- Reakcja Putina na decyzję wydalenia Rosjan z USA jest zagadkowa - ocenia Haszczyński. - Myślę, że Putin prowadzi podwójną grę: ma nadzieję, że Trump nie będzie chciał z nim wchodzić w takie konflikty, a po drugie chce pokazać, że jest niestandardowy. Wyczuwa, że czasy są niestandardowe i dlatego rośnie jego międzynarodowa fama. Dlatego Putin pojawia się na okładkach pism, które przyznają tytuły człowieka roku, bo działa niekonwencjonalnie i może sobie pozwolić na bardzo wiele. W tym sensie Putin Obamę ograł.
Pytany o ostatni zamach w Turcji gość programu podtrzymał swoją opinię zamieszczoną w komentarzu w dzisiejszej "Rzeczpospolitej", że był to zamach jak z podręcznika dżihadyzmu. Jego ideolodzy nawołują do atakowania celów wrogiej cywilizacji wszelkimi dostępnymi środkami w najprostszy możliwy sposób, jak najbardziej symboliczny. Zamachowiec zrealizował wszystkie założenia terroryzmu, jakimi kierują się bojownicy Daesh - uważa Haszczyński.
Oceniając sytuację w Turcji dziennikarz uznał, że Turcja ma na swoim terytorium parę niewypowiedzianych wojen, wojna toczy się też u jej granic, więc bardzo trudno taką sytuację opanować. Był taki czas w okresie zimnej wojny, gdy w Turcji dochodziło do kilku zamachów dziennie. A sytuacja w Turcji jest dla Europy niezwykle ważna - to dzięki umowie Turcji z UE udało się zatrzymać falę uchodźców - uważa szef działu zagranicznego "Rzeczpospolitej".
- W Syrii trwa obecnie proces ustalania przyszłości bez udziału Zachodu, co tak naprawdę jest smutnym podsumowaniem dwóch kadencji Baracka Obamy - uważa Haszczyński. - Syria będzie taka, jak ustalą przywódcy Rosji, Turcji i Iranu - czyli niemająca nic wspólnego z tym, o czym myśleliśmy, gdy wybuchała Arabska Wiosna: Ludzie, którzy pisali na Twitterze "niech żyje demokracja" będą co kilka lat wybierać światłych demokratów, a ci przekazywać władzę kolejnym demokratom. I tak będzie się poprawiał stan życia w Syrii. A tak nie będzie, bo wygrał Baszar al-Asad, najkrwawszy dyktator współczesności.
Zdaniem Jerzego Haszczyńskiego Zachodowi nie udało się wpłynąć na sytuację w Syrii głównie z powodu braku zdecydowania, lęku przed wysłaniem tam naszych żołnierzy. - Zachód nie chciał nawet realizować własnych gróźb. Jeśli się mówiło, że w przypadku zastosowania przez Asada broni chemicznej czy będzie likwidował centa miast z cywilami, a nigdy nie było żadnej relacji - no to mamy, co mamy - uważa Haszczyński. - Rosja w tym sensie wygrała tę wojnę, że wróciła do wielkiej polityki i ona decyduje, co będzie w Syrii. A co będzie w Syrii, będzie po trochu i w Iraku, i w Libanie.
- Można się pocieszać, że jakaś pomoc humanitarna dotrze do Syrii, zresztą niewiele więcej niż pocieszanie się nam zostało. Syria już jest wyrzutem sumienia Zachodu, ale Zachód się niczego z wojen nie nauczył. Druga wojna trwała sześć lat, a jakoś szybko wytłumaczyliśmy sobie różne zaniechania Zachodu. Tak samo jak dziś sytuację w Syrii, wtedy pewnie obywatele USA tłumaczyli sobie sytuację Polaków pod okupacją niemiecką... - zakończył Haszczyński.