– Wyszywanka to nie tylko odzież. Archeolodzy w Mińsku znajdowali wyszywane kolorowymi nitkami obuwie pochodzące z XII–XIII wieku. Po raz pierwszy walczyć o wyszywankę zaczęli Radziwiłłowie w XVIII w. To oni wprowadzili modę na tego typu ubrania – mówi szef Stowarzyszenia Języka Białoruskiego w Mińsku Aleh Trusau. – W ZSRR wyszywankę popularyzował Chruszczow, ale później władze komunistyczne zepchnęły ją do elementu wiejskiego folkloru i na tym się skończyło.
Początkowo, w 2014 roku, promocją odzieży w kolorach narodowych zajęła się białoruska organizacja młodzieżowa Art Siadziba, która organizowała w Mińsku „święto wyszywanki". Impreza przyciągała tłumy ludzi, a rosyjskie media alarmowały, że „na Białorusi szykuje się Majdan". Tymczasem białoruskie władze, które jeszcze dziesięć lat wcześniej rozpędzały podobne imprezy kulturalne, przejęły młodzieżową inicjatywę i zajęły się popularyzacją narodowej odzieży.
Młodzi, wykształceni, zawstydzeni
2 lipca po raz pierwszy w Mińsku obchodzono nowe święto – Dzień Wyszywanki. Ubrano w nią ministrów, dziennikarzy oraz działaczy kultury i sztuki. Wcześniej Aleksandr Łukaszenko wraz ze swoim najmłodszym synem Mikołajem pojawili się w telewizji w T-shirtach w barwach wyszywanki. Tuż po tym takie koszulki pojawiły się w sklepach. Ministerstwo Kultury oświadczyło, że „wyszywanka jest wizytówką Białorusinów oraz symbolem strzegącym nację".
Ale na tym się nie skończyło. Białoruski Komitet Olimpijski zaprezentował ostatnio ubrania w barwach wyszywanki, które założą członkowie reprezentacji podczas otwarcia letnich igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Również białoruscy piłkarze zmienią ubiór. Wiadomo już, że od 2018 roku podczas meczów eliminacyjnych do kolejnych mistrzostw Europy Białorusini wystąpią w strojach, których głównym elementem będzie wyszywanka.
– Na Białorusi pojawiło się wielu młodych urzędników, którzy patrzą w stronę Europy, lubią biało-czerwono-białą flagę (red. historyczna flaga Białorusi), białoruski język i wyszywankę. Jest to bardzo pozytywny sygnał – mówi „Rz" Franak Wiaczorka, dziennikarz białoruskiej redakcji Radia Swaboda (Radio Wolna Europa) i jeden z inicjatorów akcji popularyzującej wyszywanki. – Wciąż jednak wstydzą się mówić na co dzień po białorusku, a wyszywanka bez języka ojczystego nie działa.
Ginący język
Kilka lat temu „białaruskaja mowa" została uznana przez UNESCO za język zagrożony wyginięciem. Według danych ostatniego spisu powszechnego, który był przeprowadzony w 2009 roku, w ciągu dziesięciu lat odsetek ludzi mówiących na Białorusi po białorusku w domu spadł z 37 do 23 proc. A jedynie niecałe 4 proc. Białorusinów deklaruje, że na co dzień mówi w ojczystym języku. Reszta to rosyjskojęzyczni.