi oraz ciążach. Przewiduje to projekt rozporządzenia, który w listopadzie nagłośnił senator KO Krzysztof Brejza, nadając mu nazwę „rejestru ciąż”.

Pomysł wzbudził ogromne kontrowersje. Jego krytycy obawiali się, że rejestr może posłużyć do sprawdzania, które kobiety poddały się niemal nielegalnej obecnie aborcji. Ministerstwo Zdrowia odpowiadało, że informacja o ciąży ma wielkie znaczenie, gdy np. trzeba ratować zdrowie kobiety w sytuacji nagłej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nieoficjalnie: Znamy "jedynki" KO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Są ministrowie
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Polityka
Listy KO na Śląsku do europarlamentu bez Jerzego Buzka. Za to z europosłem Lewicy
Polityka
Śmiszek: Hyc z rządu do PE? W Brukseli też się ciężko pracuje
Polityka
Szymon Hołownia kontra Julia Przyłębska. "Nie wykonam postanowienia TK"
Polityka
Marta Lempart: Trzecia Droga nie jest demokratycznym ugrupowaniem